Na Litwie byłem już kolejny raz, dla Ani ten był pierwszy. I fajnie, lubię znać już jakieś miejsce gdy pojadę tam z inną osobą, to wtedy mogę bawić się w Cicerona. No taka przypadłość - jak ktoś ma duszę przewodnika, to już inaczej nie umie. Z drugiej strony musze przyznać że... takiego Wilna jakie nam pokazano to nie znałem,
znałem Wilno z moich postów ale takiego nie.
Nie lubię reklamy, ale wiecie - jak coś jest dobre to o tym powiedzieć warto a nawet trzeba - wypad kosztował nas 550 zeta plus 70 ojro na twarz. - niby dużo... ale siedzieliśmy sobie z Aneczką przy kawusi i liczyliśmy, dojazd 1500 km na okrągło, hotel 4 stówki od pary z hakiem, wieczorek litewski w urokliwym lokaliku, śniadanie w hotelu, obiad karaimski w Trokach na drugi dzień, rejs po jeziorze Galve, Możliwość popróbowania mnóstwa potraw litewskich a nawet wódki, piwa i wina... to gdybyśmy pojechali sami wydać by trzeba było więcej. A przecież jeszcze opieka
pilota, który świetnie znał tamte tereny i rewelacyjna
przewodniczka... Zatem nie obraźcie się, zwłaszcza że nie mam z tego ani grosza ale wkleję link i do biura "
Tu i Tam".
Wyjazd z Mielca o 22, w Wilnie jesteśmy na 10 przed południem - droga trwała 11 godzin... uspokajam, nie popadłem w dyskalkulię. Po prostu Litwa to już inna strefa czasowa i tam godzinę się dodaje, bo i słoneczko o tę godzinę (mniej więcej) pojawia się tam wcześniej niż w Mielcu czy nad Tarnowem. Wszystko jest świetnie zorganizowane, miejsca postojów, punkt w Warszawie z którego zabieramy pilota, a potem miejsce spotkania z przewodniczką. A zaraz po przyjechaniu... ruszamy na zwiedzanie.
Ten pierwszy odcinek od kościoła św.św. Piotra i Pawła to oczywiście autokarem, ale w tempie spacerowym, ponieważ jednak nie jestem japończykiem to nie umiem robić zdjęć w czasie jazdy ;). Inna sprawa że przecież okazji do zrobienia zdjęcia mi nie brakło i później, choć nasza przygoda zaczyna się deszczowo. W zasadzie to pada z przerwami na ulewy już od samego Mielca.
|
W drodze... gdzieś... diabli wiedzą gdzie... |
|
Już w Wilnie - jak widać pada silnie |
|
A fasada "Piotra i Pawła" w remoncie, no trudno... kiedyś trzeba było. |
|
Barok ALE!!! Stiukowy i bez złoceń - więc da się go przyswoić, bez bólu. Ogólnie unikatowa świątynia |
|
Trzeba przyznać że mieli roboty... |
|
Ale otwarte jest zejście do krypt!!! Rzecz jasna nie tych z pochówkami |
|
znaczy ewidentnie były tu kiedyś pochówki, ale widać z jakiś przyczyn przeniesiono prochy gdzie indziej a w kryptach urządzono muzeum |
|
Bardzo ciekawe muzeum |
|
Coś niesamowitego |
|
Ale fart - tego się nie spodziewałem.
|
No nic - przewodniczka pogania, nie wszyscy tak kochają podziemia jak ja, a program naprawdę bogaty, więc trzeba się zbierać, zapakować do autokaru i podjechać do centrum, i tam podjąć zwiedzanie od nowa.
|
Bazylika archikatedralna św. Stanisława i św. Władysława |
|
Oraz dzwonnica do tejże przynależna |
|
Klasyczna uroda to co lubię najbardziej. |
|
Zegar odliczający czas do jubileuszu. |
|
Rzut na Górę Trzech Krzyży - choć w zasadzie nie do końca widoczne są... |
|
Pałac prezydencki |
|
Uniwerek Wileński |
|
I ogrody pałacu prezydenckiego |
|
I znów ta klasyczna aczkolwiek nie pozbawiona elementów fantazji uroda |
|
A przewodniczka jeszcze po zaułkach i podworcach oprowadza |
|
Pamiątka po złych czasach |
|
Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Wilnie - czyli Kościół św. Trójcy |
|
Obraz Jezusa Miłosiernego |
|
Jeden z wielu murali wileńskich |
|
Zaułki dzielnicy żydowskiej |
|
Swój swego zawsze znajdzie!
|
|
Kubistyczny Mickiewiczius |
|
i wileński "latarnik"... ciekawe czym opalane były te latarnie, bo kolo mi wygląda że jest na niezłym gazie... ewidentnie baltic pipe a nie nord stream ;) |
I na powrót pod Katedrę Wileńską ale tym razem już zwiedzamy
|
Kaplica św. Władysława |
|
Dostojne klasycystyczne wnętrze |
|
A w międzyczasie padać przestało |
|
A nas jeszcze czeka wizyta w muzeum Mickiewicza |
"Czas wolny" czyli pół godziny na kawę... nie jest lekko. Bo Aneczka nie może się zdecydować, w sumie nawet dobrze bo odkrywamy nowy lokal, tam nie byłem a warto tam być B&B Gabi
|
Wystrój rewelka, klimat takoż, obsługa na pięć i kawa wyśmienitą tylko czasu na wypicie jak by mało... |
|
Poza się zbierać, w głębi ulicy Mikołajskiej na schodkach siedzi grupka młodzieży - jarają zioło!!!! bajka, darmowe sztachy i bez ryzyka wpadki - dawno już tak głęboko nie oddychałem ;) |
|
A my znów po zaułkach i podworcach - nie znałem Wilna z tej strony - o tak, w takim Wilnie można się zakochać. |
|
Monasterska Cerkiew Świętego Ducha - ale żony popów wjeżdżają na teren sporymi SUVami |
- trzeba przyznać że zadbane, atrakcyjne kobiety
|
Usiłujemy zwiedzić wnętrze - ale miejscowy cieć (chyba Ruski i ma żal do całego świata, połączony z pretensjami) skutecznie nas zniechęca, zarówno swoimi uwagami, jak i wyglądem gęby. |
|
Co nie znaczy że tak łatwo się poddajemy! |
|
I znów zaułki |
|
Aż przyszedł czas i na Ostrą Bramę... |
|
Aneczka "kradnie" im zdjęcia wewnątrz i z wnętrza na zewnątrz. Niesamowita dziewczyna - ja w tym czasie staję w taki sposób, by utrudnić stróż... jaki jest feminatiw od stróża? działanie. |
Zakwaterowanie - autokar wiezie nas do hotelu - w zasadzie zbytek łaski, bo to może pół godziny od ścisłego centrum - no ale wiezie, bo tak wygodniej, z drugiej strony nie każdy to taki maniak przebierania nogami jak ja czy Aneczka. Jest szybka kąpiel, przebranie się z lekko już wilgotnych ubrań i ... ale teraz oglądnijcie zdjęcia
Ładny ten hotel, ładny i ciekawy i duży i przyjemny i nowoczesny i w ogóle. Podoba nam się... a żebyście te łózka widzieli... W pokoju usiłuję "znaleźć prądy" bo ładowarka nie chce mi działać... ani tak, ani siak - lodówka działa, a prądu w gniazdku nie ma... w gniazdku?... no tak... Miłosz zachachmęcił mi moją ładowarkę, podłożył swoją (też biała to się nie zorientowałem) i oto efekt... ale... naładowałem telefon przez wyjście USB z telewizora - którego przecież i tak nie używaliśmy! Niech żyje standaryzacja ;)
No ale nie samym hotelem człowiek żyje! Zapylamy do wileńskiego marketu Maxima - coś jak u nas lidl czy Biedra, ale większe i bardziej delikatesowe (jak nieboszczka Alma) i do tego chyba ich rodzime.
Trasa do Maxima XXX (uwaga po wpisaniu nazwy sklepu do wyszukiwarki prędzej znajdziecie litewskie porno, niż tę placówkę) - jest praktycznie taka sama jak do miejsca naszego wieczorku litewskiego, tyle że idziemy dalej ulicą Tarasa Szewczenki, a nie odbijamy w ulicę Świdrygiełły.
Kupujemy co nam trzeba i nie trzeba - ja biorę po piwie 1410 dla chłopaków z mojej brygady - ale też kiełbasę i sery litewskie (piwo mają syfiaste prawie tak niedobre jak to norweskie - a wierzcie mi gorszego niż norweskie to piwa nie piłem! - ale kiełbasa i sery REWELACJA!) wracamy objuczeni i szybko przygotowujemy się do wyjścia na wieczorek litewski.
