Daleka droga przed nami... oj daleka. W okolice Kłodzka było daleko, teraz okazuje się że to tylko przystanek po drodze. Wszystko bywa względne ( nie nie jestem relatywistą, ale realistą) zwłaszcza odległości.
Pamiętam jak moim pierwszym "samochodem", "Maluchem" o wdzięcznym imieniu "Kaszlak" miałem jechać do Chotowej - i wtedy to była dla mnie cała wyprawa (30 km od Tarnowa!). Pamiętam jak pierwszy raz ruszałem w góry "prawdziwe", bo po Pogórzu to chodziłem nim się zorientowałem że po nim chodzę, wtedy wysokość tysiąca m.n.p.m wydawała mi się niebotyczna, pamiętam pierwszy spływ, gdy Wisła wydawała mi się ogromną, przerażająco szybką rzeką, pamiętam swój pierwszy rowerowy rajd przed pracą (ledwie 20 km, a jaki byłem dumny) ... teraz to zabawne, ale wiecie co... warto tak zaczynać! Nim ruszyłem w "prawdziwe" góry, miałem już kondycję, doświadczenie i sprzęt, nim ruszyłem nad morze samochodem, miałem już kilkanaście tysięcy kilometrów przejechanie w okolicach domu, nim spłynąłem kajakiem po Dunajcu miałem już szacunek do wody i niezbędną umiejętność czytania nurtu i znajomość wodniackich zasad. To się przydaje.
Tak więc to co dla jednych jest "końcem świata", dla innych tylko przystankiem po drodze.
A dla nas, to był przystanek szczególny, bo Kłodzka Góra jest w Koronie Gór Polski, jako najwyższy szczyt Gór Bardzkich.
Oczywiscie pętelka, bo jak inaczej? Byłby niedosyt.
|
Zaczynamy |
|
Tam też by sie powędrowało - ale wiecie, czas wprawdzie jest względny, lecz nie jest z gumy.
|
|
Oj kuszą te granie, kuszą
|
|
skrócik dla kumatych
|
|
Cel "prosto za dziobem" (kto pamięta tę bajkę?)
|
|
i jesteśmy na miejscu
|
|
piecząchy wbite
|
|
Jeszcze ostatnia wspinaczka
|
|
Warto było
|
|
kolejny test na lęk wysokości
|
|
Się "wyłopotuje" na wietrze
|
|
Można schodzić i tędy, jednak wybieram inną drogę
|
|
T5 juz na nas czeka, na szczęście w cieniu - więc się tak bardzo nie nagrzał.
|
A teraz już prosto na kwaterę. A co było dalej w następnym rozdziale.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz