Ci którzy czytają uważnie (jakiś 1%) moje posty i komentarze, zapewne wiedzą że skanseny nie są moją wielką miłością, w zasadzie to wcale ich nie lubię... Owszem doceniam rolę edukacyjną, faktycznie mają w sobie ogromny potencjał plenerów fotograficznych i malarskich... no ale ja ich nie lubię. "No Sorry" (tylko bez polityki poproszę - zatem spuśćmy zasłonę miłosierdzia na panią Elżbietę i powiedzmy że to cytat z pewnej piosenkarki o uroczym pseudonimie Sanah).
No to teraz sobie pomyślcie, jak bardzo musi działać na mnie Ania skoro bez wahania, z entuzjazmem przystaję na jej pomysł, żeby sobie wycieczkę rowerową do skansenu w Kolbuszowej urządzić?! Całkiem jak nie ja.
Ostatnio nie było mapki - a wiem jak wściekle za nimi tęsknicie ;) - więc dziś w formie rekompensaty, aż trzy:
Tam
Ne miejscu
Powrót.
A co się będę ograniczał. Zauważyłem też że po zmianie skryptu (Gógiel robi na złość czy to już prawo parkinsona w praktyce?) mapki które dawniej były dobrze widoczne na ekranach smartfonów, stają się co nieco zbyt rozwleczone - dlatego wstawiam je w mniejszym rozmiarze. Oczywiście czekam na wasze opinie na temat tej modyfikacji
Zastanawiam się jak Ania to robi?! Czy ma tak rozwinięty hipokamp, czy może korzysta po kryjomu z jakieś nawigacji? Bo wiecie w górkach jest prosto, bo jest krzywo! Każdo góro inno, panocku, na te góre się włazi tak, na inkszo jeszcza inaczy, a na owamto góre to całkiem onacznie włazić trza, no nie idzie sie pobłonkać. A tu jednak lasy! A las widziany stąd tam - wygląda dokładnie tak samo jak widziany stamtąd tu!
Ale docieramy. Sprawnie szybko i bez kłopotów - a tego znaczka to się tu nie spodziewałem - choć w sumie to niby czemu nie?
Budynek główny skansenu - polecam - mają pieczątki!!! Inna sprawa że sobie pieczętariusza nie zabrałem! Ba, następnym razem, jak byłem tu z klasą Miłosza to też nie wziąłem - skończyło się na tym że musiałem sobie stempelek przybić na karteluszku i teraz biedak czeka na wklejenie.
Jesteśmy sami, więc możemy sobie pozwiedzać zgodnie z naszymi własnymi upodobaniami. Zazwyczaj to dobrze, choć muszę przyznać że czasami trafia się naprawdę świetny przewodnik, od którego można się jeszcze wiele nauczyć.
Młyn wodny, w zasadzie samo koło nasiębierne.
A to już wystawa fotografii, ale w budynku gospody wiejskiej - nie wiem jak Wy ale ja bym tam chciał poczuć zapach piwa.
Znaczy - czy to na pewno gospoda? na moje oko tak - ale mogę się mylić.
Kościół - bardzo ciekawy obiekt. Dziś jeszcze zamknięty, ale będę tu za miesiąc i wtedy coś ciekawego na ten temat przeczytacie.
Sielsko się taka szkoła jawi... prawda?
Widzita to żelziwo? Bedzie kto wiedzioł co uono robiło? *
Myślta sobie co chceta, ale się we mnie jakiś atawizm donkiszocki na ten widok odezwał.
I to już koniec skanseningu. I tak spędziliśmy tu spory szmat czasu. Nie powiem warto było! Mam niezłe rozeznanie w starociach pogórzańskich, w końcu na pogórzańskiej wsi spędzałem każde wakacje i nie tylko wakacje, ale tu ciut inaczej. To kraina Lasowiaków - inny ten lud od Pogórców, oj inny! Niby ludzie takie same, a różne! To i rzeczy które robili, niby takie jak u nos, ale nie całkim, to samo a inksze. Ot jak to różnie na świecie bywa - dziś godzina jazdy samochodem, onegdaj wielodniowa wyprawa...
