poniedziałek, 21 marca 2022

Dwa szczyty w "Niskim"

Ceny paliwa odstraszają od jazdy samochodem - inna sprawa że jak patrzę na korki na ulicach, od momentu gdy nauczyciele wrócili do pracy w szkołach, to jest to chyba najbogatsza grupa zawodowa w Polsce. 

Więc tak, ceny paliw zniechęcają, z drugiej strony góry i wędrówki kuszą... Ale wiecie można do tego podejść w sposób racjonalny, zamiast jednego wyjścia zrobić dwa ataki szczytowe za jednym podjazdem. Jest to o tyle zasadne, ze czasami, trudno jest po szlakach wykręcić jakąś sensowną pętlę by wrócić w okolice parkingu, a zimą, zwłaszcza w "Niskim" nie warto liczyć na zaznaczone na mapie, ale całkiem zasypane i zawiane w terenie ścieżki i dróżki leśne.

Można też załatwić sobie na miejscu nocleg i jest to o tyle fajne że przekalkulowawszy ceny dojazdu, ma się dodatkową atrakcję (nie wiem jak Wy, ale dla mnie taki nocleg w całkiem obcym miejscu, to jednak atrakcja jest) w cenie niespalonego paliwa... Już takie akcje mamy zaplanowane, ale dziś po prostu odpalamy na dwa szczyty jednego dnia.

A nie powiedziałem Wam czemu, choć pewnie moi czytelnicy wiedzą, że zdobywamy z Aneczką szereg koron, (Pienin już zdobyta), Gór Polski czy Beskidu Niskiego i wszelkie pętelki, podczas których zdobywaliśmy po dwa, trzy szczytu za jednym wymarszem już się skończyły, teraz zostało kilka rozproszonych wejść i gdyby się chciało iść z jednego na drugi, to cały dzień i powrót nocą do drogi a potem jeszcze drugi raz tyle za drogą do samochodu... Więc to raczej nie jest najlepszy pomysł. Ale dobrym pomysłem, jest po prostu podjechać, wejść, zejść i podjechać w inne miejsce. To oczywiście nie oznacza że wędrówki po Beskidzie Niskim są nużące, o co to to nie!!! Tylko po prostu nie dysponujemy tak dużą ilością czasu, by pozwolić sobie na długaśne, najlepiej kilkudniowe wędrówki.

Tym razem padło na Wysokie i na Wątkowską, bo z jednego na drugie można stosunkowo sprawnie dojechać.

Od razu piszę że o ile wejście na szczyt było za szlakiem, o tyle powrót... na żywca w kierunku Żydowskiego. Wymarłą wioska, na pewno nikomu w szkodę nie wejdziemy.


To już koniec świata - na lewo wymarła wioska Żydowskie, na prawo szlaban z wejściem na szlak




Znów przecieramy szlak, przed nami nikt nie szedł od kilku dni

Żydowskie



Taki szlak...

Ale to już ostatnie podejście


Szczyt już majaczy

Już nawet go widać - ostatnie kilkanaście metrów

I w końcu jest

Drzwiczki wyrwane, pieczątka pod grubą warstwą zlodowaciałego śniegu, ale dajemy radę ją odkopać. smaruję gumę flamastrem i jako tako udaje się wbić coś do książeczek, resztę uzupełnimy zdjęciami

Schodzimy już całkiem poza szlakiem, w sumie to nawet lepiej, bo śnieg po kolana wszędzie. A po łagodnym zboczu wymoszczonym warstwą śniegu schodzi się z dziką radością, wprawdzie musimy szukać bo w młodniku brzezinowym żadnej ścieżki nie udaje mi się wypatrzeć, ale i tak bez problemów schodzimy w dół doliny.  A tam rozlewisko którego się spodziewałem. Lecz wiedząc że jest ze mną taka dziewczyna jak Aneczka miałem spokojną głowę, jak ja przejdę to Ona także.


