poniedziałek, 11 września 2017

Augustowskie noce. Część VI - Suwałki

Zapewne nikt kto w miarę regularnie czyta tego bloga nie ma wątpliwości - jestem szowinistą lokalnym. I jak każdy szowinista lokalny uważam iż Polska jest niczym pancernik Yamato po bombardowaniu; piękna, wspaniała i ciekawa, tyle że z dziurami w miejscach gdzie czyjaś chora dłoń nakreśliła plany powstania "metropolii"...

I weźmy takie Suwałki! Niby nic, co rzucało by na kolana, nic co można by podciągnąć pod miano "atrakcji" ale... no właśnie, ale jakże urocze, spokojne, miłe, fajne i najważniejsze; warte odwiedzenia.

Gdzieś na krańcach dzisiejszej Rzeczypospolitej, zagubione w lasach, będące tylko punktem na mapie drogowej szlaków prowadzących na Litwę. Lecz mające swoją niebanalną historię, swoje osiągnięcia i swoje aspiracje.

I od momentu gdy tam zawitałem mające... jednego miłośnika więcej ;-)


Jak już wspominałem reżim posiłkowy zmuszał nas do stałego liczenia się z czasem i planowania wypadów z zegarkiem w ręku. Do tego zaczął nam się sypać samochód - jakieś niepokojąco nieprzyjemne zgrzyty w przednim prawym kole. Tak do pięćdziesięciu na godzinę jeszcze do pominięcia, ale potem już naprawdę trudne do zignorowania. To był zresztą główny powód dla którego zrezygnowałem (mniej więcej na takiej samej zasadzie jak osoba która złamie nogę rezygnuje z udziału w biegu maratońskim) np. z zobaczenia wystawy Gotkiewieczów, po prostu bałem się że nie dojadę. Ponieważ jednak z Augustowa do Suwałk daleko nie jest wyszedłem z założenia iż lepiej jak się urwie tu, gdy będę jechał 50 na godzinę niż na trasie do Tarnowa. tak więc pojechaliśmy.

Postój gdzieś w centrum, opłaciłem legalnie kartę parkingową - JEDYNY minus Suwałk!   Nie cierpię płatnych parkingów.
I poszliśmy na spacer. Oczywiście pierwsze kroki do Informacji Turystycznej. Dziewczyny, miłe, uczynne, sam punkt bardzo bogaty we wszelkiej maści foldery, ulotki, mapki i pieczątki - dla mnie super. Oczywiście zabieram wszystko co się da, kupujemy kartki i ... idziemy szlakiem Marii Konopnickiej która wszak w Suwałkach na świat przyszła. A szlak niegłupi, ciekawy - w różnych miejscach miasta są małe posążki... no jakże by inaczej krasnoludków! Dla mnie i Marzenki zabawa a co dopiero dla Miłosza?!  Zresztą pierwszego znajduje właśnie on.


 Kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa
Pierwotnie zresztą cerkiew, co rzuca się w oczy i zaciekawia nietypową bryłą. 
 Zegar słoneczny.



 Bardzo ciekawy pomysł - chyba jakaś kapliczka, w której wszak zabrakło (kradzież, zniszczenie?) świętego,

  za to umiejscowiono tam niebanalne prace artystyczne.


 Oto i nasz pierwszy krasnal! 



 ul. Chłodna - wmurowywane tablice pamiątkowe po festiwalach bluessowych...
 
 A potem na rynek
 i zabawy
 i kolejne krasnale
 i zaułki
i pomniki...
Rany - fajnie tam!!! 
I aniśmy się spostrzegli jak trzeba było wracać... szkoda.

Gorce pozdrowienia dla Polskiego Bieguna Zimna z Polskiego Bieguna Ciepła!!! 

ps. tak wiem - miało być o kajakach... będzie... następnym razem

8 komentarzy:

  1. Te Suwałki, w których byłam na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, to jakiś inne miasto. Bardzo wyładniały przez te lata.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez Suwałki przejeżdżałam nocą i niewiele wówczas widziałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Raz, dawno temu byłem w Suwałkach, kiedy to jeszcze było wojewódzkie miasto i polubiłem go już wtedy. To co pokazujesz potwierdza, że jeszcze wypiękniało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypiękniało, ale nadal zachowało charakter miasta "na uboczu", jest spoko życie, a nie ma gonitwy i zgiełku.

      Usuń
  4. Bardzo żałuje, że Suwałki traktowane są ze zdziwieniem, że tutaj dotarła jakakolwiek cywilizacja. :))
    Może to brak promocji, może inne miasta Polski bardziej się reklamują? A Suwałki mają przebogata historię. Z takich ciekawostek, to Suwałki były na liście najludniejszych miast Polski, i to całkiem niedawno. Tutaj urodziła się Maria Konopnicka (stąd te krasnoludki), Andrzej Wajda, Edward Szczepanik- premier na uchodźstwie, Lechosław Marszałek-twórca Reksia, Alfred Wierusz Kowalski wybitny malarz szkoły monachijskiej, Eugenia Mackiewicz-Kanizja -błogosławiona siostra, która oddała życie w Nowogródku, żona Józefa Piłsudskiego - Aleksandra ze Szczerbińskich, tutaj mieszkał Czesław Miłosz.
    A ta budka, która w opisie ma być kapliczką, NIGDY nie była kapliczką. Jest to po prostu budka strażnicza, gdzie pełnił wartę stróż pobierający opłaty za przejazd drogą Petersburską. Koleje tej budki były przedziwne, obecnie mieści się tutaj najmniejsza w Polsce Galeria Jednego Obrazu (tych obrazów mieści się tam więcej). W Suwałkach także znajduje się galeria profesora Andrzeja Strumiłły, jedna z nielicznych w Polsce świątynia staroobrzędowców- molenna. Tutaj znajdują się cmentarze pięciu wyznań. Poza tym Suwałki NIGDY nie miały Rynku. Jest to nietypowe miasto, które za starówkę posiada kilkukilometrową dawna drogę Petersburską.
    A tutaj jest moja opowieść o Suwałkach i malarzu Alfredzie Wierusz-Kowalskim - https://bezbrzeznemysli.blogspot.com/2016/09/spotkanie-z-malarzem-alfredem-wieruszem.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Doroto - jeśli masz na myśli mnie, to całkiem niepotrzebnie, ja tak piszę o wszystkich miejscach które odwiedzam. I serio wyrażam sprzeciw wobec "Rzeczypospolitej metropolitalnej". Dobrze się czuję tylko w miastach takich jak Suwałki, Augustów, Tarnów.

      Dzięki za podpowiedź odnośnie budki - zaraz wprowadzę stosowne poprawki.

      Dzięki za link

      Usuń