sobota, 12 marca 2022

Spacer po Chochołowskiej

I owszem, macie rację, Chochołowska to droga dojścia do zasadniczych szlaków, ale przecież sama w sobie nie oferuje zbyt wiele. Co prawdą jest wielką i niepodlegającą dyskusji. Ot klasyczna, bajecznie łatwa mugolostrada, ale... nie zimą! Zimą to droga dla dobrych piechurów, ludzi z raczkami i kijami, albo okazja do widowiskowych wywijań orła z elementami baletu na lodzie. Jest to także okazja by sobie pooglądać "typy ludzkie" (aczkolwiek może to doprowadzić do utraty wiary w człowieka jako istotę inteligentną)

Owszem marzy nam się i Grześ i Rakoń, ba nawet Wołowiec. Ale musimy się liczyć z Aneczką, że tylko my jedni jesteśmy w pełni przygotowani do górskiej wędrówki, towarzyszy nam trochę osób które na pewni dadzą radę dotrzeć do schroniska, ale wyżej nie wyjdą, a samych ich zostawiać nam nie wypada. Więc podejmujemy decyzję jedyną z możliwych, po prostu sobie darujemy nasze plany - bo poza marzeniami mieliśmy też plany, to znaczy przejście pętelką przez Trzydniowiański Wierch.

Pobudka, śniadanie i zbieramy się do drogi - jak by w planach było wyjście gdzieś wyżej, to na pewni trzeba by wyjechać wcześniej, tym bardziej że trasy zawalone samochodami i nie ma mowy o szybkim dotarciu ze wschodniego krańca Tatr, na zachodni. Niby pełni jest dobrych rad, by jechać tak, albo inaczej... w sumie to i tak nie ma dobrej drogi, bo stale gdzieś się coś korkuje.

Najdziwniejsza jest postawa wielu aut z rejestracją KTT - jeżdżą tak, jak by chciały na złość zrobić innym, fajnie. Są lokalsami, tylko że potem są płacze jak to "turystów wiela, panie, ino dutków mało..."

Ale nic dojeżdżamy. Już przy wjeździe machają nam naganiacze parkingowi... Darujcie sobie, za dobrze znam te tereny, jedziemy do samego końca, tak gdzie parkuję zawsze. Przy okazji umówiłem się już z operatorem parkingu co do moich planów - nie ma z tym żadnego problemu, więc mam nadzieje je zrealizować z Aneczką jeszcze tego roku. Ale to tak tytułem nawiasu na marginesie. Teraz ruszamy na szlak.

No cóż nie ma tu jakiś wymyślnych łamańców... ale co tam! Ważne że się spacer udał i dzieciaki się dotleniły, i pyski zaczerwieniły... ważne być razem. Choć nie powiem... drażni to że nie poszło się wyżej.

Uwaga - wchodzimy!


Chochołowska była terenem użytkowym, w zasadzie dalej jest, stąd taka ilość kapliczek, charakterystycznych dla miejsc zamieszkałych przez ludzi.


Tak, tak tam w oddali - Grześ, Wołowiec, Rakoń... Ale nie dziś.




A to kapliczka po drugiej stronie rzeczki - znaczy Chochołowskiego Potoku - choć bogiem a Prawdą, nie wiem gdzie on się kończy a zaczyna Siwa Woda

Tablica ku czci X. Leopolda Kmietowicza - twórcy Zbrojnego Ruchu Narodowego Górali Tutejszych.
Głupcy czytają "ruch narodowy" i im się w głowach jawi "nazizm" ale to nie jest ich wina, to wina postępackich ogłupiaczy z szajki "wonych mediów" szermujących takimi skojarzeniami

Da się tam wyjść?

Hmmm... no chyba się da ;)

Mina kretyna - ale nie regulujcie odbiorników - ja naprawdę tak wyglądam

Turnia Olejarnia

Dolina Starobociańskiego


Słynne bacówki, na słynnej Polanie Chochołowskiej


Kapliczka Św. Jana Chrzciciela - ciekawe czy znacie jej historię?
Nie nie jest to zabytek czasów C.K. Zaborów ale... Ale powstała właśnie w takiej formie by go udawać, bo to... dekoracja filmowa! Gdy kręcono "Janosika", potrzebne było takie miejsce, w rzeczywiście zabytkowych miejscach, nie było jak kręcić, więc zbudowano to i ... się przyjęło! A dziś stanowi miejsce wręcz kultowe.
A propos - kto czytał prześmiewczą powieść "Filmowy wehikuł czasu" - na pewno doszuka się analogii ;)

Kuba, Miłosz i ja a za nami... tak za nami przepiękne turnie Kominiarskiego Wierchu

Wnętrze kapliczki

wnętrze kościółka

Tęskno mi tam, na granie


Dobija reszta ekipy - część zawróciła, nie chcieli powielać upadków.



Wnętrza schroniska


Wlepka z Korbą jest, kubki z grzańcem są, bandana też się znalazła... A do tego szczęśliwy wzrok kobiety... n co może być cenniejszego?

Powrót - idziemy z Aneczką jeszcze raz pod kapliczki


Przyłapana na samoje*ce ;)


Tu lądował śmigłowiec z Janem Pawłem II

A to zdjecia od Ani - za nami Kominiarski wierch - czy ktoś wie, czemu nie ma tam szlaków turystycznych? Ochrona przyrody, rzeźby czy ot tak po prostu nie ma i już?

foto poświęcenie ;)

A to tuż obok kapliczek na Chochołowskiej - nie nie udaję - tam naprawdę było tyle śniegu.

Znaczy to zdjecie byłó wcześniej - ale skrypt guugiela pomielał - Ania zrobiła je najpierw, a potem podeszła bliżej, patrzeć jak się gramolę.

No i tak to było - potem wróciliśmy do samochodów i do lokali i zjedliśmy obiad... ale przecież nie był to koniec dnia! Dziewczyny człą drogą planowały, knuy, zdzwaniały się i w końcu kupiły bilety... ale o tym w następnym poście.








12 komentarzy:

  1. Nie każdy miał tyle szczęścia by zobaczyć w tym roku taką moc śniegu. Ładna wycieczka, dla Ciebie z niedosytem. Jednak będzie ich jeszcze wiele przy takim apetycie na zdobywanie trudnych szlaków. Turnie Kamieniarskiego Wierchu jak marmurowe, przepiękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt w tym roku na niedosyt śniegu narzekać nie mogę - począwszy od grudnia, przynajmniej raz na dwa tygodnie, miałem brodzenie w nim prawie "po uszy".

      A plany są i na Tatry i na Karkonosze i na skończenie Korony Beskidu Niskiego... dużo ich.

      Ale Ty masz w Mielcu fajną grupę PTT, i sporo ludzi którzy jeżdżą zagadnij do nich, umów się na termin i na pewno zabiorą Cię ze sobą, pokażą co i jak, z górami zaznajomią w każdych warunkach.

      Usuń
  2. Fajne fotki. Bym połaził sobie już po Tatrach. Pół roku rozłąki robi się już za długim czasem... ale na zimowe wyrypy zupełnie nie jestem przygotowany.

    Co do pytania o Kominiarski Wierch - z tego co pamiętam powodem jest fakt, że to obszar ostatniego zachowanego gniazdowiska orła przedniego, stąd wprowadzenie ścisłej ochrony tego szczytu (a do 1988 był szlak z Przełęczy Iwanickiej).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chodzę cały czas, więc poza zużytymi rękawiczkami nic innego mi nie doskwiera ;)

      Tak to prawda z tym gniazdowiskiem, przynajmniej tak jest oficjalnie podawane.

      Usuń
  3. Zdecydowanie bardziej lubię takie skromne kapliczki niż ociekające złotem wielkie świątynie, którymi w ogóle nie umiem się zachwycać i co tu ukrywać nawet nie próbuję. Góry zimą są super, zwłaszcza kiedy nad głową niebo jak nad Hiszpanią albo inną Grecją. Wiem, że pewnie niedosyt uwiera Was jak kamień w bucie ale spoko, to tylko chwilowe bo znając Was napewno tam wrócicie. I ciekawa jestem co zaplanowały dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to post na temat tego co zaplanowały wkrótce się ukaże.

      Oczywiście że wrócimy, plany są, wola jest, tylko tyle tych planów, że trzeba wybierać co się chce zrobić w pierwszej kolejności.

      Usuń
  4. Dolina chocholowska to jedna z piekniejszych dolin w Tatrach. Rozległą, z widokiem szczytów gór. Bardzo ją lubię. Można z niej przejść do doliny Koscieliskiej. Polecam trasę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba... Szedłem i tamtędy i przez szczyty (Wołowiec i Starobociański) - ale to nie znaczy że nie chce się wracać...

      Usuń
  5. Dolina piękna, a mnie się "rzuciły w oczy" kapliczki. Te w Tatrach zupełnie inne niż w naszych górach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Inne śa w Beskidzie niskim i Bieszczadach, Inne na Pogórzach, jeszcze inne na śląsku... Co region to inna forma kapliczek - ciekawe czy są na ten temat jakieś publikacje, to była by frapująca lektura.

      Usuń
  6. Spacer dolinką też może być ciekawy i pełen przygód jak widać. Zachęcacie, zachęcacie, żeby kiedyś wybrać się w góry zimą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie że tak - naprawdę nic trudnego, raczki za stówkę i ciut cieplejsze ubrane, a widoki całkiem inne i całkiem inne przeżycie.

      Usuń