Nieco węższy kawałek, do tego płycizny i zwalone drzewa - idealne miejsce na przeprawę, ja jak małpa po pniach, Aneczka brodem na piętach ;)

Przed nami

Za nami

obok nas

Przydrożne łemkowskie krzyże


Cerkwisko i stary cmentarz






 
A potem grzecznie już do samochodu, po drodze jakaś para młodych ludzi z psiakiem i tyle, obok nas jeszcze dwa samochody, czyli ktoś poszedł naszym śladem. Ciekawe czy schodził za szlakiem czy skusiła go nasza trasa prosto w dół? Ale tego się już raczej nie dowiemy.
Pakujemy się w przytulne wnętrze T5 i jedziemy do Folusza. Przy okazji wychodzi na jaw, że Yanosik też ma swoje odurnienie, nie tylko Google i uparcie prowadzi nas jakimiś dziwnymi objazdami, część z nich w ogóle ignoruję, ale całej drogi nie pamiętam, więc niestety ciut kilometrów dołożyliśmy. Ale co tam.

Czemu jednak jadę na Yanosiku? A to proste, bo widzicie, w tym kraju (niezależnie od rządów) w pomiarach prędkości nie chodzi o bezpieczeństwo, co jest popularnym łgarstwem policji, urzędasów i polityków, ale o wpływy do budżetu. Pamiętacie jak odebrano gminom możliwość grabienia kierowców? Natychmiast z dnia na dzień znikło mnóstwo fotopułapek drogowych... bo po co utrzymywać coś z czego zyski będzie miał kto inny?

A Yanosik jednak fajnie przed rekieterami w mundurach i na poboczach ostrzega.

Tyle dygresji - wkrótce docieramy do Folusza, parkujemy i na powrót ruszamy na szlak. Pada decyzja że wybieramy pętlę ale mniejszą, z pominięciem Barwinka i Kornutów - zresztą w zimie i tak kamieni praktycznie nie widać.

Ale pętelka i tak zacna wyszła.


Magura Jasielska 826mnpm



Magura Wątkowa



Dopiero teraz zauważyłem że mi aparat obraca straony, znaczy nie obraca
 
  
 

 
Wielkiego mrozu nie ma, ale wiaterek przenikliwy, niski, jadowity jak wściekła żona

Skrzyneczka i piecząteczka... postanawiamy z Anią że na następne wyjścia zabieramy puzderko z tuszem ze sobą. 

Tam w tym okienku miał być widok na okolicę... jednak chyba niewiele widać... ;(


Ławeczki i schronik turystyczny.

Tak, tak,wiemy gdzie mamy iść

głaz "papieski"

A to już kawałek dalej, zaraz zresztą schodzimy z granii i zmierzamy już do Folusza.

Koniec szlaku ale nie przygód


Tartak w foluszu - ja bym jednak stawiał że to był folusz w Foluszu,

Tym kanałem płynęła woda, która napędzała koło, a to koło dawało moc stęporom, któro folowały wełnę na sukno... Ale mogę się mylić.

Ps - nie mogłem sobie darować i tam nie wleźć...


 
 A teraz już grzecznie do samochodu i do Aneczki. W Mielcu już czeka na nas wielki gar megapysznego gulaszu, do którego Ania przygotowała TRZY rodzaje kaszy, kiszone ogórki, kiszoną kapustę i parę innych smaczności - i weź tu człowieku zachowuj wagę i kondycję jak tak karmią!!!