Ale nie koniec naszej przygody! My jedziemy jeszcze do miasta - na kawę i tak w ogóle...
"Jeśli nie chcesz mojej zguby..." - w rzeczywistości to gadzina oberwała srogo bo na Aneczkę zęby ostrzyła i dlatego taki pokorny. Myślał że jak krokodylomorfy i inkszy pseudozuchów pomiot przetrwały wymieranie triasowe, to i ze mną sobie poradzi? Niedoczekanie! "Chłop żywemu nie przepuści" (I znowu bez politycznych skojarzeń proszę! to cytat za Grześkowiakiem) ;)
Duch Sanu nad Nilem... czy to nie piękne?
Piknie - piknie - ino wracać trza! No trza Panie i nie da rady inaczy!
Oczywiście - jak widzicie na mapce trasa jest ciut inna - było by marnotrawstwem życia wracać tą samą, gdy można jeszcze to i owo zobaczyć.
A w lesie wypijamy sobie z Aneczką owego ducha aby nabrać... ducha ;) Dobry ciągle jeszcze zimny! Nie na darmo wiozłem go owiniętego w koc polarowy razem z zamrożonymi wkładami do lodówki turystycznej ;)
I kolejne miejsca których historię warto poznawać
A na koniec... no cóż każda przygoda ma swój koniec... ale jak widzicie - droga kusi i prowadzi... gdzieś, nie wiem co przyniesie ale na pewno warto zobaczyć co jest za horyzontem.
* to dzwon strażacki, dawał inny dźwięk niż dzwony kościelne, więc druhowie nie mylili się czy to ich wzywają, czy na mszę dzwonią.
Ps. Następny post znów o Korbie!
A ja tam lobię skanseny. Dzieciństwo na wsi mi się przypomina. Zawsze tylko mam takie dodatkowe marzenie - żeby przewodnicy byli tam w stroje ludowe przyodziani. Nigdy się jeszcze z taką obsługą nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńKiedyś na Pomorzu w jednym z ich "kamiennych kręgów" spotkałem przewodnika odzianego w opończę... nie wiem czy opończa to strój roboczy druidów, ale tak to usiłowano nam sprzedać. ;)
UsuńMy akurat z tych co skanseny lubią a tego nie znam, więc tym chętniej obejrzałem. Ostatnio jakieś bardzo egzotyczne nazwy u Ciebie się pojawiają tym razem piwko nad Nilem. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNa pewno żaden skansen sam w sobie mnie do wycieczki nie zachęci, ale jeśli w grę wchodzi atrakcyjna kobieta, i przepiękne lasy po drodze... no to jak tu się oprzeć? ;)
UsuńTeż nie lubię skansenów a już na pewno od czasu jak odwiedziłem skansen w Zubrzycy i przywaliłem głową we framugę niskich drzwi :-) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA powiedzieli Ci czemu te progi takie wysokie a framugi niskie?
UsuńNo powiedzieli. Framugi były niskie żeby każdy wchodzący musiał się skłonić przed właścicielem domu. Ja się schylić nie chciałem więc głową przydzwoniłem :-)
UsuńI my lubimy skanseny:-) a kolbuszowski wspominamy mile, bo jeździliśmy tam na jarmarki z początkiem czerwca; tak, Nil płynie przez Kolbuszową, ciekawa, kto tak nazwał tę rzekę? pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA wiesz że też się zastanawiałem kto tę nazwę wymyślił? Czy był to jakiś miejscowy dziedzic, czy może nazwa jest starsza i ma jakiś lokalny źródłosłów?
UsuńLubię czytać o znanych miejscach.W Kolbuszowej spędzałam wakacje w dzieciństwie i w Nilu moczyłam nogi. W tym skansenie byłam w straszną niepogodę z przemoczonymi butami, więc muszę go w słońcu zobaczyć. Skanseny lubię, szukam wtedy sprzętów które widziałam w prawdziwym życiu. A mapy lubię najbardziej papierowe. A teraz zainstalowałam sobie Traseo. Aplikacja "Moje trasy" mnie denerwuje okropnie.
