środa, 7 września 2022

Znów na Roztoczu - dzień drugi: spacerowo/kajakowo

Budzimy się... eufemizm, nie śpimy od wieczora, to tylko drzemki, przerywane utarczkami z psem, któremu się ubzdurało że jest obrońcą... Choć myślę że Piernik (Kudłach, Kluchacz itp.) się po prostu bał. I to strach nakazywał mu szczekać na najmniejszy szmer, na wiewiórkę i na... popielicę - choć nie gwarantuję że to była ona i oczywiście na wielkiego psiura z okolicy. Z drugiej strony taki "auto alarm - to dobra sprawa - nie ma szans by ktokolwiek się zbliżył i cokolwiek zabrał z biwaku. Inna sprawa że wartościowe drobiazgi po prostu mamy ze sobą albo są zamknięte w samochodzie.

Młodzi jeszcze śpią - no taki już ich urok. trudno co ja im na to poradzę? ja pije już drugą kawę - bo ja pije dwie słabe a Aneczka jednego szatana. A potem składamy nasz namiot, nasze materace itp. bierzemy Piernika i idziemy na spacer wkoło zalewu. 


Śniadanie mistrzów
Się otwierają - ale wygląda na to że wyżerka będzie fajna...
Taki bulwar
Sopockie (bądź co bądź) molo - chyba nawet je wolę.
A plaże co... gorsze niż te nad morzem?
Dobrze nam...
A to na następny wyjazd
Zapora
Oj  - nie odpuszczę mój kajak już za tym zalewem tęskni
A potem wchodzimy w las
I fajnie jest, ciekawie, ścieżki, kapliczki...
Widoczki - ale to już po zatoczeniu pętli
Kwietnik
Takie domki "u nas" na polu namiotowym... Ale niestety ruina...

I tyle pobytu, wrzucamy wszystko w czeluście Transportera, wrzucamy się tam sami i... witaj kolejna przygodo.

Spływamy!  Rezerwacje nie popttrzebne - przynajmniej "na tygodniu" w weekend może być tłumniej. Ale nie musi. Lepiej żeby nie było. Odcinek wspaniały! Szybki, meandrujący, sporo konarów, pniaków... bajka - ale żeby utrzymać się w nurcie trzeba sporo walczyć, a i tak często walimy w brzeg lub pniaka. 
Cymbał dwa razy wyskakiwał - był niewyspany po nocy i marudził jak małe dziecko, ale po drugim razie chyba najadł się strachu i już  nie próbował kozakowania. Wkrótce zresztą wbił się w mój kapok i poszedł spać.
Trzeba się było całkiem położyć
kacze opowieści

A to już Chata Rybaka i przenośka - nie da się inaczej. To dawny młyn i całość nurtu jest zaadoptowana na jego potrzeby.
Czekamy na Julie i Mikołaja
Rozglądamy się.
Czekamy aż inni odpłyną żeby nie robić zatorów na rzece - przy okazji chwila odpoczynku i rozprostowanie nóg
Takie klimaty
A Piernik pilnuje by  nikt nie został
Zarośnięte
zawalone
Piękne!
I te mostki
A to kolejny stary młyn - niestety nie miał tyle szczęścia co ten w Bondyżu...
Koniec - 17 km minęło jak mrugniecie okiem...
Jeszcze tylko Julia i Mikołaj dopływają - bus kursuje cały czas - zabiera kajaki i ludzi i teraz to nawet dwa busy i zabierają wszystkich. No taką organizacje to ja rozumiem.

I co... jedziemy jeszcze do Zamościa. Czemu? A tak. Bo czemu nie?

Chciało by się pozwiedzać  - ale trzeba coś zjeść - ja bym wolał pizzę lub kebaba... no nawet chyba bardziej na kebaba... ale idziemy no knajpy azjatyckiej...
No na kudłatego przyjaciela to zawsze coś do puszki wrzucimy
WOW - dużo i smacznie!!! PYCHA!!!
Kudłacz zjada mi pół porcji - ale trudno - cóż zrobić!
Kościół pw. Zwiastowania NMP - barok... ale klasycyzujący już
Podcienia - brakuje mi ich w Tarnowie
Nasza ekipa
Całkiem przypadkowa modelka
Druga tablica - pierwszy rząd od góry - trzeci znaczek od lewej
ładnie tam
hmmm - czyżby kobiety bez facetów schodziły na psy? ;)
Ładnie w tym Zamościu...
Ale wracamy, po drodze jeszcze... Szczebrzeszyn
Czemu Szczebrzeszyn? Bo przecież bez chrząszcza się nie liczy
A tam cała gama... szarańczaków i ani jednego chrząszcza ;)

Tyle przygody - wracamy do domów, jest zmęczenie ale i ogromne zadowolenie... a przecież ani wakacje ani lato się jeszcze nie kończą.

10 komentarzy:

  1. Arcyciekawa relacja :) zdjęcia też się mi podobają. Piernikowi się na pewno podobało ;) na tym kajaku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie wolał by biegać - ale i tak był zadowolony - towarzystwo ludzi, emocje, zapachy... psi świat.

      Usuń
    2. Biegać może zawsze, to podstawia psiego żywota, a takie kajaki i wyprawy w nieznane to już nie każdy pies ma

      Usuń
    3. owszem jak na swoje cztery miesiące, to przygód miał więcej niż niejeden dorosły pies

      Usuń
  2. Chińczyk jest zawsze lepszy od kebsa, zawsze :). Ciesz się, że Piernik zeżarł Ci tylko pół porcji bo stopniowo będzie zwiększał zapotrzebowanie na porcje żywieniowe i zmuszony będziesz zamawiać dwa talerze.
    A co z Aurą? Bez bicia przyznam, że z braku czasu nie zawsze Cię czytałam jak publikowałeś co dwa dni, i możliwe że coś przeoczyłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ma apetyt, ma.
      a Aura staruszka leży sobie w ogrodzie, ma takie ulubione dołki między krzewami i takie atrakcje już nie dla Niej

      Usuń
    2. Aha, przynajmniej ma spokój święty

      Usuń
    3. ma... zresztą jest juz prawie niewidoma i mało co słyszy.

      Usuń
  3. Ładne klimaty. I z wody, i z lądu. No, a Zamość, to już inna bajka. Jedna z najładniejszych, jakie znam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roztocze to piękna kraina, a ile jeszcze tam mamy do odkrywania... głowa mała.

      Usuń