 
 
 
 
 
 

31 komentarzy:

  1. Podziwiam Wasz zapał. A zdjęcia ze śniegiem przepiękne. Co do kuchni Ani, dobrze, że jest na bogato i z kulinarnym talentem. O formę nie musisz się martwić, zwłaszcza że tyle podróżujecie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt faktem, trudno na tyłku usiedzieć, w zasadzie to tylko w niedzielę którą lubię poleniuchować... no chyb że też wychodzimy w góry, albo idziemy gdzieś ;)

      Usuń
    2. Nie zdziwiłabym się, jak teraz, kiedy robi się coraz cieplej, częściej będziecie gdzieś wybywać również w niedziele :)

      Usuń
    3. Ale wiesz - my oboje to zmianowcy - więc dla nas niedziela to taki zwykły dzień roboczy, a jak jest wolne to na szlakach zazwyczaj tłumy mugoli, więc mimo wszystko wolimy "na tygodniu".

      Usuń
  2. Kolejna, fajna zimowa wycieczka. Mam natomiast inne spojrzenie na najbogatszą grupę zawodową, do szkół oprócz nauczycieli masowo dowożone są dzieci, a tych jest znacznie więcej niż nauczycieli. W pobliskiej szkole rodzice jakby mogli to wjechaliby nawet na schody. Rano ciężko jest przejechać auta zaparkowane dosłownie wszędzie. Po pół godzinie zostaje kilka aut nauczycieli a cały tłum samochodów znika. Podobnie jest około 14 - 15. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to osobna historia, to powoduje korki na ulicach, ale parkingi w okolicach szkół to jednak nauczyciele.

      Usuń
  3. Na co dzień przemieszczam się głownie rowerem, więc ceny paliwa dotknęły mnie tylko (albo aż) jeżeli chodzi o podwyżki w sklepach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to tak jak ja, rower albo piechota, ale wiesz czasem trzeba jechać i wtedy boli

      Usuń
  4. jak ja kocham góry:D mogę łazić do upadłego:) choć w tym roku ceny paliwa są faktycznie zabójcze na taki wypad prawie 400 km w stronę gór to na pewno się wybiorę:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no faktycznie kawałek... ja mam fajne dla mnie Karpaty zaczynają się już tuż za furtką mojego domu.
      A w "Niski" mam 40 minut spokojnej jady samochodem.

      Gdzie się wybierasz? W jakie góry?

      Usuń
  5. Beskid Niski znam tylko z jednej, letniej wyprawy. To było chyba najpiękniejsze moje spotkanie pustych, dzikich górek. Na zimowe góry to ja sobie mogę najwyżej na obrazkach popatrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak chcesz to się możesz z nami (Aneczką i mną) wybrać - zimy już raczej w tym sezonie nie obiecuję, ale pochodzić zawsze pochodzisz.

      Usuń
  6. piękna, śnieżna zima. A o rakietach myślałeś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały czas, analizowałem czy doleci tam Iskander czy jednak poślą Koindżała? ;)

      Tak myślałem, ale raczej wpierw wypróbujemy z Anią skitoury.

      Usuń
  7. Mieszkam w Górach Świętokrzyskich, więc zimę w górach powinnam mieć na co dzień. A ile razy wybiorę się zimą w Łysogóry, to akurat tam śniegu brak. No to sobie u Ciebie górską zimę pooglądam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie taka ciekawostka - przecież Świętokrzyskie wyższe od "Niskiego" i bardziej na północ, a tam śniegu brak, za to tutaj po uszy miejscami.

      Usuń
    2. to tutaj po uszy miejscami"" Ni dziwne: masyw Tater, Sudetów, powoduje podbicie churek, a później opad, bo jest miejsce. Ta subtelna róznica cisnień (i kto wie czego jeszcze) wytrząsa wilgoć z Nieba. A Świetokrzyskie, to wiadomo: wgwizdów. I sucho. Będą mokre lata, niech tylko naUkr się wyklaruje. Czarodzieje puszczą wodę, oczyszczą Oceany zafoliowane (flota foliowców czeka na gwizdek). Tylko nie widziałem w którym porcie. Ale była gdzieś zajawka, że taki już DZIAŁA, jeden; D

      Usuń
  8. Wspaniała wyprawa :) Jak przyjemnie w wiosenny czas spojrzeć na niesamowicie fantastyczne zimowe widoki. Pozdrawiam zdobywców koron :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to już prawie wiosna... Tyle że w "Niskim" to czas się lubi zatrzymywać ;) Pozdrawiamy również.

