środa, 31 sierpnia 2022

Sudeckie przypadki - sezon drugi - epizod piąty - rozdział drugi: Raz, Dwa, Trzy - Wielka Sowa patrzy

Nie ma lekko...
Ale źle też nie jest.
Nawet jest lepiej niżby mogło być
Co nie zmienia faktu że lekko nie jest...

No nic na razie walim na Walim, a potem zobaczym.

Kolejne czterdzieści kilka km. dodajemy do licznika. Ale dojeżdżamy cali i zdrowi


Wielkich cudów zrobic sie nie da - Mając więcej czasu, pewnie wytuptalibyśmy trasę 25 kilometrową, ale wiecie, tyle czasu nie mamy. A z krótszych to tylko coś takiego udało się wykombinować. Mam ogromny niedosyt, ale i świadomość, że kiedyś trzeba tam wrócić i zrobić sobie szlak zarówno przez sztolnie walimskie, jak i przez Wielką Sowę i kilka okolicznych ciekawostek.
Staram się tego nie pokazywać, ale mugoli tłumy. Bajkowo łatwy szlak, do tego ze schroniskiem (schroniskiem? a może hotelem?)
Mętnie, ale ludzi tyle że nie czekam na wyostrzenie kadru.
W każdym razie schroniskowego uroku za mocno tu nie czuję - chyba nawet mniej niż w "Murowańcu".
A właśnie - bo możecie nie wiedzieć gdzie jesteśmy... To schronisko o szumnej nazwie "Orzeł" - kiedyś była moda na takie patetyczne nazwy. Dziś otwiera się schroniska o nazwach w stylu "Paryjówka im. Generała Wędzidełko" nie powiem - rozumiem ten styl, tak samo jak dobrze rozumiem nazwy w stylu "Schronisko Dobrych Myśli"  Szydera lub poezja tak - patos nie - signum czasów i pokolenia.
Zdjęcia w ruchu - jak byłem młody to koledzy strofowali mnie że "wpierw się otwiera drzwi a dopiero później wchodzi" - teraz ktoś musi mnie zacząć pouczać że wpierw trzeba stanąć, a dopiero potem robić zdjęcia.
schronisko "Sowa" - i nazwa i wygląd znacznie bardziej mi odpowiadają - ma tylko jedną wadę... od lat jest zamknięte
Wieża w remoncie - trudno przebolejemy. O stopniu zmugolenia terenu niech świadczy fakt że na szczycie można kupić... drewno i podpałkę na ognisko!!! Ładnie spakowane w plastikowe siateczki. W sumie to mnie nie dziwi - wprawdzie to nie jest rezerwat, ale ta ilość mugoli która tam się przewala, wnet zrobiła by ze szczytu "Pustynię Błędowską", a papiery na podpałkę wiatr rozwiewał by na dziesiątki kilometrów.
Schodzimy tą samą drogą, znów brakuje innych opcji. Znaczy na Wielka Sowę, prowadzi mnóstwo szlaków, i sporo też biegnie w okolicy. Problem w tym że formują się na kształt pajęczyny, nie tworzą pętli która była by nam po drodze - no nic - jak pisałem wyżej raczej też będę chciał tu wrócić
Bo warto!

A my? No cóż, jedziemy dalej! Dziś jeszcze jeden szlak i jeszcze jeden szczyt...

8 komentarzy:

  1. Sowy mnie nie zachwyciły, baran też nie ale zamknięte schronisko i owszem ciekawe. Pogoda ładna to ludziska wysypali się na górki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie także na kolana nie rzuciły ale wiesz są rozpoznawalne - coś jak selfiak z Big Benem w Londynie - ani ładny ani dostojny, a każdy wie co to jest ;)

      Usuń
  2. Jak się cieszę, że na Wielkiej Sowie byłem dawno, kiedy jeszcze nie przypominała stoiska odpustowego. Wieża miała wygląd szlachetnej starości i trochę się sypała. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy jaka będzie wieża po remoncie, ale do samego szczytu idealnie pasuje określenie "odpustowa", brakuje jeszcze tylko stoiska z balonikami i trampolin dla dzieci.
      Pozdrowienia.

      Usuń
  3. Iście serialowo się zrobiło przy takim nazewnictwie wpisów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie kurde, takie ładne stare schronisko i zamkniete. Szkoda no. Szlak na Wielką Sowę bardzo ładny. Ja zaczynam zdobywanie Korony od Mogielicy, bo blisko i przy okazji Łopień bo po drodze z Dobrej :) póki co bliższe Beskidy Makowski i Wyspowy.

    Pozdro z Grodu Kraka

    Kasia Dudziak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież - Aczkolwiek już takie Sudety to warto (w naszym wypadku) "zaliczać" przy okazji jednego lub dwóch wypadów, bo nie trzeba tylu kosztów dojazdu ponosic

      Usuń