Przyznam że Zakopanego nie lubię. Nie nie lubię i tyle. Drożyzna, szpanerzy, stada mugoli i plastik. Oczywiście to niesprawiedliwa opinia, w Zakopanem są urokliwe zakątki, mieszka tam mnóstwo wspaniałych ludzi i można znaleźć klimat górskich opowieści. Ale i tak Zakopanego nie lubię.
Co nie znaczy, że pomysł Aneczki aby urządzić sobie tam bazę na wypady w góry przyjąłem bez entuzjazmu. O nie - Zakopanego nie lubię ale kocham być z Aneczką i w zasadzie nie ma dla mnie większego znaczenie gdzie to będzie. Z drugiej strony, jak mi ktoś znajdzie miejscowość pod Tatrami w której nie ma mugoli, plastiku i drożyzny to stawiam piwo w najdroższej knajpie na Krupówkach...
Ba - Ania tak wymyśliła że ten wyjazd to prezent dla mnie na urodziny... No jak tu się nie cieszyć? I wiecie co? Ania zna fajną miejscówkę, samo serce Zakopca a ceny całkiem przyzwoite, więc radość tym większa. A sam pokoik? bajeczka, mały ale bardzo przytulny, fajna łazieneczka, wygodne łóżko, i do tego cie-plut-ko! A to jednak ważne jak się wraca z gór i cokolwiek człowieka przewiało. Ale po kolei.
Noc spędzamy w Mielcu, a z samiutkiego rana, kawusia i w trasę. Jazda nawet płynna, nie wybieram trasę przez Nowy Targ i Bukowinę. To pozwala mi uniknąć bezsensownego korka na "Zakopiance" - czy naprawdę nikt nie dostrzega patologii związanych z tą trasę i jej regulacją? A nadzieje że cokolwiek się zmieni po dodaniu drugiego pasa ruchu na kilku odcinkach, są cokolwiek żałosne. Tu nie jest problemem to że na pewnych odcinkach jedzie się wolno, tu problemem jest to że na wielu odcinkach mnóstwo durniów jedzie za szybko, a potem i tak warują w korku przed Nowym Targiem...
W każdym razie my dojeżdżamy bez korka. Ciut gęsto się robi dopiero w Poroninie, ale ogólnie jest ok.
Na miejscu jesteśmy około 10 tu o dziwo - bo wiecie, chcemy tylko zostawić samochód, myśląc że pokój jeszcze nie gotowy - wszystko już na nas czeka! Brawa. No to przenosimy ciuchy, szybko załatwiamy nasze potrzeby i w pełnej gotowości ruszamy na szlak.
Oczywiście zapis wysokości oszalał - no cóż zdarza się.
|
Dolina Strążyska
|
|
Mały schron w Dolinie - kawka, herbatka - fajnie że jest!
|
|
Wodospad Strążyski
|
|
Zbójnik jak nic - w zbójeckiej cenie... No ale czego się nie robi dla zdjęcia na Inasta? ;)
|
|
A pozowaniem do tego zdjęcia wzbudziłem pośród mugoli (których tu sporo jeszcze) znaczną dozę kontrowersji... ;) |
|
|
|
Ubieram się, i idziemy dalej Przy okazji okazując mugolom naszą "wyższość" ;), pomagając nieszczęśnikom przejść przez zalodzone odcinki szlaku - bo oni jak zwykle nie wiedzieli że wchodzić po lodzie bez raków można, ale schodzenie graniczy z samobójstwem.
|
|
Na Sarniej Skale
|
|
Giewont zaszczycił nas swym widokiem |
|
Biały i jego dolina
|
|
Dawna sztolnia - już wiecie czemu w Polsce mówi się górnicy?
|
|
Pod skocznią
|
|
Bezpłatna loża VIP - ale dziś tylko trening
|
Czy polubiłem Zakopane? Nie - ale bardzo polubiłem bycie tam z Anią...
Zakopane budzi skrajne uczucia nie tylko u Ciebie. Wolę chyba jednak Bukowinę lub Białkę. W pewnych sytuacjach nie da się jednak pominąć Zakopanego. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAno się nie da, ale można omijać tłumy dziwnych ludzi na Krupówkach...
UsuńJa lubię Zakopane ale tylko na chwilę, i tyle też tam czasu spędziłam podczas sierpniowego urlopu. Za dużo ludzi i zawsze towarzyszy mi myśl, że wokół tyle piękna a ludzie wybierają deptak. Mieliśmy kwaterę na wsi praktycznie na końcu świata, całe dnie spędzaliśmy na szlaku a do cywilizacji, czyli do Białki, jeździliśmy tylko na kolację. I masz rację, jak jest wygodne łóżko, łazienka i ciepełko to jest wszystko!
OdpowiedzUsuńDokładnie - Tatry są po to by po nich chodzić, anie żeby na ich tle robić sobie zdjęcia z Krupówek.
