Rowerami jedziemy, bo czemu nie? Pogoda sprzyja, w pracy u mnie i u Piotra druga zmiana (w sumie to pracujemy razem, więc dziwnie by tak było gdyby były różne), Marek całkiem wolne ma, no to czemu nie śmignąć... gdzieś... na kilka godzin. No wiadomo nigdzie daleko, bo się nie da, bo czasu musi starczyć na powrót i zameldowanie się na stanowiskach. Ale gdzieś tak lajcikowo, na luziku, pojeździć, posiedzieć... ognisko zapalić, kiełbaskę w ramach obiadu skonsumować...
W sumie grupka maleńka, ale nie każdemu pasuje termin, albo jest na większej wyprawie.
Tak sobie kręcimy to tutami, to tamami, pętelki kreślimy i przelotówki no zobaczcie:
Takie kręcenie, ale fajne.
A gdzie to śmiertelne zagrożenie? Zapytacie!
Otóż patrzcie!
Zagrożenie nr. jeden - przeprawa przez rwący, szalony potok, spieniony falami i niosący w nurcie wyrwane pnie tysiącletnich dębów...
Zagrożenie nr. dwa - Potworne, jadowite gady, czyhające na nas na polnych drogach! chcące rzucić się nam do gardeł i wstrzyknąć truciznę która zetnie krew w naszych żyłach.
Ale wróćmy do początku (w sumie to trudno wracać do końca, ale tylko w tzw. makroświecie, bo już w świecie kwantowym, lub w pewnych modelach czasoprzestrzennych początek i koniec to tylko kwestia umowna) - zatem wróciliśmy.
I jedziemy...
I cały czas śmierci w oczy patrztymy
|
znaczy teraz nie patrzymy, bo patrzymy na Mościckie Centrum Kultury
|
|
Ale już na Woli Rzędzińskiej - jak zobaczyć możecie na mapce zatoczyliśmy pętelkę - spotykamy szalony cyrk Eli i Leszka Kępińskich - czyli kolejną imprezę organizowaną przez Kępa Sport!
|
|
I co by nie mówić, zawsze są to imprezy na najwyższym poziomie organizacyjnym, ze świetną oprawą... A i żeby nie było... NIE BIORĘ W NICH UDZIAŁU! - nie mam najmniejszego konfliktu interesów. Po prostu i Ela i Leszek i to co robią jest świetne! Ps. a z tego co wiem, to co najmniej kilka osób czytających tern blog, to sportowcy amatorzy, więc jak spotkacie na ofertach, że imprezę organizuje Kępa Sport, to macie gwarancję że będzie ona zorganizowana dobrze.
|
|
Pięciocentymetrowe śmiertelne zagrożenie... zostało złapane i delikatnie przeniesione w bezpieczne miejsce
|
|
A my kręcimy sobie dalej
|
|
Aż na Pogórską Wolę i tu... śmiertelnie ryzykujemy wszelkie możliwe i niemożliwe choroby które dietetycy wymyślają by skłonić nas do stosowanie proponowanych przez nich diet.
|
|
Profesjonalne - małe - wygodne. Takie powinno być ognisko turystyczne. Tyle opału by ognisko wygasało samo, gdy jedzie (idzie) się dalej. wtedy wystarczy np, zasypać je ziemią, lub zalać wodą
|
|
Parking leśny na Pogórskiej Woli... choć może "w" Pogórskiej Woli... tak jak wiecie w Ukrainie, w Węgrzech, w Hawajach... ;)
|
|
przedwiośnie choć maj...
|
Tak więc wiecie... było ekstremalnie niebezpiecznie ;) Ale do pracy dotarliśmy na czas.
Witaj Macieju.
OdpowiedzUsuńJak zwykle niezwykła wycieczka.
Jednak z wężami bym nie przesadzał. Tylko żmije są jadowite, a pozostałe zaskrońce, węże Eskulapa i inne padalce są niegroźne, że o gniewoszach nie wsponnę.
Pozdrawiam i zapraszam.
Michał
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOczywiście jak to zawsze u mnie, należy wszystko traktować z przymrużeniem oczu. To śmiertelnie groźne wyrzysko miało może 7 cm długości ;)
UsuńW sezonie grilowym diety nie obowiązują. Pardon... ogniskowym
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAsiu - licho mnie weźmie na tego bloggera, znów coś namieszali i pojawił się profil, którego nie używam od dziesięciu lat!
Usuńowszem, owszem... do tego nie chwaląc się przy moim trybie życia, jestem w stanie "przepalić" kilka takich kiełbasek.
Szczególnie zatrwożyła mnie ta rwąca rzeka, bo żmijka była sympatyczna. Cieszę się, ze przeżyłeś!!!
OdpowiedzUsuńba... ja za każdym razem drżę ze strachu gdy przez nią przejeżdżam ;)...
Usuńnawet pomimo tego że dwa metry dalej jest mostek ;)
A żmijka super... wiesz jak się bałem, żeby nie zrobić jej krzywdy a delikatnie usunąć ją z asfaltu? Starszego gada bym po prostu złapał, a tu strach żeby nie zgnieść. Ale w końcu zaatakowała się tak zaciekle że sama weszła na przygotowana dla niej pułapkę i... wylądowała na ziemistej polance kilkadziesiąt metrów od drogi
Wszystko jest możliwe to przecież maj.....
OdpowiedzUsuńpodobno tak ;)
UsuńW maju wszystko jest możliwe.
OdpowiedzUsuńIgrasz z niebezpieczeństwem.
OdpowiedzUsuńBa... ;)
UsuńNajważniejsze, że przeżyliście ten swoisty i niemożebnie niebezpieczny survival. Wy, bohatery 🙂
OdpowiedzUsuńMy tfarde som i nie łamliwe ;)
UsuńWidzę, że mocnych wrażeń nie brakowało :D
OdpowiedzUsuńba... sami nie wiemy jak się to przeżyć udało ;)
UsuńOgnisko i kiełbaska. Ale się rozmarzyłam. Już dawno nie miałam okazji tak siedzieć przed ogniskiem i zajadać się kiełbachami. A dietetycy różnie gadają; mój brat jest dietetykiem i je wszystko. Taka kiełbacha od czasu do czasu nikomu nie zaszkodzi. A umrzeć i tak na coś umrzemy, więc co sobie będziemy żałować ;)
OdpowiedzUsuń