czwartek, 20 października 2022

Świętokrzyżenie...

Pierwotnie miało być Jasło... że co? Że bez sensu?... Na pierwszy rzut głazam (znaczy okiem) istotnie, ale poczekajcie. Więc tak; miało być Jasło, mieliśmy odebrać zweryfikowane książeczki Korony Beskidu Niskiego i kupić sobie odznaki, które także z dumą noszone by były... Pojawił się wszakże jeden szkopuł, wprawdzie książeczki zweryfikowane ale... odznak  nie ma, zamówione ale jeszcze  nie ma! To sensu jechać także nie ma.

Ale cóż to dla nas! Przecież w Szczawnickim PTTK mamy odebrać odznaki korony Pienin i to te wielkie!  Cóż prostszego zatem niż jechać do...  Obidzy i stamtąd przejść sobie te 25 km w te i we w te, po drodze odbierając należne nam trofeum? W zasadzie nic, poza tym że w Szczawnickim PTTK już nikt nie odbiera i nawet nie ma kogo zapytać o odznaki! 

Klapa na całej linii lecz... zawsze mamy kilka pomysłów alternatywnych i po nie sięgam. Świętego Krzyża nie ma w żadnym z nich. W końcu Aneczka rzuca tą destynacją, a ja już wiem, że jak Aneczka "mimochodem" wspomina o czymś, to znaczy że BAAARDZO tego chce. Zresztą Bogiem a prawdą na Święty Krzyż także mam wytyczone kilka ciekawych szlaków, więc po prostu robię ich przegląd, wybieram najbardziej adekwatny, nakreślam jego przebieg minimum (w razie załamania pogody lub nerwowego), optimum (taki najfajniejszy kompromis między siłami, czasem a terenem i "obrotami stref niebieskich") i maksimum (bez szans na zrobienie, ale...). Plany wysyłam Aneczce komunikatorem dogaduję się z Miłoszem że chętnie z nami pojedzie, bo jeszcze na Świętym Krzyżu nie był i... wychodzę do pracy. Ania już w pracy jest od 19. 

Rankiem podwójna kawa w pracy, szybki zajazd do domu i trzecia nim się Miłosz zbierze, w między czasie karmienie futrzaków i jazda do Mielca. zabieramy Anię już bez kawy i jedziemy do Nowej Słupi. Oczywiście Yanosik jest głupi i nie pokazuje parkingów w Nowej Słupi.  Inna sprawa że przeprowadzam na sobie test na Alzheimera i wychodzę zeń zwycięsko - po prostu nie słucham cymbała i jadę na pamięć - dobijamy św. Emerykowi do stóp bezbłędnie. 

Jak zwykle, plany planami a w ostatecznym rachunku i tak wywiało nas na manowce, lecz koniec końców trafiliśmy na właściwy szlak. Inna sprawa że poza tymi głównymi, to poboczne szlaki są kiepsko oznakowane i wcale niełatwo się nimi poruszać.