Witaj Macieju.
OdpowiedzUsuńJestem po wrażeniem.
Pozdrawiam.
Michał
Witaj - Litwa nie tak daleko, na pewno są wycieczki z twojej okolicy, zresztą i tak sam dużo zwiedzasz
UsuńNie byłam w Wilnie. Piękny jest barok, kościół św. Trójcy i Monasterska Cerkiew Świętego Ducha.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Tak, Wilno z TĄ przewodniczką jest piękne. Polecam, naprawdę polecam, bo kobieta jest niesamowita.
UsuńWilno ma swój klimat, mnóstwo różnych zaułków ale też ważnych zabytków. Byliśmy dwa razy ale i tak widzę u Ciebie miejsca, których nie zwiedzaliśmy, były za to inne. No i pogodę mieliśmy zdecydowanie lepszą.
OdpowiedzUsuńNam się o tyle "udała" że nie lało przez cały czas, ale tylko czasami ;)
Usuńa tych wileńskich zakamarków, to by jeszcze nie jeden odkrył
Raz miałam okazję być w Wilnie. Na ślubie, więc zwiedzone zostało bardzo pobieżnie. Chętnie wybrałabym sie na jakiś zorganizowany wypad.
OdpowiedzUsuńSporo firm organizuje wyjazdy do Wilna. Z drugiej strony, sporo też firm robi to po łebkach, oszczędzając na przewodniku, na gościnie, hotelach, a czasem wprost odwalając chałturę. Musisz zebrać opinie, ale jak masz możliwość to tu i Tam możesz wybrać spokojnie.
UsuńPamiętam tamten Twój wyjazd. Myślałam, że się wybiorę do Wilna, skoro tam tak świetnie. Nie wybrałam się. Dobrze więc zajrzeć tam Twoimi oczami.
OdpowiedzUsuńPS Miałam podobną historię z ozorkiem, ale skoro już zjadłam pól porcji i poznałam nazwę potrawy, dokończyłam z apetytem. Koleżanka oddała swój talerz, czego do dziś nie rozumiem.
A widzisz... A swoją drogą to Tu i Tam zdaje sie w drodze do Wilna jeździ opodal Ciebie...
UsuńDobrze wiedzieć. A, swoją drogą, skoro już są w pobliżu, powinni i naszą Ostrą Bramę czasem dla porównania pokazać wycieczce. :) Jestem pewna - przegrywamy z oryginałem.
UsuńW Tarnowie też mamy Ostrą Bramę
UsuńAle wiesz, program jest tak bogaty że towarzystwo raczej niechętnie by reagowało na propozycję kolejnych zwiedzań - poza tym akurat przez twoje tereny to jechaliśmy nocami
Ile wrażeń! Ja do Wilna muszę jeszcze wrócić, bo jeden dzień w tym mieście to zdecydowanie za mało.
OdpowiedzUsuńZa mało i jeszcze przydał by się cały dzień wolny i rowery i dobry lokalny przewodnik.
UsuńWilno to piękne i zadbane miasto. Powtarzam się , ale tak jest naprawdę.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej centrum, jak jest na peryferiach to nie wiem.
UsuńFajne biuro znalazłeś! Mnóstwo atrakcji za tę niedużą kasę. Jak się ma wielkie potrzeby podróżowania, to trzeba oszczędzać, no nie? Ja tak robię. Nawet pamiątek specjalnie nie kupuję, bo po co, Dość już zgromadziłam. Chyba, że coś regionalnego do jedzonka:)))
OdpowiedzUsuńDokładnie tak - wolę wydać na kolejny wyjazd, niż przetracić na bzdurne "atrakcje", z pamiątek to czasami Aneczka kupi sobie magnes, ja jakąś grafikę i tyle. Pieczątki do pieczętariusza są za darmo, jakieś inne znaleziska także, a działają równie dobrze, a może i lepiej co bardzo drogie "suweniry".
UsuńFajnie że robisz dużo zdjęć i dzielisz się nimi z nami :) ja uwielbiam pstrykac, a nie cierpię pisać. Fajne to Wilno i juz wpisami na listę :)
OdpowiedzUsuńPolecam z całego serca - nie będziecie zawiedzeni. Ale wiele zależy od przewodnika, lepiej nie mieć żadnego, niż mieć złego lub wyrobnika - bo potrafi zniechęcić.
Usuń