Nie będę ukrywał, że pomysł tego wypadu ani pobudek turystycznych, ani sportowych nie miał, przynajmniej nie jako te pierwszorzędne. Owszem fajnie jest przed pracą gdzieś sobie "uderzyć", fajnie jest sobie pokręcić, coś zobaczyć itp itd. Ale tym razem akurat to zeszło na dalszy plan.
Także rozeznanie tras w kierunku Mielca mimo iż istotne, nie było powodem pierwszorzędnym. To był poryw serca i tyle. Zatem sercem wiedziony, musiałem tam pojechać, po prostu musiałem.
Nie ukrywam, że założenie obejmowało Mielec, ale już zabrakło nań czasu. Pewnie bym się pokusił, gdyby nie świadomość silnego, niskiego wiatru północno zachodniego, o ile w drodze tam przeszkadzał w sposób umiarkowany (baksztag z tendencjami do półwiatru) to już wracając miał bym przez 2/3 drogi silny bajdewind (a na drodze publicznej halsować się nie da!) i dopiero na końcówce (kiedy i tak był bym w dolinie Białej i wiele wiatr by mi nie pomagał) dostał bym silnego kopa w postaci fordewindu...
Ale gdyby nagle warunki wietrzne się zmieniły, to dojechali bym i do Mielca - zresztą jest w planie.
Inna sprawa że ciut za późno wyjechałem, moje zwierzęta mają tak dziwną tendencję do ujawniania się właśnie w momencie gdy w pośpiechu wychodzę z domu, nagle wtedy chcą jeść, pić i głaskać się. Po drodze byłem też u Marzeny na krótkiej modlitwie, więc jak sobie podliczyłem trasę, to było by akurat na Mielec starczyło - no trudno, ani ze zwierzaków, ani z modlitwy na grobie Żony nie zamierzam rezygnować.
Za to droga przednia - choć nie ukrywam - gravel poradził by sobie tam zdecydowanie lepiej niż trekking (a MTB to w ogóle była by męka), cały czas asfaltem, i często po drogach gdzie samochody śmigają ponad setką (sam tam tak jeżdżę, więc do innych żalu mieć nie mogę) inna sprawa że ani razu nie byłem wyprzedzany bliżej niż dwa metry - więc pełen komfort.
Jak widzicie mimo wszystko trochę kilometrów wpadło. Wpadło też niemało ciekawostek terenowych. ale to pokażę zaraz na zdjęciach.
Kozłówka - przysiółek taki, opodal inny pod nazwą Kraków. Za to zabudowania świetne, skansen na żywo. Tak - to na pierwszym planie to żuraw i wiele wskazuje na to że nie jest to atrapa.
Kręcę drogami bocznymi, nieledwie dojazdówkami, ruch minimalny i tak jest aż do Nowej Jastrząbki tam wjeżdżam już na główny trakt Tarnów - Mielec i sytuacja ulega gwałtownej zmianie. Trudno, spodziewałem się tego.
Brak innych wytwórców? Być może, lecz przecież z tego okresu można znaleźć także zdecydowanie bardziej misterne wykonania. Surowiec? Zapewne też swoją rolę odegrał - ani piaskowiec ciężkowicki, ani magurski, czyli najpopularniejsze w tym regionie, nie pozwalają na zbyt wyrafinowane formy. Z drugiej strony nie wymuszają też form tak prostych. Cena? na pewno sam ten krzyż kosztował jak na warunki galicyjskiej wioski krocie - więc wydaje się iż przy tej skali inwestycji zwiększenie kosztów o kilka procent nie powinno już mieć znaczenia.
Osobiście stawiam na to że warsztat Musiałów z Tarnowa (bo na ich robotę mi to wygląda - ewentualnie robotę kogoś kto się od nich uczył) celowo, tworzył takie a nie inne formy by przypaść do gustu swym odbiorcom.
Przede mną aż do Radomyśla droga głównie prosta i szeroka. już bez ciekawostek przydrożnych, albo po prostu nie umiałem ich dostrzec.
Za to w samym Radomyślu ich nie zabrakło. A zaledwie liznąłem temat i na pewno jeszcze nie jedno jest tam do odkrycia.
Cmentarz i kaplica. Koniecznie do powtórnego odwiedzenia, bo myślę że niejedną ciekawostkę tam znajdę.
