Dwudniówka w okolicach Przemyśla... Rany TYLKO dwudniówka, a teren, miasto, ludzie takie piękne że chciało by się dużo, dużo więcej... ale wiecie jak to jest. Masz czas nie masz pieniędzy a jak masz pieniądze to nie masz czasu. Więc z bólem serca, godzimy się na tylko dwa dni przygody, dla niektórych z nas to tylko jeden dzień, ale dla Agaty i Bartosza to nawet trzy dni! A Aneczka i ja pośrodku. Więc tak źle nie jest.
Opcja max opiewała na cała twierdzę Przemyśl i jeszcze samo miasto i kilka miejsc w okolicy, oraz ognisko wieczorem... nie powiem kuszące, ale z realizmem mało mające wspólnego, opcja minimum w ogóle nie była brana pod uwagę - idziemy na opcję max, ale z założeniem że jak coś się nie uda to nie płaczemy.
Spotkanie, rozlokowanie sprzętu i ludzi to już tylko minuty (rany pamiętam nasze pierwsze wyjazdy gdy trwało to godzinę!), odpalamy auta i jedziemy do... Mielca. No wiadomo Mielec jest po drodze do Przemyśla ;)
W Mielcu Aneczka zaprasza CAŁĄ ekipę na kawę - tajemnicą kobiet jest jak potrafią zmieścić tak liczne towarzystwo na ograniczonej przestrzeni, to już jakaś forma czarów, całkowicie wymykająca się rozumowemu, matematycznemu poznaniu.
Dalej jazda to już zabawa, jeszcze w samym Przemyślu czeka na nas dwóch Korbiarzy Paweł i Robert. Praktycznie od razu ruszamy na szlak.
Jak łatwo zauważyć, znów zerwało mi trasę, dopiero po jakimś czasie ją przywróciłem i edytowałem z pamięci spory szmat jej przebiegu, dlatego nie radzę korzystać z niej do samodzielnego przejazdu, to jedynie pogląd i pamiątka.
No to co? Idziemy oglądać zdjęcia?
|
Prawie cała ekipa, od prawej: Robert, Aneczka, Ela, Bartosz i Agata
|
|
Relikty dawnych murów miejskich
|
|
Zamek Przemyski
|
|
Kopiec Tatarski
|
|
Pierwszy poważny przystanek na naszej trasie. I nie powiem,warto tu stanąć i porozglądać się.
|
|
Panorama z Kopca Tatarskiego
|
|
Piwnica u stóp Kopca Tatarskiego - nie mam pojęcia do czego służyła, ale jest pewna możliwość iż była elementem fortyfikacji Twierdzy Przemyśl.
|
|
Kompleks cmentarny w pobliżu Kopca Tatarskiego - słabo znam Przemyśl, więc jeśli ktoś wie coś czego nie napisałem w opisie, to nich koniecznie wspomni o tym w komentarzach.
|
|
Kwatera rusińska
|
|
Kładka nad rzeczką - Zakładam że to Wiar, (następnego dnia też będziemy z wiarą nad Wiarem pomykali)
|
A potem już, tuż tuż nad granicą wpadamy w czeluście fortu Salis Soglio
|
Nazwa fortu to nazwisko projektującego go architekta z Włocha z pochodzenia. Sam obiekt ciekawy, zwłaszcza dla miłośników fortyfikacji i/lub osób interesujących się I Wojną Światową
|
|
Nie podarował bym sobie gdybym do kanału nie zaglądnął |
|
|
Niestety, układ przepraw i przejazdów w okół Przemyśla jest taki że nie da się zatoczyć zgrabnej pętli, trzeba wracać do miasta - co niektórzy wykorzystują na przerwę obiadową. Mi trochę szkoda czasu, no ale cóż działamy w zespole.
|
Więc wykorzystuję ten czas do rekonesansu na i przy dworcu kolejowym
|
|
Piękny przykład harmonijnego połączenia klasycystycznego układu, barokowych zdobień z secesyjną lekkością formy.
|
A potem dalsze kręcenie - jedziemy do Arboretum w Bolestraszycach, a tuż obok jest jeszcze jeden fort który chcemy zwiedzić.
|
Ania, Marek i ja |
|
Część z nas już wraca, ale Aneczka, Marek i Ja jedziemy jeszcze na fort nr XIII San Rideau (czyli reduta Sanu). To tu dokonano dość makabrycznego odkrycia - ale o tym za moment.
|
Widzicie tę niepokojącą postać we wnętrzu dziury jaka powstała po wysadzeniu części fortu? Było ich dwóch, jeńców, aresztantów? W każdym razie dwóch. Gdy uciekający z Przemyśla Rosjanie wysadzali forty (znaczy to z fortów czego nie zdołały wysadzić kilka miesięcy wcześniej kapitulujące wojska austro-węgierskie) w podziemiach włąsnie tego pozostawiono dwóch ludzi. Byli tu uwięzieni przez wiele miesięcy, w ciemności, ale za to ze sporymi zapasami pozostawionymi w pośpiechu w magazynach. ... Gdy przystąpiono do uprzątania terenu, już po wojnie, odnaleziono jednego z biedaków - jeszcze żywego, ale już w stadium skrajnego szaleństwa.
|
Teraz czekał nas szybki powrót do Przemyśla, tak by Marka bezpiecznie ulokować w pociągu, a jego rower, w bebechach T5. Co się stało. Agata z Bartoszem, poszli na mszę, a my z Anią z racji tego że nie było sensu wpychać się do świątyni w połowie mszy, jeszcze na krótki spacer po Przemyślu.
|
Nie ma to jak dobry haust ;)
|
|
Takich widoków ani Rzym by się nie powstydził
|
|
Przemyski Rynek
|
Jedziemy z Agatą i Bartoszem na kwaterę - jest dość blisko centrum, wiec po kąpieli i przebraniu ciuchów, wsiadamy do samochodu Bartosza i jedziemy jeszcze raz do centrum na wieczorny spacer.
|
Zmierzcha - ulice powoli pustoszeją, po zabawie na rynku nie ma już śladu - ale pomimo zmęczenia (jestem prosto po nocnej zmianie) nie chcemy jeszcze spać.
|
|
To w planach na przyszłość.
|
I wyszedł nam całkiem fajny spacer, ale pora już a kwaterę - rankiem zabieramy się za kolejną trasę - ae to już temat na osobny post.
Witaj Macieju.
OdpowiedzUsuńFajna trasa i super zdjęcia.
W Przemyślu byłem parę razy, miałem tam przesiadkę.
Trochę zwiedzałem miasto, ale kiedy to było
Pozdrawiam.
Michał
Warto wracać do takich miejsc, nas już tam ciągnie na powrót.
Usuń