Mamy zaproszenie od znajomych na wieczorek hiszpański - znaczy taka posiadówa, przy smakołykach i hiszpańskim winie, a to znaczy że zostaję u Ani na noc, a skoro na noc, to na następny dzień szkoda od razu wracać. Czyli pasuje sobie jeszcze coś ciekawego znaleźć, spacer albo... rajdzik rowerowy. Pada na ten drugi.
Trasy żadnej sprecyzowanej nie mamy, ale jak jadę do Mielca, to po drodze widzę fajne układanki z bali słomy... żal było by nie skorzystać, a resztę jakoś się po drodze wykombinuje, żeby było ciekawie.
Rankiem po kawie i wysłaniu Bartosza (syn Aneczki) do szkoły, odpalamy rowery i ruszamy na szlak. Pierwszym poważnym wyzwaniem będzie odnalezienie drogi przez las między Wolą Mielecką a Piątkowcem. potem powinno iść już bezproblemowo, tym bardziej że tereny na południe od Piątkowca Aneczka już nieźle zna. Ale sama przeprawa przez las, to na cuja i macanego - po prostu na mapach jest tylko jedna zaznaczona ścieżka i nie do końca nam pasuje. Z drugiej strony, znamy charakterystykę polskich lasów, i mamy prawie pewność że jakąś drogę znajdziemy. Kawałek oczywiście jedziemy po nowopowstającej obwodnicy Mielca, ale to głównie dzięki urokowi mojej Towarzyszki, która uśmiechem zdobywa dla nas prawo przejazdu.
W pewnym momencie, stale monitorując nasze położenie na mapach.cz, orientuje się że w tej a nie innej okolicy powinniśmy szukać przejazdu przez las i faktycznie coś tam jest, kawałek asfaltem, zaraz potem szuter i w końcu leśny trakt. Odrobina kluczenia ale za to znajdujemy przejazd i wkrótce wyjeżdżamy na opłotkach Piątkowca.
|
Jeden z mieleckich pomników żołnierzy wyklętych i AK-owców.
|
|
A to już Piątkowiec i urocze zapraszajki dożynkowe
|
|
Plaster na nosie to pamiątka po Fibi - kotce Aneczki, która (kotka a nie Aneczka) nie lubi naruszania jej przestrzeni osobistej - przestrzeń ta rozciąga się w zasięgu jej pazurów.
|
|
Jedyne fotoradary które szanuję. Pozostałe nie służą niczemu, poza pobieraniem od kierowców haraczu.
A propos - mój "byczek" ma nowe rogi i siodełko - nie powiem wygodne! Tak na marginesie, bo ni9c z tego nie mam - jest firma (Chińska jak mniemam) - "Rockbros" - spokojnie możecie kupować ich gadżety - przetestowałem już kilka i żadnych uwag krytycznych nie mam - w zestawieniu cena/jakość/funkcjonalność - nie znalazłem nic lepszego
|
|
I taką "władzę" także szanuję
|
|
Sklep i serwis motocyklowy
|
|
Trochę tu zboczyliśmy, uwiedzeni fajnymi drewnianymi kierunkowskazami - ale rozczarowanie totalne - raz że to nie zajazd - ale dom weselny, a dwa że kompletnie bez klimatu
|
|
Za to tutaj... niby teren prywatny, ale wiecie Aneczka niespecjalnie sobie z tego problem robi a ja...
|
|
dostrzegam coś takiego na brzegu - wstępnie uznaję to za Widłaka, ale bez konkretnego określenia gatunku.
|
|
Dopiero Stanisław Kucharzyk - autor świetnego bloga Na Pogórzu oznacza roślinkę jako widłaczka torfowego - i okazuje się że wcześniej nie był on tutaj notowany - czyli takie małe odkrycie mamy na swoim koncie
|
|
Kościół w Rydzowie - nic specjalnego - ale to jedyny charakterystyczny punkt w okolicy
|
|
Zamek w Przecławiu
|
|
Marniutki odlew - nadaje się tylko do leżenia, albo odpalania słabych petard - obawiam się że ładunek prochowy by go rozerwał na sztuki - ale jako eksponacik... czemu nie?
|
|
kapliczka w przecławskim parku zamkowym - zastanawiają mnie te ciężkie zawiasy...
|
|
Rynek w Przecławiu i "Kuźnia" - niestety w poniedziałki zamknięta... kupujemy piwo w sklepiku, i spożywamy je w okolicach, pod "baldachimem" z milinu.
|
|
herb miasta
|
|
A to już moja prywatna rewelacja!
|
|
Cmentarz wojenny nr 500 Tuszyma-Biały Bór!
|
|
i tu klika znaków zapytania: 1 - skąd taki numer? 2 - skąd ta charakterystyczna dla Pogórzy i Beskidu Niskiego stylistyka? Oraz
|
|
Na cmentarzy spoczywają także ofiary II wojny
|
|
Oraz skąd mieli zapalniki do szrapneli aby nimi ten cmentarz ozdobić - z tego co doczytałem, to nie są oryginalne elementy, lecz dodane później?!
|
|
Wprawne oko dostrzeże pierścienie na których ustawiało się czas do eksplozji. Precyzyjnie ustawiony zapłon, powodował eksplozję ładunku miotającego dokładnie nad pozycjami przeciwnika, a setki metalowych kulek czyniły spustoszenie w jego szeregach - nie pomagały okopy, ani hełmy - jedynie dach ziemianki, pozwalał na uniknięcie trafienia. Tyle że gdy tu walczono czy to w 1914, czy pół roku później, walki nie miały charakteru statycznego, nie było linii obronnych, okopów ani tym bardziej ziemianek - był oddziały piechoty i kawalerii, które z jednej strony prowadziły działania przesłonowe, opóźniające marsz przeciwnika, a z drugiej oddziały pościgowe, które miały za zadanie stale naciskać tak by nie dać mu czasu na stworzenie pozycji umocnionych. No cóż taka jest prosta logika wojny.
|
|
Ołtarz polowy.
