wtorek, 1 grudnia 2020

Kamienie i wysoka kultura zgadnie gdzie byliśmy któryś lub która?

Kolejny z korbowych wyjazdów. Miał się odbyć wcześniej, ale wiecie, w tym roku nic nie jest normalne i w swoim czasie. Ważne że w ogóle się odbył. Ciut mi nie pasuje, bo jestem prosto po nocy, ale trudno nie pierwszy raz i nie ostatni. Zmęczenie będzie mi dawało się we znaki przez cały czas wyjazdu.

Zbiórka tradycyjnie przy dworcu kolejowym. Potem ładujemy się na pociąg i śmigamy. Dziś mało opisów jakoś mi ta wyprawa specjalnie w pamięci nie utkwiła. Pewnie dlatego że co chwila przysypiałem. 

W pociągu, cywilizowany skład dostosowany do przewozu rowerów. Ale na powrocie już tak fajnie nie będzie. Jedziemy do Bogoniowic.

Połowa ekipy przed wejściem na szlak pomiędzy kamorami Skamieniałego Miasteczka.
Mnie przedstawiać nie trzeba, Robert, Łukasz (Skazani na Rower - bardzo mocna i robiąca ciekawe akcje grupa z Dębicy - brawo ONI), Anna, Marek
Druga połowa, zostaje na miejscu i szama śniadanie...





Bez dygresji się nie da. Czy tylko mi się to jednoznaczne kojarzy? Bo mi się to kojarzy tak, że jak to widzę to po prostu muszę tam się wcisnąć. A jak się już wcisnę to czeka nie wielka przyjemność.
   
 
Oczywiście ta wielka przyjemność to wspaniały widok na Ciężkowice i otaczające miasto wzgórza.
 

Skała z krzyżem. Tak to ta sama skała co wyżej.

A potem idziemy w kierunku Wąwozu Czarownic

Wejście na teren rezerwatu.



Na dnie...
Ale zwróćcie uwagę na ten wspaniale oszlifowany przez wodę pachoł, który wystaje z tego dna.

Nie to nie aureola! Ale jak zwykle jest okazja do minikonkursu.
Co to jest? Odpowiedź na końcu postu*

Dwadzieścia lat temu z haczykiem wdrapałem się tym żlebem na samą górę... teraz mi się nie chciało... starość.


  

To już koniec przygód terenowych, prowadzę ich łatwiejszą drogą pod wejście na teren "Skamieniałego Miasta", siadamy przy stolikach, jedni coś jedzą inni pija. Ja czuję narastającą senność, ale jeszcze jakoś się trzymam. **

Dworek Paderewskiego w Kąśnej.
Za długo to tu nie mieszkał, ale legenda znamienitego właściciele przetrwała przez sto lat i trwa nadal. 


 

Ela załatwia nam zwiedzanie wnętrz: oto efekty: Nawet nie mrugajcie oczami, aby coś Wam nie umkło.







Stajnia... Stodoła... Sala Koncertowa...

Potem jedziemy dalej... częściowo, ja zawracam razem z Anką. Nie ma sensu, jeśli usnąłem przy stoliku, jeśli postawiona mi przez Marka kawa (dzięki braciszku - pamiętam!) kompletnie nic mi nie dała, to nie ma sensu dalej jechać i prosić się o wypadek. Jedziemy na powrót do stacji i ładujemy się w pociąg. Wcześniej kupiliśmy bilety w automacie, potem okazało się że to całkiem inny przewoźnik (rozpaczliwie czekam kiedy kanalie odpowiedzialne za "reformy" PKP trafią pod celę) i musimy kupić inne bilety, a na stare nie mamy paragonów, bo kupione w automacie, jak pisałem wyżej. No nic, nie chodzi o te dziesięć złotych, chodzi o zasadę! Składamy reklamację już na dworcu w Tarnowie i po miesiącu pieniądze wracają do nas.
A reszta? A reszta pojechała na Jamną - czy im zazdroszczę? Trochę na pewno, ale w moim wykonaniu to nie miało by większego sensu. Po przyjechaniu do domu, usypiam natychmiast i budzę się dopiero późnym wieczorem, tyle mam czasu by coś zjeść (pizza z Biedry), wypić dwie kawy, i na powrót do pracy.

 

Co myśleliście że Wam się upiecze bez mapki? Oj i nic z tego - mapka musi być!

 
* Jestem na półce skalnej pod wodospadem, ciurczy leniwie i drobnymi kroplami, ale to co widać, to spadająca woda. 

** -

Ja tu wcale nie czytam, ani nie oglądam smartfona - usnąłem po prostu! A na pierwszym planie Ela (jak by jeszcze ktoś nie znał)

17 komentarzy:

  1. Nawet gdybyś w tekście nie wspomniał to i tak rozpoznałbym to miejsce - Skamieniałe Miasto w Ciężkowicach.Byliśmy i tam i w dworku Paderewskiego. Dzięki za miłe wspomnienia. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet bez zdjęć wiedziałam, jakie miejsce łączy te dwa pojęcia. :) Na mojej wycieczce była najpierw Kąśna Dolna, a potem Skamieniałe Miasto. Dzięki za odświeżenie wspomnień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My byliśmy na dwie godziny przed otwarciem Centrum Paderewskiego, więc taka kolejność stała się logiczną koniecznością. Aczkolwiek było potem czyszczenie butów i ubrań by nie zasyfić szlachetnych progów.

      Usuń
    2. A nam się nie udało wejść do środka, więc u Ciebie obejrzałam wnętrza.

      Usuń
  3. Mogła być bogatsza, ale padłem. Choć i tak wyszło ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Znowu dużo nowych miejsc dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Macieju.
    Ciekawa wycieczka, a dworek i inne budowle to moje klimaty.
    Pozdrawiam.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak - choć Paderewskiego w nim mało co czuć.

      Usuń
  6. Ciężkowice i Skamieniałe Miasto znam ale to było dawno. W dworku nie byłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto tam zaglądnąć, a i same kamienie mi nie nudzą się nigdy.

      Usuń
  7. Muszę się pochwalić, że byliśmy dwa razy w Skamieniałym Mieście, przy okazji pobytu na Jamnej:-) pora bywała wczesna, ludzi mało, bardzo mile wspominam; na zdjęciu z promykami wyglądasz, jakby Duch na Ciebie zstępował:-) zmęczenie po zmianie nocnej, że przysypiałeś? kiedyś trzeba odpocząć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie - wycieczki ładują akumulator duszy i serca, ale rozładowują ten biologiczny.

      To nie promienie! - to spływająca woda.

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Ciekawe, bogate i tak... piękne, choć często teren mało odsłonięty, ale jak się trafi widokowy, to można się zakochać - ja jestem.

      Usuń
  9. W Ciężkowicach w Skamieniałym mieście już dawno nie byłam. Czadowo jest.

    OdpowiedzUsuń