Słyszycie lub czytacie o opuszczonych wsiach, zarastających krzyżach i kapliczkach, rozpadających się domach i stodołach. Zaroślach tak gęstych że tylko dziki i niedźwiedzie się tam zapuszczają. Kamiennych sklepionych piwnicach, nad którymi nic już nie ma, zdziczałych sadach, ścieżkach prowadzących donikąd, i szlakach tak nieprzetartych że w zasadzie można poczuć się pionierem. Z czym Wam się to kojarzy? Z Beskidem Niskim i niektórymi zakątkami Bieszczad. Tymczasem... Tymczasem w Górach Bystrzyckich jest tak samo. Bystrzyca Kłodzka i trochę przysiółków a reszta to opuszczone tereny, czyżby wehrwolf wciąż jeszcze na tamtym terenie grasował?
Na papierze szlak jawi się spoko - na ekranie monitora także... a na miejscu? No sami wkrótce zobaczycie. Można było oczywiście podjechać bliżej, w zasadzie praktycznie na samo miejsce spokojnie bym dał radę T5 dotrzeć. Tylko czy o to chodzi? Korona Gór Polski, to nie tylko zdobywanie pieczątek, zdjęć ze szczytu itp. lecz fajna zabawa i poznawanie całkiem nowych miejsc. Tak, do tego podchodzimy.
Samego Poniatowa, bez nawigacji bym nie znalazł, w zasadzie... no w zasadzie to go nie ma - jest nazwa i opuszczony pensjonat (chyba pensjonat?) i jakiś kościół w oddali i jakieś psy szczekają ale ich nie widać i tabliczka że teren prywatny, ale zarośnięta tak że chyba nikogo tam nie było od zimy...
Ale znalazłem i zaczynamy przygodę - od samego początku nie jest łatwo. Szlak jakoś się znajduje, ale bardziej na zasadzie domysłu niż oznakowań w terenie. Do tego pokrzywy po szyję i to przerośnięte ostrężynami - szczerze niecierpie takiego połączenia i marzę wtedy o placaku superroundupu i dyszy która by to draństwo wypaliła do ziemi.
|
Klimat jak w Niskim - tylko figury poniemieckie, nie połemkowskie, ale tak samo przykre w odbiorze i taka sama myśl, że stało się coś co stać się nie powinno, ale stać się musiało, nie z winy tych którym się to stało, ale z winy całkiem innych graczy...
|
|
Tyle musi na wystarczyć
|
|
Opuszczona piwnica - tu nawet śmieci nie ma - sam nie wiem co jest bardziej trudne do akceptacji - piwnica pełna śmieci czy... całkiem pusta?
|
|
Zdumiewa mnie ta dziewczyna - poszłą w to pokrzywisko z uśmiechem i radością z jakimi inne idą w tany...
|
|
I co okazuje się że cały wysiłek, poparzone pokrzywami kończyny "psu na budę" bo można było dojechać aż tutaj... Tylko że wtedy nie widzielibyśmy tej opuszczonej wsi. Czy zatem warto iść na łatwiznę? No cóż - nie mi decydować za innych, ale Ania i ja właśnie takimi szlakami chadzamy.
|
|
Cienie już długie, nie ma powodu do pośpiechu, ale mitrężyć czasu też nie należy
|
|
Lecz doliny wciąż jeszcze zalane słońcem
|
|
Choć las już ocienia nam ścieżkę
|
|
Tak, to już szczyt Jagodnej
|
|
I całkiem zgrabna wieża widokowa
|
|
I trasy dla rowerzystów - dużo ich w Sudetach, pozwalamy sobie korzystać, gdy widzimy że nie ma ich na szlaku.
|
|
Mówcie co chcecie, ale takie panoramy to nie wszedzie
|
|
Późne popołdnie, zrywają się przedwieczorne wiatry - pora schodzić, pieczątki wbite, zdjęcia zrobione. Ja nie zmarznę, ale Ania może, a przecież chcę jeszcze pętelki wykręcić.
|
|
Test na lęk wysokości - jeśli teraz macie palpitację serca, suchość w ustach lub właśnie zaliczacie stupor, bądź omdlenie - to tak - macie lęk wysokości ;)
|
|
Schodzimy tą drogą, na którąś wyszliśmy z zarośli - może jest dłuższa, ale za to idzie się spokojnie. Dość "atrakcji" jak na jeden dzień. Ponadto więcej zobaczymy.
|
|
Opuszczony pensjonat
|
|
Ktoś coś robi, sprząta? No może? Kto wiem, może za jakiś czas będzie tu znów tętniący życiem obiekt turystyczny?
|
I znów w samochód i wieczorowy powrót do Giganta, tam kąpiel, jedzenie, wrzucamy trochę zdjęć na insta, fejsa czy wysyłamy znajomym... ale już usypiając z nosami na ekranikach. Trzeba spać, jutro przecież czeka nas kolejna dawka przygód.
Ja myślę że szczęśliwi Ci którzy jeszcze takie opuszczone i puste miejsca sobie odkrywają. Takie miejsca najcieplej sobie wspominam.
OdpowiedzUsuńJasne - dlatego lubię takie szlaki
UsuńAle podróż! Dopiero co czytałam poprzedni odcinek, a tu już kolejny. Podziwiam zapał i siły. A okolice rewelacyjne. Aż się chce z Wami wędrować, choćby tylko wirtualnie.
OdpowiedzUsuńOj tak, było ostro
UsuńAneczki są nie do wykończenia ;)
W Poniatowie był/jest pensjonat. Byłem tam kiedyś, prowadził go ówczesny poseł czy senator- w każdym bądź razie Poniatów uchodził za miejscowość o największym udziale posłów/senatorów wśród rdzennych mieszkańców (30% mieszkańców Poniatowa to był senator/poseł)
OdpowiedzUsuńW sumie to tak ;)
Usuń