Przed nami jeszcze wizyta u Wujka Aneczki i ... zakupy w Nawigatorze (mielecka galeria handlowa). U Aneczki jeszcze przepyszna zupa chorizoi... trzeba wracać do domu - na drugi dzień oboje do pracy na dniówki, a to znaczy pobudki o 5 rano... wiecie 5 rano gdy trzeba iść w góry, to jednak całkiem inna 5 rano od tej gdy trzeba iść do pracy, i tym akcentem na temat względności czasu żegnam Was do następnego razu.
|
Fajnie, że tak aktywnie spędzacie czas. A takie zdjęcia to dodatkowe wspomnienia. Swoją drogą, mam nadzieję, że zakupy w lokalnej galerii handlowej okazały się udane :)
OdpowiedzUsuńOwszem mam nowe szorty kąpielowe - nie lubię kąpielówek a ostatnie szorty zakończyły swa posługę kilka lat temu - a przy Aneczce to niezbędny element garderoby.
UsuńCo do charakteru "5 rano" pełna zgoda. Ostatnio tak często publikujesz, że nie jestem w stanie nadążyć, a o jakichkolwiek komentarzach mowy nie ma, bo nie ma czasu przemyśleć tego wszystkiego. Jak tam Korona Beskidu niskiego, macie już tytuły Zdobywców?
OdpowiedzUsuńOdrabiałem zaległości - teraz już jestem na bieżąco z wypadami - stąd takie tempo.
UsuńA gdzie tam... książeczki są, ale nie ma kiedy jechać do weryfikacji. Tak samo jak z koroną Pienin.
Fajne rejony i nowe miejscóweczki. Świetne też dekoracje dożynkowe, no i piękny zamek w Przecławiu. A piąta rano, toż to środek nocy - dla mnie! Ale ktoś musi pracować, aby odpoczywać mógł ktoś...
OdpowiedzUsuńCiekawe tereny - gdzieś w czeluściach bloga, sprzed kilku lat mam też zdjęcia dekoracji dożynkowych z okolic Zalipia.
UsuńTaki czas na pobudkę - trudno - ktoś pracować musi, zmiana o siódmej (taki relikt świadczący o betonie wśród "prawodawców" bo spokojnie zmiany mogły by być o innych godzinach) a wcześniej trzeba ogarnąć trzy koty i dwa psy - a nie jest to proste - trzeba wiedzieć kto z kim nie będzie jadł, komu dać na parapecie, w jakiej kolejności i co (bo Mi-kotka nie lubi kociego pasztetu, a za to Miał-kot wręcz uwielbia) a to wszystko z tymi pięcioma istotami plątającymi się pod nogami, w międzyczasie nastawiam na kawę... nim to ogarnę jest już 5;40 a o 6;10 pasuje już byc na rowerze i kręcić do pracy, bo to 10 kilometrów.
Nie ma lekko. ;)
Nieźle ogarniasz to twoje towarzystwo. A praca zmianowa ma swoje plusy. Nie wstajesz codziennie w środku nocy, tylko czasami. Mąż też pracuje na zmiany (branża podobna - konińska elektrownia), więc coś wiem o tym. I rankiem też ogarnia, tylko króliki, bo ma sporą gromadkę:)))
UsuńNo to się rozumiemy. Inna sprawa że nie jest łatwo być Żoną zmnianowca.
UsuńDobrze, że jestem emerytką 😉
UsuńPrzepiękne dekoracje ze słomy. Coraz częściej pojawiają się w naszych miejscowościach dożynkowych. W Bawarii i Tyrolu widziałam je już wiele lat temu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
U nas obserwuję je tak od dziesięciu - ale nie były wtedy tak popularne.
UsuńCześć . Prześlij mi na pytu@vp.pl zdjęcie , krótki opis stanowiska czyli powierzchnię , szacunkową liczbę roślin lub pędów , namiary . Jak coś napiszę to Ci prześlę do sprawdzenia . Pozdrawiam . Piotrek .
OdpowiedzUsuńJasne!
UsuńKolejne ciekawe tereny odkrywasz. Interesujący ten cmentarz i jego militarne dekoracje. Sama pewnie przeszłabym obojętnie wobec tych zapalników, pewnie nawet nie zwróciłabym na nie większej uwagi, ale jak ktoś coś ciekawego opowie, to od razu miejsce nabiera charakteru.
OdpowiedzUsuńPo to są przewodnicy ;)
UsuńChoć np. pośród rowerzystów jest funkcja lidera (ten co prowadzi i nadaje tempo) i lektora, ten co opowiada o trasie.
Nigdy w tych okolicach nie byłam. A cmentarz wojenny nadzwyczajny. Dodam, że w Świętokrzyskiem w miejscowościach gminy Morawica w oryginalny sposób "zagospodarowano" pozostałości czołgów i innej broni po bitwie pancernej. Stanowią element krzyży przydrożnych. Kilka udało nam się obejrzeć, ale na pewno jeszcze nie wszystkie.
OdpowiedzUsuńTak wiem - czytałem o tym - musze się tam wybrać. A waszą grupę zapraszam w "moje tereny" Sopacer po "Marcince" albo po Lasach Mieleckich
Usuń