wtorek, 26 kwietnia 2022

W marcu jak na Gorcu

No co... przysłowia powinny ewoluować. No wiecie na zasadzie evolve or die, kto nie maszeruje ten ginie a co ma wisieć nie utonie. W zasadzie nawet powinienem napisać "w morcu jak na Gorcu" - ale wiecie bojem siem że mi jakiś profesorek czy inny purysta słomę z butów wyciągać zacznie i pal sześć z tym że naśmieci, ale w stopy zacznę marznąc.

A jak jest w marcu na Gorcu? A tego to nie wiedziałem, i postanowiliśmy się przekonać - no bo czemu niby unikać takiej nauki? W ogóle nauka to potrzebna rzecz! Znacie to przysłowie... ucz się dziecię ucz... nauka to potęgi klucz, a jak już będziesz miał wszystkie klucze to zostaniesz woźnym! A Sokrates rzekał był przy byle okazji (całkiem jak ja w szkole) - "Οἶδα οὐδὲν εἰδώς" co się po ludzku czyta (Oîda oudén eidṓs)... w sumie nawet w transliteracji po ludzku to nie brzmi, zatem musimy spolszczyć i nadać tejże sentencji formę przysłowiową - czyli: "człek się całe życie uczy a umiera głupi"... i tego się trzymajmy. Niech nam przykro nie będzie.

Z drugiej strony empiria jak artyleria królową tyle że nauk a nie pola walki. Zatem wystarczy empirycznie stwierdzić jak na Gorcu jest w marcu - no czy to takie trudne? 


Wcale nie trudne, najtrudniejsze jest skrzyknąć ekipę na jeden dzień, potem już z górki, znaczy pod górkę, bo Gorc to górka. czyli z górki bo pod górkę, a potem z górki, bo jak się weszło to zejść trzeba i... no taka kołomyja życiowa, jak Maanam śpiewał "z dołu do góry, z góry na dół"...

Bartosz przywozi mi Aneczkę i jeszcze jedną koleżankę Aneczki z Mielca a reszta jakoś się organizuje na miejscu i ruszamy. Ludziów w sam raz, żeby T5 na pusto nie gonić.

Na punkt startu wybieram Szczawę, choć trasy kreśliłem i z Ochotnicy i z Mszany, po prostu ten punkt startu zapewni że wrócimy jeszcze w miarę za światła dziennego, ale na tyle wytuptani by opłacało się jechać.


Jak wydać fajny kopczyk nam się był wykreślił.

Wpierw foty podesłane przez towarzyszy niedoli.

Piotr cyka, Ele się Uśmiecha, Basia się chowa za Elą, Ja stoję ja zawsze z miną Komorowskiego udającego że jest inteligentem, Aneczka promienieje, marek chyba chciał coś powiedzieć, Stach ja zawsze ma wyje..ne, a Bartosz zamyka grupę.

Lubię być z Nią

Popas na Nowej Polanie


Hala Świnkówka

Gorc - jak jest każdy widzi





Na wieży

A teraz moje:

Kościół pod wezwanie Najświętszego Serca Pana Jezusa w Szczawie.
stąd startujemy.



przejazd robią, nad Głębieńcem - potok taki, no  nie był bym sobą jak bym nie wlazł...

Na Gorcu jak w morcu, słuńce świci, śnig lyży, wiotr wieje... no tak to się zwykle dzieje

Aneczka nawet nie wie, że mam to zdjęcie - nieuczesana i nie gotowa, ale dla mnie właśnie w takich momentach wygląda najpiękniej

Za nami widok na dalsze góry, ale niestety kontrast świetlny  jest taki że prymitywne aparaty w komórka nie wyłapać w stanie tego wyłapać.

Gorc już widać, jak na wyciągnięcie łapki


I to jest też element przysłowia w marcu jak na Gorcu

A potem odjęło mki kolor - znaczy ja coś macnąłem na ekranie i nim się zorientowałem wszystkie zdjęcia na Gorcu Kamienickim mam czarno białe... 

