niedziela, 31 lipca 2022

Sudeckie przypadki - sezon pierwszy - epizod pierwszy - W drodze... rodział pierwszy - Moszna

No tak to zrobię, bo jak wrzucę wszystko na raz, to będzie tego naprawdę do przesytu... więc Wam podzielę.

Myśl że jedziemy w Sudety była oczywista, poza Rysami (które trzymamy na koniec) mamy tu w Beskidach zaliczone wszystkie szczyty do Korony Gór Polski plus Łysice, którą zdobyliśmy jako pierwszą. Zatem kierunek nakazany przez Lenina i Pet Shop Boys czyli "go west" stawał się oczywisty. Nieoczywisty był tylko termin. Nieoczywisty z wielu powodów, przede wszystkim dlatego że trudno nam zgrać wolne, a z planowanego urlopu wyszły nici, bo... no bo tak to jest u mnie w pracy. Jedyne co się udało, to wydębić jedną noc i jedną dniówkę wolną, co nam dawało teoretycznie pięć dni na działania w terenie, ale pod warunkiem że ruszamy prosto po mojej pracy... na szczęście Ania jest dobrym kierowcą i ma fajny samochodzik, więc nie musiałem po Nią jechać, co nam dało dwie godziny więcej. Po prostu pod domem przenieśliśmy jej rzeczy do T5 i pojechali ... na zachód... "go west where the skies are blue"...

Na jednym z postojów Ania otwiera tylną klapę i ... walizki znaleźć nie może! Jej wzrok trochę panikuje, trochę pyta mnie, a ja z przestrachem sięgam po telefon, że walizka została na podjeździe i że dzwonię do Chłopaków, aby ją schowali! Już widzę jak Ania zaczyna kombinować, ciuchy jakieś ma na sobie, seksowne ale mało turystyczne, coś by się dokupiło na miejscu i  jakoś da radę! ...
Ale wiecie...
ja tę walizkę spakowałem, do środka, między siedzenia, więc z tyłu jej  nie widać... wyjmuję bagaż i tryumfalnie wręczam Aneczce - to się nazywa ambiwalencja uczuć, chęć uściskania kogoś na śmierć... widzę to w jej oczach ;)

Planów na potencjalne postoje mamy kilka, ale wybieramy...

MOSZNĄ i jej quasi disneylandowski pałac, zwany zamkiem...

Skrypt Googli znów miał fantazje i dał zdjęcia w przypadkowej kolejności, co jednak nie ma większego znaczenia dla narracji, więc tak zostaje.

Dwustuletnia rezydencja przemysłowców Tiele-Wincklerów.
Pierwotnie barokowa, po pożarze przebudowana na neogotyk, rozbudowana o neorenesans.
Niemiecka do bólu wyrzuconej w pozdrowieniu ręki.




Barok, stylizowany na starożytność - dziś nazwalibyśmy to kiczem u nowobogackich
Ale radość na obliczu Aneczki BEZCENNA!

Sen o tym jak sobie mały Frantz Hubercik wyobrażał średniowiecze...

Tak w ogóle to założyciel rodu Hubert von Tiele był mundurowanym gołodupcem ale przystojniakiem. (konterfektów jego małżonki Waleski von Winckler nie znalazłem, ale znalazłem inne kobiety z tego rodu i wierzcie mi... dobrze że część z nich wybrała życie zakonne). Widać też pecunia mu non była olet, bo przejął fortunę ojca dziewczyny.
Z drugiej strony - na pewno nie był typowym żigolakiem, utracjuszem i "karierowiczem przez rozporek"


Starodrzew parkowy - niektóre drzewa są starsze od pałacu, co świadczy o tym że miejsce na rezydencję było wybierane celowo, prawdopodobnie istniała tu już wcześniej jakaś budowla mieszkalna, którą rozebrano na potrzeby budowy pałacu.

Jak to w Prusiech bywało - herby, tytuły itp. odznaki statusu społecznego były kupowane niczym odpusty w Watykanie za czasów Borgiów. Ale trzeba Hubciowi przyznać, że zachował się fair i połączył swój herb z herbem Wincklerów... potem już tylko dla formalności dokupywali kolejne tytuły "szlacheckie" - w Polsce powstało "Liber Chamorum" pióra Waleriana Nekandy Trepki (vel Sieciechowski)...zapraszam do dyskusji, czy lepszy był system niemiecki czy polski...


Brak tylko Hermenegildy (lubo innej dziewoi o równie romantycznie brzmiącym imieniu) stojącej na balkonie i wypatrującej Hansa, Wolfganga ewentualnie innego Guntera który z ogniem i mieczem ruszył na wschód szerzyć "wartości europejskie" pomiędzy pogany...


hmmm... kto bogatemu zabroni?


A my jedziemy dalej - to nie koniec przygód w tym dniu.

6 komentarzy:

  1. Ludwikowi Bawarskiemu to by się tu podobało. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Och jak piękne obecnie zamek został odnowiony. Tutaj zazwyczaj w weekend są tłumy. W czasie Waszego pobytu macie całkowity luz.
    Serdecznie pozdrawiam::)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze rusztowania tu i ówdzie stoją, ale faktycznie widać ogrom prac i jest pięknie. Nie powiem, przyfarciło nam, obyło się bez tłumów.

      Usuń
  3. Niektórzy twierdzą, że to miejsce kiczowate, ale jak dla mnie na zdjęciach wygląda bajkowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konia z rzędem temu kto rozgraniczy bajkę od kiczu... Ale Ania była zachwycona a to dla mnie najważniejsze.

      Usuń