      Usuń
  9. No, widoki to mieliście przebajeczne, że tak powiem! I tyle śniegu już dawno nie widziałam. Super wyprawa!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha... sięgnij do mojego postu o Turbaczu z kolegami, ta jest zdjęcie zaspy wyższej od dorosłego mężczyzny, bynajmniej nie poniżej średniej.
      Ale faktycznie śniegu dużo... Tam cieszy.

      Usuń
  10. Fantastyczna wyprawa i te widoki no i prawdziwa zima:)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie taka śnieżna zima, to jedyny okres kiedy schodzę ze szlaku bez plecaka pełnego śmieci, ale ostatnio byliśmy na Gorcu i już niestety musiałem znieść spor draństwa w dolinę.

      Usuń
  11. Jaki ŚNIEG, pieknie. Łemkowskie Krzyże (grekokatolicy o ile pomnę "pielgrzymki" bieszczadzkie. Komańcza np w temacie mój drugi blog o cmentarzyku Unickim Parafii (okaże się gdzie to: D: unia dobryn na blogspo (nie znajdziesz, to dam bezpośredniego- poszukaj Macieju : ). U nas sucho i nawet zamiecie piaskowe. Ale są i plusy dodatnie: Perła export odzyskała smak chmielu, a wieprzowina zapach wieprzowiny (surowe) jakie pyszne potrawy, dawno nie smakowane z powodu niskiej jakości.
    Nowe papierosy, zapalniczki, a nawet machorka do robienia skrętów. Część Ukraińców wyjechała, nieco się rozluźniło po Bide nie, ale masa dziwnych upiększeń i konstrukcji architektonicznych, drogi zreperowane. Np taka do Obozu Jeńców Sowieckich w Kaliłowie. Dziś jechałem - odnowione, wysprzątane - widać na góg map, można sobie popodziwiać. Prima sort.

    Pozdrawiam - dzięki za opisy szwendaczkowania, zaraziłem się, ale to nie jest śmiertelna choroba. Covid, covid - na zdrowie - wąchajcie nosem D : D Józuś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!!!
      A u mnie także, muszę samochodem godzinę jechać na południe żeby śnieg zobaczyć, tu już przebiśniegi a nawet krokusy przekwitły, wawrzynek się zieleni, a tam jeszcze zima...

      Usuń
  12. PLAGI EGIPSKIE , jako żywo i to w każdej dziedzinie. Dziś długopisy wywalałem: jeden mi się wylał, poplamiłem palce i dopiero margaryna i woda ciepła, dały radę. No i mleko oczywiście. Mleko to podstawa, ale to, to już doustnie (bieszczadzki i świecona Kreda : D Pozdrawiam Towarzystwo, nie chciałbym Ci ich przepłoszyć. Może same Prawdziwki? CześćMacieju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko - to mądrzy ludzie innego mądrego zrozumieją. A nie lepiej naftą zmyć, lub benzyną?

      Usuń
  13. Chyba się w końcu przekonam i też kiedyś wyruszę na górski szlak zimą, bo jednak wrażenia zupełnie inne niż latem.
    A po całodniowym trekkingu, góry jedzenia to żaden grzech; trzeba przecież przywrócić spalone kalorie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie że tak - zimą góry są całkiem inne, a wystarczą raczki i ciut cieplejsze ubranie i już większość szlaków stoi przed nami otworem.

      Usuń
  14. Nie lubię zimy ale cudna jest na Waszych zdjęciach!
    Pozdrowienia dla Ani i dla Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zima w "Niskim" ma w sobie coś mistyczego, tajemniczego. Choć wszędzie jest piękna, inna sprawa że zima w mieście wprawdzie jest piękna ale do bólu męcząca.

      Usuń