Rankiem budzi nas odgłos... wymiotów! No tak się kojarzy. Wiem że wieczorami odchodzi ostre picie, ale żeby aż tak?! I to za oknem?! Ktoś wypuszcza pawia na podjazd (jakie szczęście że stoimy z drugiej strony), a może zasnął przy stolikach na zewnątrz? Ciekawe...
No nic, nie popaczem nie zobaczem. Nie żeby mnie interesowała sama czynność ale interesuje mnie kto? Jest tu taki jeden paradujący w żonobijkach i ewidentnie z niedoborami testosteronu, które usiłuje maskować wulgarnym zachowaniem, zwłaszcza wobec swojej partnerki. Po tym się zresztą poznaje testosteronowca od gościa z niedoborami - testosteronowiec wyrzuca swoją agresję na zewnątrz, a kolo z niedoborami używa jej wewnątrz rodziny. No nic podchodzę do okna i...
|
Dzicza rodzinka - prawie jak plażowicze na wydmach...
|
No nic, zdaje się że facet, wprawdzie klnie i wyzywa partnerkę, ale przynajmniej nie wymiotuje przez okno... dobre i to ;)
W sumie to my też głodni jak dzicy jesteśmy i trzeba ten problem jak najszybciej rozwiązać, aby jechać na podbój tutejszych gór...
Kolejny lekki, szybki szlak... był by. Gdybyśmy szli tam gdzie inni, ale nie idziemy. Schodzimy raźno z tego szlaku i uderzamy w odnogę, są tam jakieś ruiny zamku, jest błoto, wilgoć, pająki i parę innych atrakcji - no jak się tu oprzeć?
Trochę żąłuję, bo tam jest jeszcze kilka ciekawych szlaków w okolicy, ale wybraliśmy ten... wszak na dziś tez zaplanowane są trzy szlaki. Nie ma lekko - Ale coś mi mówi że jeszcze tu wrócę!
|
Piastowski orzeł
|
|
Ale szachulec bardzo niemiecki
|
|
A te rzeźby są ekstra - Sam bym sobie taką w ogrodzie ustawił
|
|
Czyli już nazwy gór pisać nie muszę. Tyle że w rozpisce KGP występują tu Góry Kamienne... Więc to pewnie jest tak że Sudety Wałbrzyskie to cały łańcuch górski, a Góry Kamienne to poszczególne pasma.
|
|
Podobają mi się te sudeckie schrony turystyczne - podobają!
|
|
To tez niegłyupie
|
|
U stóp zamczyska
|
|
Ostał się ino stołp
|
|
czyli wieża ostatecznej obrony
|
|
Choć powiedzmy sobie szczerze - bronić się w takiej wieży, można było przed napadem, ale nie przed regularnym oblężeniem.
|
|
dochodzimy do plateau
|
|
Spotykamy fajną grupę dzieciaków z zespołem Downa i ich trzy wspaniałe opiekunki, kilka uwag o szlakach, wymiana wskazówek i idziemy dalej - ale jak to miło gdy te dzieciaki biegną się przywitać, nie patrząc na zmęczenie mówią dzień dobry, są ciekawe świata i ludzi - świetna odtrutka po mugolach z bardziej popularnych miejsc. Pozdrowienia!
|
|
Chyba koralówka - ale głowy nie dam. A w/g kolegi Mirosława to Pięknoróg największy i wszystko wskazuje na to że ma rację - dzięki!
|
|
Zdobyty - Po drodze znów sympatyczne spotkanie z parą starszych wędrowców i ich psem. No takich ludzi to ja szanuję, świetnie przygotowani, mimo lat na karku, w dobrej formie. Pies widać na szlaku dorastał, bo nic co turystyczne nie jest mu obce i zachowuje się jak by wszyscy wędrowcy byli jego przyjaciółmi. A do tego humor, autoironia i niezaprzeczalny urok osobisty... oczywiście jego opiekunów, nie tego psa, bo autoironicznego psa to jeszcze nie spotkałem
|
|
Schodzimy - czasem udaje mi się oszukać Aneczkę i na szlaku podczas schodzenia jestem przed Nią, ale zazwyczaj to Ona prowadzi.
|
|
znów plateau
|
|
I schronisko - wprawdzie można podjechać ale... o dziwo mugolstwa praktycznie nie ma, wszyscy sprawiają wrażenie starych łazików, co to z niejednego schroniska resztki wyjadali. A do tego samo schronisko, w najmniejszym stopniu nie przypomina "fabryk turystycznych".
|
|
Aj kolejny raz coś mi mówi że tu wrócę! |
|
|
Kawa mniam - Szarlotka... no cóż, szczerość to podstawa, ale jadłem lepsze, nie znaczy że ta jest zła, o nie jest bardzo dobra, jednak skoro się jadło szarlotkę od Adama na Jamnej, to już nic nigdy nie będzie tak smakowało.
|
|
Ostatni kadr. Powoli robi się coraz cieplej, wstaje opar - nie lubię tego. Musimy jak najprędzej uciekać w górę nim zacznie mnie boleć głowa.
|
Waligóra zaliczony - do końca korony zostało nam już tylko cztery szczyty - teraz w samochód i jedziemy do Rzeczki, przysiółka Walimia. czeka na nas kolejny szlak.
Na taką rzeźbę to wieczorem bym wpaść nie chciała, bo zawał murowany :) Acz przed domem też bym sobie chętnie ustawiła :)
OdpowiedzUsuńAle fajna jest to fakt... Wieczorem jak wieczorem,. ale w wieczornej mgle... to pewnie nawet mnie by ruszyło ;)
UsuńCztery szczyty do korony? Ale super!
OdpowiedzUsuńA na pierwszym zdjęciu może i są dziki ale ja zwróciłam na piękne ciepłe światło, które może "kłaść" na świat tylko zaczynający się dzień...
Fakt było ciepłe światło i bardzo donośny kwik ;)
UsuńTempo godne podziwu! Niedługo zabraknie szczytów, gdy tak szybko będziecie je zdobywać 😉
OdpowiedzUsuńSpokojnie - policzyłem sobie to - nie zabraknie ;)
UsuńAle fakt faktem - nie spoczniemy nim dojdziemy ;)
Mnie tak teraz ciągnie w zachodniopomorskie.
OdpowiedzUsuńMnie też - jest w planach rowerowych objazd całego zalewu dookoła, Świnoujscie, Szczecin, przyległe niemieckie miasta - Wolin itp. Może Rugia. Ale to kwestia zgrania urlopów.
Usuńten grzyb to Pięknoróg największy, pospolity, niejadalny w uwagi na galaretowatą konsystencję, ale... nietrujący, więc komu konsystencja nie przeszkada, to..smacznego.(za grzyby.pl)
OdpowiedzUsuńO widzisz... o tym nie pomyślałem! Dzięki - zaraz zrobię korektę
UsuńPoczątek relacji umiarkowanie zachęcający ;) potem było znacznie lepiej
OdpowiedzUsuńja tam dzików się nie boję... choć Aneczka owszem.
UsuńEkstra podróż. Przyjemnie się ogląda, ale wiem z doświadczenia, że to nic w porównaniu z osobistymi przeżyciami. Ponad potęgę doznań takie życie wędrowca. Szalone.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
O hej... dawno Cie tu nie widziałem, tylko tyle co u Michała. Jasne że oglądanie a wędrowanie to coś zupełnie innego. ale fajne i to. Ja najbardziej lubię gdy ktoś wpada w gawędziarską nutę...
Usuń