piątek, 15 października 2021

Dzień Hetmański i wrzosy... z elektrogratami w tle

 Co mają ze sobą wspólnego?  Ha... kolejna akcja typu gangsterskiego ;)

Ale poczytajcie.  

"Dzień Hetmański" czyli konkretnie Dzień Hetmana Jana Tarnowskiego obchodzony jest w Tarnowie co rok od pewnego czasu. II LO. Czyli szkoła do której poszedł Miłosz nosi tegoż imię, więc jest oczywiste że także włącza się w obchody. Z kolei Miłosz jest taki że Jego w zasadzie nie trzeba namawiać, wystarczy wskazać Mu możliwość, więc bierze w tym czynny udział.

Zaraz rano, dostaję od Mikołaja zdjęcie na Messengera (swoją drogę, jedna w d... kopana korporacja zmonopolizowała rynek komunikatorów, i NIKT z tym NIC nie robi) że w Castoramie (Mikołaj dorabia do studenckiego życia w KFC, a KFC jest w Galerii Gemini, tam gdzie jest też Castorama) jest akcja "kwiaty za elektrograty" (a u mnie w piwnicy, leży sporo zdewastowanego sprzętu elektronicznego i AGD, czekając właśnie na tę okazję, bo z powodu cowipaniki, na wiosnę nie było) (nie zmęczyły Was te nawiasy, nawiasem mówiąc, bo mnie tak ;) ).

A pasuje jeszcze ciut się po nocnej zmianie w łóżku rozprostować...

Więc ogłaszam sobie ciszę nocną, choć Miłosz przed wyjściem do szkoły stale mnie wybudza z drzemki swoim głośnym zachowaniem. Ale gdy już wychodzi do szkoły to śpię intensywnie przez jakiś czas i o 11 pobudka.  Szybka kawa i działam. Plan jest prosty niczym fabuła filmu Vinczi (teamu rodzinnego Machulskich) - trzeba to tylko dobrze zgrać w czasie:

Wyprowadzam T5 z garażu, pakuję nań elektrograty i... rower! Rower jest kluczowy! Następnie jadę w kierunku centrum i zostawiam Transportera na ostatnim bezpłatnym parkingu przed ścisłym centrum Tarnowa. Wyciągam rower i jadę na rynek, bo tam zaczyna się impreza w której Miłosz bierze udział. Potem odprowadzam cały orszak pod Muzeum Etnograficzne i... urywam się. Jade do samochodu, pakuję rower do środka, odpalam i śmigam pod Gemini. Tam zamieniam elektrośmieci na ładne sadzonki wrzosów (sześć białych i sześć ... wrzosowatych) i... spotykam Mikołaja który właśnie kończy pracę, do garażu pod galerią schodzimy razem, ale wracamy każdy swoim samochodem, bo ja i tak muszę... zostawić auto na tym samym parkingu, wyjąć rower i jechać do Miłosza, na drugą część imprezy. Przyjeżdżam dokładnie w chwili gdy kończy się "oficjalna" część zabawy i zaczynają harce. Bawię się i ja, ale potem trzeba wracać do domu... obiad gotować! (zauważyliście że żaden gangster nigdy nie ma takiego problemu? Planuje napad, skok, włamanie, ale nigdy tego co będzie jadł na obiad... pewnie może coś zamówić z dowozem, choć wiecie... zamawianie pizzy czy sushi z dowozem gdy jest się poszukiwanym może być najlepszą formą kamuflażu, ale może być też największym w życiu błędem) Ja jednak gotuję.


Plac Kazimierza - msza już się kończy, Korowód Hetmański już się zbiera




Wychodzą przez Bramę Krakowską

Na plac Sobieskiego (onegdaj Pocztowy)



Rowerem śmigam w dół znacznie szybciej niż Oni schodzą

"obóz" jeszcze wyludniony

ale ruch powoli się zaczyna

Schodzą

Wchodzą -
(ten człowiek w prawym dolnym rogu to Ryszard Żądło - niesamowity facet, ktoś kto sam dobrowolnie zrezygnował z kariery politycznej bo nie chciał własną twarzą ręczyć za szuje które robią kariery w "metropoliach" kosztem naszego miasta! (ponadto harcerz, działacz społeczny, radny, poszukiwacz pamiątek historycznych, animator kultury ... )




Na moment zostawiam Miłosza, orszak i ceremonię

Już po dokonaniu zamiany

I wracam


Strzelanie z łuków

To zaplecze Muzeum Etnograficznego. mają tu prócz miejsca, także przepiękne wozy taboru cygańskiego...




A tak wyglądają moje wrzosy! - było warto

Czy to już koniec dnia? A gdzieżby - druga poobiednia część w następnym poście!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz