czwartek, 16 czerwca 2022

O tym jak z kolegami na dobrą drogę zeszliśmy

Ha ciekawe czy i teraz tak od razu odgadniecie miejsce o którym piszę - no raczej nierealne ;)

No to podpowiem, Tytuł alternatywny: "Byliśmy bliżej nieba, a zeszliśmy do raju". Ale to chyba też nie jest łatwo. A ułatwienie w postaci informacji że akcja przygody dzieje się między Ptaszkową a Grybowem?

Jeśli zgadliście to możecie sobie śmiało postawić lampkę wina, kawę, piwo lub tabliczkę czekolady - jeśli zaś nie.... nie zamartwiajcie się - po prostu sprawdźcie na mapce.

No teraz to już chyba wszystko jasne.

Umawiamy się na drugie wolne po nocach i spotykamy na dworcu. tak najfajniej, nikt się nie musi poświęcać za kierownicą, zresztą w racji na ceny paliw, tak jest taniej. Aczkolwiek niesie to ze sobą także pewne niedogodności, ale o tym później.


Rześki początek przygody. Ptaszkowa

Silni, zwarci i pełni entuzjazmu... znów tylko trzech na wypadzie, no szkoda, ale trudno, rozumiem innych. Sam też nie zawsze mogę, choć mogę zdecydowanie częściej niż inni w moim wieku ;)

Urocza stacyjka, jedna z ładniejszych na szlaku Kolei Galicyjskich. Oczywiście poza tym i najważniejszymi jak Tarnów, czy Przemyśl

Pierwotnie miałem iść przez Centrum Sportów Zimowych, ale doszedłem do wniosku, że tę atrakcję zostawię na kiedy indziej, a dziś pójdziemy za przebiegiem niebieskiego szlaku.

I oczywiście już na samym początku skuśka, bo poszliśmy w prawo zamiast w lewo, a to znaczy że walimy tak jak na Rosochatkę i Nowy Sącz... no trudno, na tym etapie korekta jeszcze nie jest bolesna.

temu panu już napojów wysokooktanowych nie podajemy ;)

Powoli acz uporczywie zdobywamy wysokość.

Aż w końcu docieramy na szczyt.

Ołtarz papieski

I na szczyt wieży widokowej.
W ogóle fajna sprawa, bo obserwujemy pociąg który nas przywiózł jak wraca do Tarnowa - fajnie tak wije się po torowisku, jak gąsienica. Widziany w góry i oddalenia, zdaje się nie mieć swojej prędkości. W pewnym momencie znika... tak to zakole jest jednym z powodów naszej tu obecności.


Się wyłopotuje...
A swoją drogą znacie historię z flagami na Polach Grunwaldzkich w czasie jubileuszu w 550lecia bitwy?
Nie?
To poczytajcie.
No więc to było tak. Jak wiadomo lata 60-te, to szczytowy moment gomułkowszczyzny. Znaczy taki mały siermiężny dobrobycik, ale zawsze lepiej niż za Bieruta, a do tego i tak nie było porównania bo "złe imperialisty odgrodziły się żelaznom kurtynom", To także szczytowy moment walki z Kościołem i... Krzyżakami. A cóż może być piękniejszego niż celebra pogromu jaki "lud" polski sprawił "teutońskim bandytom z czarnymi krzyżami na białych płaszczach"? (przy jednej propagandowej hucpie mamy dwie pieczenie - Kościół i Krzyżacy (czytaj Niemcy)
No więc 15 Lipca roku 1960, Pola Grunwaldzkie obwieszono flagami (część płóciennych, ale sporo z jedwabiu - bo lepiej na filmach i zdjęciach wychodziły), a potem się zaczęło... inscenizacje (wszak z filmu Forda sporo kostiumów zostało), patriotyczny patosik w sosie z opiewaniem waleczności, przywiązania, bohaterstwa i innych cnót wszelakich jakimi bez wątpienia cechowali się nasi przeszczurzy. Nie zabrakło też wygrażania pięściami pod adresem rewizjonistów i Adenauera, oraz "dyskretnych" aluzji iż "kto wyciągnie rękę po zdobycze socjalizmu i ludu polskiego temu ta ręka zostanie odcięta"... które istotnie skutek osiągnęły, gdyż jak wiemy z historii nikt ręki nie wyciągał ;) No ale dajmy już w spokoju odchodzić w niepamięć tow. Wiesławowi, zajmijmy się flagami. Jak pisałem wyżej, było nimi całe domniemane pole bitwy (dziś już wiemy, że domniemane w znacznie większym stopniu niż rzeczywiste). A czasy skromne były, bidne, zwłaszcza na prowincji, no więc nocą po dniu owym wiekopomnym, lud polski w osobach swych przedstawicieli, przejął owe flagi (dziś nazwalibyśmy to "prywatyzacją") aby czynić zeń pościel oraz bieliznę której braki odczuwano znaczne. 

