Miejsce Akcji - Chotowa - tak dokładnie tam gdzie mieliśmy z Aneczką rowerandkę.
Czas Akcji - Wakacje, pewien słoneczny lipcowy dzień
Okoliczności Akcji - silny wiatr, zbiera się na burzę
Skutki Akcji - solidnie potłuczone nogi
Osobisty Odbiór Akcji - CZADOWO!!!!
|
Bartosz (syn Aneczki) ja, Mikołaj, instruktor, Julia (koleżanka Miłosza), Miłosz - Aneczka zdjęcia robi, ale spuścić się nie da... cwaniara, a jeszcze kilka dni wcześniej twierdziła że chętnie...
| JADEEEEEEEŁ |
|
|
Znikający punkt - a potem, powiał wiatr, i zaczęło mną obracać i jak nie wypier... platformę na drugim brzegu!!!!! Masakra, nogi mi podbiło (dobrze że obita była materacami) a potem placami w hamownię! Pewnie jak by tam stał T34 to bym w nim krater wybił ;) Tracę czucie w nogach poza wściekłym bólem i odmową noszenia mnie. Chyba mnie ciut zamroczyło, ale zaraz się zbieram i siłą woli zmuszam do wyłapywania kolejnych zjeżdżających.
|
|
Miłosz nadjężdża
|
|
Już jest, lekki jak puszek nie ma problemu z nadmiarem energii kinetycznej
|
|
Bartosz także
|
|
Ale to nie koniec zjazdów - czeka nasz jeszcze jeden odcinek - już wolniejszy, ekspediuję tam Chłopców.
|
|
Mikołaj nadciąga
|
|
A to Julka - puszczam Ją dalej żeby nie robić zagęszczenia na platformie
|
|
Mikołaj - a ja jako ostatni - tu już nie ma problemu z wyhamowaniem.
|
|
A potem idziemy jeszcze coś na ząb wrzucić, piwa się napić (Mikołaj poprowadzi) - ten facet z kaskiem to Marek - brat Aneczki
|
|
Kudłacz (na insta ma konto Wojownik Piernik) był z nami - nie miał ochoty na tyrolkę, ale ... gofry zajadał
|
|
A potem rozpętał się deszcz - spory... my luzik, samochód, Aneczka z Bartoszem także... a Marek - no cóż cokolwiek Go zmoczyło...
|
|
Ale to nie koniec - jeszcze przecież zajeżdżamy do Czarnej na pizzę
|
|
Całkiem niezłe - muszę przyznać
|
I tak to była przygoda... nogi bolą jeszcze po dwóch tygodniach, ale służą dzielnie, czy to na rowerze, czy w górskich wędrówkach czy na spacerach z Anią - ale o tym przeczytacie w następnych postach
Podziwiam za odwagę podczas takiej jazdy :)
OdpowiedzUsuńNie wymagało żadnej wielkiej - samo poszło.
Usuńa zabawa przednia - choć nogi czuje jeszcze dziś... ale więcej takiego błędu nie popełnię.
U mnie by wymagało przez lęk wysokości :D
UsuńJak stoisz na wieży lęku nie ma, potem wystarczy tylko podkurczyć nogi i samo leci... ;)
UsuńOj, jak tam samo poleci, to i pampers by się przydał :D
Usuńdobre ;)
UsuńBardzo fajna, udana wycieczka. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo - bo w dużym gronie, a takie lubię
UsuńW sam raz atrakcja dla młodych, moja córka i zięć też się skusili ja ograniczyłem się do robienia zdjęć. Pozdrawiam całą ekipę odważnych :)
OdpowiedzUsuńAle ostatnio z tyrolki nad jeziorem Tarnobrzeskim zrezygnowaliśmy, czemu? Bo jazda nie miała tam takiej dynamiki - jednak adrenalina to narkotyk i stale domaga się większych dawek.
UsuńJak i moja Imienniczka chyba też bym się ograniczyła do dokumentacji fotograficznej. Podziwiam odwagę tyrolkowiczów, ale sama wolę nie..
OdpowiedzUsuńAle wcześniej Aneczka twierdziła że też chętnie zjedzie... no tak to jest z kobietami
Usuń