Ruszamy, znaczy kręcimy się w kółko podczas sesji foto.
Ale w końcu na szlaku
a szlak jest piękny tego roku
I coś nowego przybyło
I to co powinno być NORMĄ w tego typu uczęszczanych miejscach i na wielu szczytach już jest, ale jeszcze nie wszędzie. Coś przez co stale robię sobie wrogów pośród wędrowców i turystów wyznawców "dzikości" - czyli wszelkie schody, progi antyerozyjne, pomosty itp. 
Tak owszem, też kocham wędrówkę "dzikimi" szlakami, ledwie widocznymi ścieżkami itp. Ale tam gdzie przewijają się tysiące ludzi tygodniowo, a czasem i dziennie - nie ma na takie coś miejsca! Tam muszą być wszelkie instalacje pozwalające chronić roślinność czy skały przed zadeptaniem. 
I na koniec jeszcze jedna uwaga, góry są dla wszystkich, dla bardziej i mniej sprawnych, dla bardziej i mniej młodych... i tak się składa że schody pozwalają im dotrzeć tam gdzie bez nich by nie dotarli. Czy się to młodym i sprawnym (wiecznie nie będą, ale na razie wolą o tym nie myśleć) podoba czy nie.  
Tak, to już taras skalny tuż przed klasztorem
Nie powiem - miejsce robi wrażenie, zwłaszcza jako destynacja Ekstremalnych dróg Krzyżowych - musimy i o tej tutaj z Anią pomyśleć. 
Podejście na św. Krzyż, jest banalnie łatwe, ale już zrobienie fajnego zdjęcia to nie, a powierzenie aparatu w ręce osób fotoniekompetentnych to porażka skutkująca brakiem zdjęć całej naszej trójki, na tej uroczej wychodni skalnej. 
A w oddali inne kuszące wzniesienia... Myślę że namówię Anię i na Koronę Gór Świętokrzyskich
Dobrze mieć długie małpie ręce, mogą robić za selfiekijek ;)
Sam klasztor piękny, choć barokowy, ale jednak renesansowego kształtu nie udało się zniszczyć... wiec dlatego piękny. 
Odpuszczamy sobie i wieżę i krypty, wieży trochę żałuję, a krypty... mnie widok przystrojonej mumii mnicha nie bawi, że nie spoczywa tam Wiśniowiecki jest jasne dla każdego kto poczyta co nieco podręczników historycznych, zresztą nawet gdy był to srogi Jarema w osobie własnej, to też by mnie to nie cieszyło. Miłosza nie cieszy w ogóle, a Aneczka też ju8z tam była... no to po co?
za to wnętrze kościoła zobaczyć warto - choćby z racji tak nienaturalnego dla baroku... stonowania dekoracji! 
Zakrystia
i takie smaczki! 

No tak  - nic darmo - by zaliczyć szczyt i... gołoborza trzeba uiścić stosowną opłatę... 
Zdjęć spod słupka szczytowego oczywiście nie mam... ale ma Ania! 