Nazajutrz...
Chryja wielka nastała i poruszenie, ba nawet zgorszenie i zawstydzenie - no bo jakże to tak... ów lud pod niebiosa podnoszony takim się był nikczemnym czynem wsławił jak zajumanie owych patriotycznie bezcennych symboli? Nie do pomyślenia!!! Zatem nowe flagi na maszty wciągnięto i... warty przy nich wystawiono, rzecz jasna nie w celu ich ochrony ale dla oddania honoru. A jak rozliczono te które już w postać majtek były się przemieniły?  Hmmm... dumano długo, kradzież w rachubę nie wchodziła, zagubienie tym bardziej, wreszcie któryś mądry z wydziału propagandy KC zauważył przytomnie (prawdopodobnie przedawkował z wódką i na chwile rozum wrócił) że jedwab się strasznie snuje... stąd wysnuto wnioski że flagi owe... "wyłopotały się na wietrze" i tak to do dnia dzisiejszego w oficjalnych dokumentach organizacyjnych zostało.

Autografy w księdze pamiątkowej

Oczywista bzdura gdyż:
Z Grybowa do Katmandu jest 1449 godzin marszu, co nam daje 60 i jedną trzecią doby, czyli idąc osiem godzin codziennie - dystans ten pokonamy w 181 odcinkach - zatem to zaledwie pół roczny spacer a nie dwuletnia wyprawa!
Ale przeliczmy jeszcze kilometry. W/g wuja googla to 7144 km. Dziennie spokojnie można robić dystanse po dwadzieścia pięć kilometrów - zatem wycieczka trwać będzie 286 dni! Nadal znacznie poniżej roku! nawet gdyby założyć odpoczynek co siódmy dzień to przybywa nam tych dni zaledwie 40! Nadal jeszcze do końca roku sporo zostaje!

O czym to wszystko świadczy? O totalnej klęsce edukacji. Naumieli człowieka pisać, ale już ani o myśleniu, ani o kulturze pojęcia nie dali... Nauczyciele obecni i emerytowani - wybaczcie ale jak to inaczej wytłumaczyć?  

na to zdjęcie czekaliście - prawda?

Piękna pionowa wychodnia skalna. Próbujemy przeliczyć warstwy... za wiele tego. Policzmy...
te skały powstawały przez około 20 mln lat. Licząc nawet dwie warstwy na sekundę zajmowało by to 120 warstw na minutę, 7200 na godzinę, 172 800 na całą dobę... około miliona dwieście na tydzień... czyli jakieś 19 tygodni... bez przerwy. No tyle czasu nie mamy. Pociąg czekał nie będzie...!

ale malownicze to jest...

czosnek niedźwiedzi już kwitnie - liście jeszcze jadalne, ale już smakują jak stara gazeta w którą kiedyś owinięto laskę kiełbasy wiejskiej ;) 

Ale wiatkę taką znajdujemy

A to zdjęcie to pozdrowienia dla Aneczki - poszły via messenger

Chłopcy wykazują się niebagatelną wiedzą ;)

I taka miejscówka


No to już teraz traficie tu bez pomyłki.


Nie planowałem takiego kadru - wyszedł sam, ale przyznajcie - fajny!

no to już też więcej o tym pisał nie będę

A tak wygląda w pełnej bryle

I z oddali

Przed nami Koziniec - idziemy tam, znaczy nie na niego samego, ale przełęczą obok


Kościół w Ptaszkowej



No powiedzcie sami - czy można było z Chłopakami wyjść na lepszą drogę? Sama nazwa, dodaje werwy, nogi same niosą, z gardeł wyschniętych wyrywa się śpiew... idziemy tam... idziemy tam...


Jaworze z Prawej, a z lewej Chełm


A w oddali majaczą Beskid Sądecki




To już po drugiej stronie przełęczy - jak widać rok coklowiek suchy... 