UsuńDla towarzystwa Beskidnik dał się zawieźć do Zakopanego. I dobrze. Nawet się nie dziwię, że ciepły pokój ważny. Po ekscesach przy wodospadzie to wręcz konieczny. ;)
OdpowiedzUsuńW moim wieku już mata i śpiwór gdzieś na podłodze to ciut za mało ;)
UsuńOj, coś mi internet szwankuje i komentarz chyba się nie opublikował.
OdpowiedzUsuńPisałam o tym, że też nie rozumiem tych wszystkich zachwytów nad Zakopanem. Jak dla mnie za dużo tam ludzi (mugoli, jak ich tutaj nazywasz) i za dużo sztuczności. Ale na przykład swoje pierwsze wakacje w górach, które spędziliśmy właśnie w Tatrach z bazą w Zakopanem, wspominam bardzo miło. Ale to akurat było wieki temu.
Pomysł na prezent urodzinowy super, więc gratulacje dla Ani. I wszystkiego najlepszego dla Ciebie, choć pewnie już dawno po urodzinach, ale przecież dobre życzenia może słać w każdej chwili, no nie?
Pozdrawiam serdecznie :)
Dzięki, przekażę Ani. Bo Zakopane to też masa ciekawostek, pamiątek i wartościowych miejsc, tylko że to wszystko ginie pod warstwą komercji.
UsuńPrzede wszystkim NAJLEPSZEGO z okazji Twoich urodzin. Po drugie pozdrowienia dla Aneczki (jakże piękne zdrobnienie!)
OdpowiedzUsuńPo trzecie, nasunęły mi się pewne refleksje.
Zakopane, podobnie jak mój rodzinny Gdańsk jest miastem dla turystów i pod turystów. Ma być głośno, kolorowo, "na bogato", szybko i prostacko. Buda tu, buda tam, impra tu, impra tam. Oczywiście trudno porównać atmosferę Zakopanego z atmosferą Gdańska, ale w obu przypadkach przyświeca ta sama idea - zarobić jak najwięcej kasy na turystach. W zeszłym roku byłam w Bieszczadach - nie zapałałam do nich miłością, ale z perspektywy czasu zdałam sobie sprawę, że chcę tam jeszcze pojechać. Dlaczego? Bo to rejon, gdzie mieszkańcy mają trochę "wylane" na turystów. W Bieszczadach jesteś gościem i grasz według tamtejszych zasad. Podobne odczucia mam będąc w Norwegii - turysto jesteś mile widziany, ale to nasz dom, nasze zasady. W Zakopanem, Gdańsku i pewnie wielu tym podobnych miejscach jest niestety inaczej, hulaj dusza, piekła nie ma...
Kolejna refleksja - marzę o tym, żeby pojechać na urlop poza sezonem!
Pozdrawiam!
Trafne uwagi- choć w Gdańsku są całe dzielnice 'wolne od Turystów" tak jak w Berlinie - w Zakopanem o to ciężej, bo to niewielkie miasto.
UsuńPolecam Beskid Niski - tam dopiero turysta musi tańczyć tak jak mu miejscowi zagrają, choć i w Biesach poza Soliną, Polańczykiem czy Cisną cała reszta nie jest na turystów nastawiona i próżno tam szukać jarmarcznych budek.
Jak urlop to tylko poza sezonem, zwłaszcza nad morzem, czy w górach.
My mamy bazę wypadową w Kościelisku. W Beskidzie Niskim byłam jeszcze w liceum, ale chętnie wrócę, spojrzeć innym okiem. Zresztą gdzie ja jeszcze nie wrócę, lub gdzie nie pojadę ;)
UsuńO właśnie i to jest dobre nastawienie, ja mam bazę tam gdzie mnie zabierają - mi wszędzie dobrze ;)
UsuńA w Niski to koniecznie wróć.
Zakopane to góry, a nie Krupówki. Dolinę Strazyska i Dolinę Białego,Sarnią Skalę wiele razy schodziłam. Pięknie tam.
OdpowiedzUsuńOwszem pięknie - ale jak się ma bazę w Zakopanem, to trudno takie miejsca jak Krupówki czy targ pod Gubałówką ominąć.
UsuńBardzo pomysłowy prezent urodzinowy. Brawa dla Ani!!!
OdpowiedzUsuńMomentalnie zrobiło mi się zimno gdy zobaczyłam Ciebie rozebranego na tle wodospadu. Robiłeś za morsa? Po całodziennych wędrówkach najważniejsza sprawa to ciepły, przytulny, czysty pokoik i łazieneczka.
Pozdrawiam:)
Pewnie - dziewczyna ma nosa do trafionych prezentów! Myślę że mnie obserwuje i wie czego mi potrzeba, mam nadzieję że moje dla Niej prezenty, są równie trafione.
UsuńJa mam wysoką ekspresję genów neandertalskich, mi jest ciepło jeszcze wtedy gdy inni już zamarzają ;)
Oj tak - nie potrzeba luksusów, ale przytulny pokoik, gorąca kawusia czy lampa wina... to się nazywa życie.