Stale pokutuje mit, zalęgły w naszych głowach jeszcze w czasach nauki szkolnej, że Góry Świętokrzyskie to najstarsze polskie góry... w rzeczywistości to góry... najmłodsze! Natomiast myli tu okoliczność taka że zbudowane są z najstarszych lub jednych z najstarszych skał występujących na terenie naszego kraju. Ich wypiętrzanie  rozpoczęło się 20 milionów lat temu i trwa nadal, tyle że główne siły działają w rejonie basenu Morza Śródziemnego, szczyt sił wypada pod Alpami, reszta rozkłada się w Karpatach i na Bałkanach, a tu dochodzą siły już znacznie osłabione. 
Na  miejscu jest też tablica wyjaśniająca mechanizm powstawania gołoborza. 
Nie tłumaczy jednak czemu powstawać zaczęło... A zaczęło dlatego iż nie każde skały nadają się do kolonizacji przez rośliny, te bardzo stare, wypłukane z wszelkich substancji odżywczych, nie są atrakcyjne nawet dla porostów, a co dopiero mchów czy wątrobowców, a jeśli nie ma tych pionierów to gleba nie jest w stanie się wykształcić, nie pojawią się inne rośliny a na końcu nie ma też szans na pojawienie się drzew.   
A to już Huta Szklana
Nazwa fajna ale obiekt straszy środkowym Gierkiem i duchem ajenta który powiesił się na "złotym" łańcuchu z jablonexu... choć potencjał jest
Gambit królowej
kramowisko, ale tylko jeden otwarty
Na szczęście karczma i owszem, otwarta, a nawet...
ładnie tam w środku i kawa przyzwoita i ceny nie straszą... a to chyba ostatnio, najstraszniejszy z naszych strachów... straszniejszy niż covidemia czy skażenie promieniotwórcze i konieczność łykania tabletek z jodem
Osada średniowieczna - czyli makieta na zasadzie "jak nam się widzi że było"
Takie "edukacyjne" obiekty powstawały i powstają niczym grzyby po deszczu. Będąc w jednym tak jak by się było we wszystkich. Podczas  zwiedzania można dojść do wniosku, że ludność w średniowieczu zajmowała się głównie strzelaniem z łuku, wyplataniem koszy, tkaniem i... spała z kurami. Niestety obraz taki jest z gruntu fałszywy. czemu więc takie "osady" powstają? Bo to idealne miejsca na wycieczki szkolne, zawsze można wypisać konspekt "edukacyjny" powiązać go z programem, jest do nich stosunkowo blisko, nie wymagają od nauczycielek ani kondycji fizycznej, ani szczególnego przygotowania... wycieczkowy samograj.
Niemcy rozstrzeliwali wszędzie
Bartoszowiany 
I ni z tego ni z owego, wypad stricte turystyczny okazał się grzybobraniem - nie, nie szukaliśmy ich, szukaliśmy ścieżek by dotrzeć na Kobylą Górę a grzyby znajdywały się same. W efekcie pod koniec wędrówki, miałem dół plecaka wyścielony polarem, a na nim całą stertę grzybów.
Piwo wypić musiałem żeby zrobić miejsce dla zbiorów. to chyba zrozumiałe? ;)   
O takie też pchały się do wora... 
Miłosz
Paprocice
Grzyby, wszędzie grzyby!
I czasami krzyż, by pamiętać, że jednak żyją tu ludzi
I stacja Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Nie powiem, sam bym tu kiedyś chętnie w takiej uczestniczył. 
Milanowska Górka
I fajne miejsce, jak ktoś lubi taki nieśpieszny wypoczynek w winnicy. 
I znów tragiczne pamiątki po Niemcach
Pamiątki historii
Droga krzyżowa, a to znaczy że jesteśmy już bardzo blisko parkingu
Czarne Stopy przywiązały Go linami aby powstrzymać koniec świata, ale to były lata 50-te. Obecnie technika poszła naprzód i Emeryka po prostu zabetonowano! 
Swój swoich zawsze znajdzie.

ps. Na Kobylej Górze śladu znaku szczytowego nie ma, widać niepotrzebny, sam szlak mało uczęszczany. Czy warto było tędy iść? Warto - i nawet nie chodzi o grzyby, chodzi o to że to kawałek fajnej przygody, odrobina błądzenia, to miło spaja nasza gromadkę a poza tym... no cóż, skąd bym wiedział że nie warto którędyś iść, gdybym tamtędy nie poszedł, czyli zawsze warto iść, choćby po to by przekonać się że nie warto iść ;) 

15 komentarzy:

  1. Fajnie, że pomimo komplikacji odbyliście kolejną ciekawą podróż. Zgadzam się co do tych instalacji typu schody, które czynią dane miejsce lepiej dostępnym dla ludzi z mniejszą sprawność, chronią w pewnym stopniu naturalne środowisko itp. Powinny być, jeśli gdzieś jest dużo zwiedzających. Swoją drogą, widzę, że nawet dorodne grzybki się trafiały. Gratuluję zatem udanego grzybobrania. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, bardzo udany wyjazd. Wiesz, od lat staram się mieć zawsze kilka planów na dany dzień (nie mam każdego dnia do dyspozycji, więc jak się już trafi, to zależy mi by go nie zmarnować), dlatego zawsze jest tych pomysłów cała masa.

      A grzybki, owszem, i to po prostu idąc drogą lub ścieżką przez las. Aneczka już je suszy i będziemy mieli megapyszny sosik na kiedyś.

      Usuń
    2. Bardzo dobre podejście z tymi alternatywnymi planami dnia. Faktycznie, pozwala to uniknąć rozczarowań. Muszę sama taką strategię częściej stosować, mimo że nie planuję tego typu wypraw. :)

      Usuń
    3. Polecam.
      Na przykład już z Anią mamy plan że albo jedziemy w góry, na krótką trasę, tak do 15/20 km - a jak będzie brzydka pogoda, to z chłopcami na zakupy...

      Usuń
  2. Dawniej na Łysą Górę wchodziło się jednym szlakiem. Nudno trochę, a teraz są do dyspozycji znakowane ścieżki. Tubylcy przyzwyczajeni, ale widzę, że dla przybyszów z innych okolic bałaganik się wkrada. Mimo problemów świetnie sobie poradziliście. W każdym razie całkowitą nowością jest dla mnie Droga Pamięci. Cóż, chyba ze trzy lata już w te okolice nie zaglądałam. W osadzie średniowiecznej nie byłam i raczej wcale się nie wybieram.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z samą "Łysą" problemu nie było - co innego z "Kobylą" ścieżka na mapie to jedno a w terenie to co innego - czyli brak ścieżki i droga "na domysł" i azymut przez las. Ale dało radę.

      Tak ta Droga Pamięci to nowość - też jej nie kojarzę z wcześniejszych tu bytności.

      Usuń
    2. My na Kobylą zwykle w odwrotnym kierunku chodzimy. I już raz nam się pół grupy w okolicach szczytu zaplątało w ścieżki, to teraz mocno uważamy. No i chodzimy "na pamięć".

      Usuń
    3. dla mnie to było "dziewicze" wejście ;)

      Usuń
  3. Słuszna uwaga o mostkach, płotkach itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to ogólnoświatowy trend - stale na forach czy w schroniskach słyszę mędrków że "zniszczono", że "zabito ducha" albo "oszpecono" itp - tymczasem prawda jest taka że zaczynałem chodzić po Beskidzie Niskim i Biesach prawie 40 lat temu, już wtedy były bardzo popularne ale ludzi spotykało się może 1/4 tego co dziś!

      Co innego gdy jakimś szlakiem przejdzie dziennie 10, 100 czy 1000 osób - a przecież tak się zmieniła ilość wejść na Tarnicę! Tak więc te wszystkie inwestycje są po prostu niezbędne.

      Usuń
  4. Widowiskowa trasa, ubarwiona jesiennymi kolorami. Kiedyś byłam na Św. Krzyżu i Łysej Górze, ale widzę wiele zmian, choćby ta platforma widokowa. Masz ciekawe przemyślenia, szczególnie dotyczące tras. Popieram w całości. Dzięki też za wiadomości geologiczne oraz za sporą dawkę humorystycznych komentarzy. Jak ulał na dzisiejszy deszcz za oknem. A te grzyby - zazdroszczę. I tyle ich...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak, udało się bardzo widowiskowo i pogoda pięknie trzymała, dopiero gdy wsiadaliśmy do samochodu zaczęło padać.

      Przemyślenia nie tyle moje co Stanisława Kucharzyka autora bloga "na Pogórzu" http://napogorzu.blogspot.com/

      Prywatnie wicedyrektora BdPN. Więc człowiek który doskonale wie co pisze.

      A geologią zaraził mnie kumpel z grupy wędrówkowej. Był studentem geologii i po prostu kochał wszystko co nie było roślinami, a było na szlaku.

      Usuń
  5. Miło spojrzeć na znane miejsca innym okiem i zupełnie w innym czasie. Bardzo lubię świętokrzyskie trasy, ostatnio byłem dwa lata temu aby sobie niektóre miejsca przypomnieć. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba, zawsze warto wracać, tym bardziej ze miejsce naprawdę piękne i co raz pojawia się coś nowego, podczas gdy stare trwa - to chyba w Świętokrzyskim najpiękniejsze.

      Usuń
  6. Bardzo piękne, zabytkowe rejony! Idealne na górskie wyprawy oraz spokojne spacery z rodziną. Super, że podzieliłaś się z nami tymi wspomnieniami!

    OdpowiedzUsuń