Wracam drogą na Dąbrowę Tarnowską. Wprawdzie na Lisią Górę było by szybciej, ale jak przekalkulowałem czas, to po rezygnacji z bardzo ryzykownej jazdy do Mielca, zostało mi go na tyle by do pracy jechać nieco okrężną drogą - z drugiej strony omijam wtedy zatłoczone centrum i mogę jechać po prostu znacznie szybciej, niż bym dał radę przez Tarnów. oczywiście otwieram sobie w ten sposób także tereny do eksploracji, których wcześniej nie znałem.
Choćby Radgoszcz i nader urokliwy drewniany kościół p.w. Św. Kazimierza - budynek z roku 1860, konsekrowany dwa lata później,
Pomimo wmordęwindu trasa idzie gładko i szybko. Ani się obejrzałem już byłem w Dąbrowie Tarnowskiej. Zgodnie z przewidywaniami, ruch był niewielki, samochodów ciężarowych praktycznie żaden. Z drugiej strony, droga o słabszej nawierzchni i bardziej meandrująca - wprawdzie dla roweru, większego znaczenia to nie ma, ale... zawsze jest obawa że któreś auto nie wyrobi na wirażu... a ja będę akurat w niewłaściwym miejscu...
Krzyż przydrożny - ciekawa snycerka, warto się przy im chwilę zatrzymać z racji na zawartą symbolikę. Ja jednak kręcę do pracy - mam wprawdzie niemały margines czasu, ale z doświadczenia wiem, jak łatwo go utracić podczas nieopatrznego zatrzymywania się przy każdej ciekawostce. Niestety ta będzie musiała poczekać. Za to pozwalam sobie na wytchnienie. Zresztą od Niedomic mam wiatr już praktycznie tylko w plecy i gdy by nie mokre ciuchy i śliska nawierzchnia mógł bym gnać jak szalony.
W pracy jestem tuż po drugiej.
Przy wycieczce do Mielca proponuję wybrać z Radomyśla drogę przez Rudę, Rydzów, Podleszany i kładką do Mielca a nie przez Partynię, Piątkowiec i most. Dla rowerzysty komfort bez porównania. Gratuluję wycieczek rowerowych i wiedzy.
OdpowiedzUsuńDzięki za podpowiedzi, na pewno skorzystam bo mam w planach jeszcze kilka wypadów w tamte okolice.
UsuńI oczywiście zapraszam częściej ;)
UsuńRodzinne okolice, które znam tylko z opowieści i/lub przejazdem.
OdpowiedzUsuńA szkoda, bo bogato tam w ciekawostki.
UsuńWitaj Macieju.
OdpowiedzUsuńFajna wycieczka i dobre zdjęcia.
Nie znam tych terenów, ale są ciekawe i warte zwiedzenia.
Czy nie jesteś zbyt surowy do kościołów z barokowym wystrojem?
Pozdrawiam i zapraszam.
Michał
Jestem i nigdy tego nie ukrywałem. Moim ideałem jest prostota romańska która sprzyja modlitwie, gotyk jest ok, renesans już rozprasza, a barok jest dla mnie trudny do akceptacji.
UsuńPrzepraszam, że się podłączam, ale i ja na tę treść zwróciłam uwagę. Bardzo cenna i warta przeczytania.
OdpowiedzUsuńPiękna okolica, swojska, spokojna.
OdpowiedzUsuńO tak... Choć z tym spokojem to różnie bywa ;)
UsuńMaćku ty to zawsze system rozwalasz. Dziękuje za ten post, piękny ciekawy wizualnie i historycznie. Styl masz taki że lubię Cię czytać. Ta budowla neogotycka przepiękna, ale tą reklamę mogliby zdjąć. Najbardziej mnie urzekło to pierwsze zdjęcie. Zaraz mi przyszło na myśl "Wsi spokojna, wsi szczęśliwa.."
OdpowiedzUsuńRewalacja Maćku, pozdrawiam serdecznie Ciebie, synów Anie :) i resztę ekipy Bikers Tarnów
Dzięki, przeceniasz mnie.
UsuńBikersów pozdrawiaj ale i Korbę, bo ja jestem w dwóch grupach.
Dzięki...
OdpowiedzUsuńTy i te Twoje przejażdżki przed pracą, chyba nigdy nie wyjdę z podziwu :).
OdpowiedzUsuńZacny budynek jak na lumpeks :)
Ano, widać lepszego zastosowania nie mogli znaleźć. w sumie to mała mieścinka. A wyjazdy owszem, kolegów z pracy też w osłupienie wprawiają.
Usuń