OdpowiedzUsuńTeż mam takie upodobanie, by odnajdywać rzeczy znane mi z dzieciństwa. Oj w piękną pogodę jest tam naprawdę świetnie, choć za miesiąc byłem tam z klasą mojego Syna i wtedy też padało, moje trekkingi spokojnie sobie z taką ilością wody radzą, więc nie przemokły, może dlatego wspominam to też z przyjemnością.
UsuńMożna skansenów nie lubić, ale trzeba przyznać, że mają taki swojski klimat i jakoś wolniej czas tam płynie.
OdpowiedzUsuńFakt są nieco "wyjęte ze strumienia czasu"
UsuńMapki OK, jak ktoś chce to sobie powiększy- ja tak robie jak jestem zainteresowany szczegółami twojej eskapady. A to że akurat wtedy coś nie zadziałało, nie zanczy że następnym razem się nie poprawi.
OdpowiedzUsuńSkanseny zasadzniczo mają to do siebie, że jak się jeden obejrzy, to tak jakby wszystkie.
Oj z tym "wszystkie" to bym polemizował. Weźmy skanseny na Kaszubach, czy Warmii - jak dla mnie całkiem inny świat. A czytasz na smartfonie czy na kompie?
UsuńNa kompie. Te na Warmi są inne, ale przez odmienne budownictwo, Zawsze jednak wszędzie są po prostu chałupy.
UsuńDoskonale pamiętam jak u mnie pisałeś, że wielkim miłośnikiem skansenów nie jesteś ale co się nie robi dla Takiej Dziewczyny!
OdpowiedzUsuńJa należę do tych osób, które marzą o poznaniu kolejnego skansenu ponieważ bardzo lubię odwiedzać takie miejsca. Byłam w skansenie w Kolbuszowej i mam fajne wspomnienia z tym miejscem.
Serdecznie pozdrawiam:)
Zakładam że ten kolbuszowski znasz na pamięć - a w Węgorzewie byliście? Przyznam że dla mnie było to spore odkrycie. Nie miałem pojęcia o tych wszystkich rozwiązaniach które akurat dla mieszkańców pojezierza są oczywiste.
UsuńWarto je zobaczyć, na zdjęciach pokazałem może 2% tego co warto tam zobaczyć.
OdpowiedzUsuńCiekawa jest wystawa fotografii w dawnym budynku gospody wiejskiej.
OdpowiedzUsuńAnia ma na Ciebie dobry wpływ.
Serdecznie pozdrawiam :)
Bardzo - obejmuje nie tylko tereny Kolbuszowej, ale sięga też znacznie dalej. W ogóle mnóstwo ciekawego materiału.
UsuńO tak - Ania bardzo dobrze na mnie wpływa.
W miłym towarzystwo to wszystko wygląda i odbiera się inaczej. Ja też lubię skanseny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDużo w tym prawdy.
UsuńJa za to nie lubię muzeów. I chociaż skansen to takie muzeum na świeżym powietrzu to je uwielbiam bo gwarantują całkiem inny niż ten muzealny poziom doznań. Pozwalają poszaleć wyobraźni i przenieść się na chwilę w dawne dzieje. Kiedyś zastanawiałam się czemu tak lubię scenerię skansenów i już wiem - ja jestem niedzisiejsza a te wszystkie drewniane chaty kryte strzechą, okiennice, stare płoty i suche już studnie fajnie pasują do mojej "zacofanej" natury.
OdpowiedzUsuńI bardzo się cieszę, że los skrzyżował drogi, Ani i Twoje.
Na pewno uroku skansenom odbierać nie można. Moje "nielubienie" skansenów to raczej kwestia tego że wciąż jeszcze jestem w stanie znaleźć je podczas moich wypadów i to niekiedy całkiem blisko domu.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony właśnie takie miejsca świetnie pokazują jak różniła się kultura Lasowiaków od kultury Pogórzan, więc chyba trzeba zmienić swój pogląd.
Ba, oldskulem to ja jestem totalnym.
Też się z Ani cieszę