Jesteśmy jak dzieci w sklepie zabawkowym... "Mamo... Mamoooo!!! kup mi to, i jeszcze to, i tamto... Mamoooo!!!"

Ile kosztuje szczęście? 3.5 złocisza!!!! ZA DARMO!!!




Wasze Zdrowie...
Sam kupuję na wynos litrową butelkę - wypijemy je z Aneczką z okazji... a to już w następnym poście. Zdradzę Wam tylko że to koniec pewnej przygody.  

Taka tradycja MUSI smakować!




litr wszedł jak woda w suchy beton - nie wiadomo kiedy

I takie graffiti na ścianie sklepu firmowego!

A my idziemy dalej - trzeba zdążyć na pociąg


Grybów centrum


Grybowska Św. Katarzyna

A my idziemy na kebaba - bo po tym piwku kaducznie chce się jeść


I jesteśmy... a pociągu nie ma!!! Odjechał? bez nas? niegodziwiec...
Ale  nie, po prostu tego dnia nie było go wcale.  Źle sprawdziliśmy w rozkładzie, przed nami godzina z hakiem siedzenia na peronie. Idziemy na przystanek autobusowy, może coś będzie jechało... daremne marzenia, nawet nic z rejestracją KT, żeby na stopa móc liczyć. Klęska!

No nic... na razie. My czekamy.

10 komentarzy:

  1. Fajna ekipa. Dobrze mieć z kim wędrować. Pozrawiam Panów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem - nie mogę narzekać na brak ekip. Aneczka, Koledzy z Pracy, Korba, PTT...

      Usuń
  2. Ładne tereny, ładne. Takie zielone. Latem na Majorce to głównie za tą soczystą zielenią tęsknię. Takiej jak w Polsce chyba nigdzie nie ma. No i na koniec słonko Wam zaświeciło.
    A co do tych Himalajów... Nie nauczyciele tu są winni, tylko system edukacji. Bo niektórzy to i by chcieli jakoś inaczej uczyć, czyt. myślenia uczyć, ale program im nie pozwala; bo to co w programie, muszą zrobić, a na ponadprogramowe kwestie czasu już nie ma. Zdarzają się nauczyciele, którzy próbują jakoś to wszystko przeskoczyć, ale jest ich niestety tylko garstka. A po drugiej stronie są rodzice, którym zależy głównie na tym, żeby dziecko dobrze przygotować do egzaminu. A jakie egzaminy są, wszyscy wiemy - trzeba się wbić w klucz; jak uczeń wychodzi poza schematy, to ma potem problem. Przykre to, jak wygląda w Polsce edukacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, prawda wszystko. System edukacji jest co najmniej "małonowoczesny" - z drugiej strony nauczyciele są zajęci głównie walką o swoje przywileje i... intrygami wewnątrzszkolnymi. Studiowałem na WSP, po pierwszych praktykach, gdy zobaczyłem jak to wygląda z czeluści pokoju nauczycielskiego, zrozumiałem że to nie jest moja droga.

      Usuń
  3. Na zdrowie 🍻
    Urocza trasa, jest na niej wszystko, co strudzony podróżnik powinien na niej spotkać 😉
    Historii z flagami nie znałam, się z mężem uśmialiśmy.
    Niech poczucie humoru Cię nie opuszcza. Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło, mi zawsze bycie gawędziarzem facecjonistą uważałem za wielki zaszczyt.

      Usuń
  4. Fajna wycieczka z przygodami :) Miejscówka wiata w Jaworze super ! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadbane tereny, nie ma dwóch zdań, bardzo je lubię. W planach jeszcze kilka akcji w tym terenie.

      Usuń
  5. Wiatki super. Następnym razem jak odwiedzę Jaworze, to powtórzę waszą trasę. Dawniej pomiędzy Postawnem a Jaworzem było pół-dzikie pole namiotowe, ale oficjane, bo oznakowane znakiem drogowym "pole biwakowe". Ostatnio jak tam byłem stał jeszcze betonowy słupek po tym znaku, ale hala już zarośnięta i nie bardzo nadaje się na biwak,a bywały tam srogie imperzy- na miarę ówczesnych uczniów szkóly średniej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Niskim sporo jest takich półdzikich miejsc - A wracać warto. bo tereny piękne.

      Usuń