Nad czym nie ubolewam wcale

Skrzynka z pieczątką na wieży

I widoki z tejże, znaczy z wieży nie ze skrzynki





Korbianie i goście pod wieżą




Młynne

Knapy to już czy jeszcze Motawy?

A lepiężnik sobie kwitnie

Wnętrze kapliczki domkowej przy drodze do Szczawy

I stary kościół pod wezwaniem takim samym jak ten na zdjęciu pierwszym czyli NSPJ


A potem powrót.
W tym samym dniu miałem odebrać z dworca Ukrainkę z dzieckiem, którym ofiarowałem schronienie u siebie (Boże ale mi Ania o tą kobietę głowę suszy...) więc tniemy do Tarnowa, a że Bartosz nie pijący (bo i tak musi do Mielca jeszcze jechać z Aneczką i Basią) więc sobie spokojnie piwka zażywam, w czasie gdy On T5 prowadzi. No nic - towarzystwo głodne, wpadamy do jakiegoś zajazdu, ale tam weselisko i rezerwacje - w ostateczności dobijamy po prostu do Tarnowa i lądujemy w Grande Forno - gdzie pizza jest naprawdę świetna. Zostawiamy większość ludzi, dalej jadę ja, Marek którego mamy odwieźć do domu i Bartosz który prowadzi. Wpadam na dworzec jak furiat, bo już kilkanaście minut po czasie. No są  - dwie osoby babcia z wnuczką... Pakuję je szybko do samochodu - są ewidentnie przerażone. No ale jak im wytłumaczyć że tam pizza stygnie? Gdzieś dzwonią, płaczą - potwierdzam że ja to ja i że to ze mną były umówione -  uspokajają się dopiero jak widzą klucz w drzwiach i że mogą się zamknąć - rano już będzie lepiej. Lecz ja z Bartoszem jeszcze na kolację... w miłym, zacnym górskim towarzystwie - vi wiecie co.... trzy DUŻE pizze weszły jak woda w piach. 


Smacznego...
Do następnego razu

12 komentarzy:

  1. Po takiej wyprawie wyżerka obowiązkowa :) daliście czadu. Dzięki za tą relacje. Jak wiesz Gorce to moja miłość :) Maciej ja ci chyba kiedyś mówiłam że Ty i Ania to będziecie razem. Cieszę się bardzo z tego. Wędrujcie dalej. Czekam na kolejne posty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dało by się i bez, ale głupio tak się rozstawać. A czy będziemy? nie wiem, chciał bym.

      Usuń
  2. Dla tych widoków z wieży warto było się wybrać na szczyt mimo lekkiej mgiełki panorama wspaniała. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę powiedziawszy ja nie mam szczęścia do przejrzystości - na babiej ani razu nie spotkałem warunków takich by widać było doliny, tu się udało, chjoć jak sam zauważyłeś, nie jest to ideał.

      Usuń
  3. Mimo że śnieg zaczął znikać, to i tak załapaliście się na trochę bieli. A te czarno-białe zdjęcia też fajne - takie z retro klimacikiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze długo potem śnieg w górach leżał, choć faktycznie coraz go mniej.
      Klimacik owszem, ale czarnobiałe inaczej się kadruje. ja robiłem tak jak bym robił kolory, oślepione refleksami oczy po prostu nie widziały ekranu. Dopiero jak weszliśmy w cień, to zauważyłem.

      Usuń
  4. "W morcu..." lepiej się rymuje. Tak ma zostać :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, przewiało mnie kiedyś na Gorcu, przewiało. A u podnóża tej góry kolegę Eda ugryzł pies. Nie kojarzy mi się ta okolica za dobrze. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A szkoda, bo piękna. Mnie psy nie gryzą, pewnie czują żebym oddał ;)

      Usuń
  6. Co do fajnych powiedzeń to niedawno przeczytałam: "carpe diem ale memento mori" i mi się spodobało 🙂. Że lubisz być z Aneczką to widać i wszyscyśmy z tego radzi bo nie dość, że bywacie ze sobą dużo to i w miejscach zacnych 🙂

    OdpowiedzUsuń