środa, 27 października 2021

Ko, ko, koko, Kokocz - ale na rowerowo.

Się tak z Piotrem w pracy zgadaliśmy... Gdzie by tu pojechać? I padło na Kokocz. Ani wysoko, ani daleko, ani trudności przesadnych. Ot tak w sam raz na jednodniowy wypad bez napinki. Jak Piotr, to i Iza, a info wrzucamy na profil Korby i dołączają do nas jeszcze Marek z Jakubem. Czyli taka w sam raz ekipa. I trasa też taka w sam raz... Pierwotnie plany obejmowały, start z ulicy Mostowej, przejazd "starym traktem" między Ładną a Skrzyszowem, a potem Pogórską Wolą i Szynwałdem, do Zalasowej, i stamtąd przez Wolę Lubecką na Krasówkę i Kokocz, powrót przez Zwiernik... i to wypaliło w 100%-ach. A potem była już jazda dowolna i... w zasadzie się tego nie spodziewałem, ale wyszedł najdłuższy przewidywany przeze mnie wariant i do z naddatkiem!

Tu wielkie wyrazy uznania dla Izy! Ja, Marek i Kuba, mamy już za sobą wiele tras powyżej 100km dziennie, dla nas to nic wielkiego, Piotr też regularnie jeździ. ale Iza takiej zaprawy nie ma, a mimo to dzielnie, bez słowa skargi, metodycznie "robi" wysokość i nabija kilometry, a na końcówce wręcz sama proponuje dołożenie jeszcze trochę dystansu, mimo że wiodę ich paryjami i przez lasek

Jak widać cokolwiek nam się wydłużyło.Trasa przez Machową aż na Pogórską Wolę nie była brana pod uwagę, znaczy była, ale tak nieśmiało i jako ewentualna ewentualność, coś jak znalezienie złotego samorodka podczas szuflowania żwiru do betoniarki - trzeba być na to przygotowanym ale, nie ma sensu w oparciu o tę ewentualność układać sobie planów na przyszłość ;)

Więc jedziemy, a pogoda jak marzenie, lekki chłodzik, człowiek się nie poci, nie wlewa w siebie hektolitrów napojów izotoniczno, elektrolitowych, słońce świeci, widoki że jejuuu.
Ale to już na zdjęciach:


"Stary trakt"

ruch minimalny, jedynie po mszach się wzmaga, a w dni powszednie przed i po godzinach pracy.

Ten taki stożkowaty kształt na horyzoncie, który mi kojarzy się nieodmiennie z wulkanem to Świniogóra


Kubuś z Markiem prowadzą, niby miałem ja, ale skoro oni są, to nich prowadzą, a co mi tam?


Iza z Piotrem zamykają - Iza w swoim tempie ale za to konsekwentnie i stale


Kościół Świętego Jana Ewangelisty w Zalasowej - akurat trwa msza

Na horyzoncie pasmo Brzanki

Choć w zasadzie Liwocza i Brzanki


Góra Krasówką zwana pod nami, a Liwocz przed nami

A my w lesie


"Święty" grab


Wyjeżdżamy z lasu i to już wierzchołek Kokoczy

Tak, tak - tam przez nami to Liwocz


A tu Gilowa Góra i Brzanka

A to pradolina Dunajca, czyli obecnie kotlina Krakowsko - Sandomierska z Płaskowyżem Tarnowskim po środku

Pyszne kozaczki - miał być sos, poszły jednak na zapiekanki - Mikołaj czekał do drugiego dnia, czy przeżyję... ale rankiem już grzybów nie było, bo zjadłem. Wnioski? Nadmierna dbałość o bezpieczeństwo jest bardziej szkodliwa niż odrobina ryzyka ;)

To już Zwiernik

Kościół św. Marcina z Tours w Zwierniku

Resztki dworu w Zwierniku

A to już pałac manierystyczny w Łękach Górnych


XVII wieczny Kościół św. Bartłomieja Apostoła w Łękach Górnych


I nowy kościół pod tym samym wezwaniem... Nie tylko mi kojarzy się z halą targową! Taka sama opinia zostaje wyrażona, przez małżeństwo które zatrzymuje nas by zapytać o drogę na cmentarz. Z drugiej strony, nasze słynne, przepiękne znane od starożytności bazyliki... Dziś samo ich wezwanie kojarzy się z sacrum, a tymczasem... bazyliki to nic innego jak... hale targowe! 


Ostatni rzut oka w kierunku Kokoczy i Krasówki

A tam na horyzoncie to wzniesienie Pogórza Strzyżowskiego




A to już pola między Jodłówką-Wałkami a Wolą Rzędzińską

I sama Wola

A potem w Białym Piecu - pizza spinacci - jak dla mnie mega bomba!

A Wam na razie mówimy pa, pa - do następnej przygody



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz