Brzmi jak klątwa i w sumie czymś takim może się stać, jeśli spływy po Białej się upowszechnią. A zamierzam je rozpropagować, bo zabawa przednia.
Biała Tarnowska to nieduża rzeka górska! Celowo wykrzyknik, Biała ma wszystko to co mają rzeki górskie plus kilka cech charakterystycznych dla rzek nizinnych, choćby meandry i zastoiska. Jednak podczas spływu w tyłek dają gównie elementy górskie, kamory, głazy, płycizny, łachy, bystrza, mini wodospady itp. innymi słowy lekko nie jest. Co ciekawsze, przy byle przyborze wody, gdy poziom rzeki podnosi się ledwie o kilkadziesiąt centymetrów, natychmiast przyjmuje ona cechy powodziowe i dalekim od rozumu było by pchanie się na jej nurt. Generalnie lekko nie jest.
Wszyscy mówią Dunajec, Poprad a o Białej nikt wspomnieć nie raczy, tymczasem tamte rzeki niosą znacznie więcej wody i dzięki temu spływ jest jednak spływem a nie przepychanką. Tu już tak lekko nie ma. Zaczyna się od mielizny, która płynnie (jak to rzeka) przechodzi w łachę, przeciętą bystrzem za którym jest mały wodospad i kamulce. Musisz zrezygnować ze stateczników, bo nie ma szans by się zmieściły między tobą a dnem, dzięki czemu cały czas masz możliwość ręcznego korygowania toru spływu, o ile oczywiście nurt na to pozwoli. Zasadniczo jest to atrakcja, gorzej gdy przez kilka kilometrów nie możesz nawet sięgnąć po butelkę z piciem, bo niechybnie nurt ustawi Ci kajak w poprzek i wciśnie go na możliwie największe kamienie. Do tego co i rusz przewrócone drzewa, pale które miały od czasów zaborów chronić nurt przed meandrowaniem, a teraz są dokładnie w jego środku, albo zgoła całkiem po drugiej stronie, żyłki z haczykami zerwane dawno, dawno temu, dziś niczym latające chole..nd..ry czyhają by zakotwiczyć w burcie mojego itwita, ba nawet wózki z Biedronki!
Biała to kobieta!
Uwierzcie. Ten byt drobny, delikatny, niepozorny, łagodny, uroczy, i ogólnie ... (słowa określające kobiecość są dość powszechnie znane, wpiszcie co chcecie i tak będzie pasowało do Białej) , jest jednocześnie, złośliwy, zołzowaty, nieprzewidywalny, zdradliwy i nie daje chwili wytchnienia.
No ale jest i samym faktem tego że jest kusi by ją zdobywać...
Ba ale samo zdobywanie, poprzedzone jest naprawdę dużym wysiłkiem, samochód zaparkowałem koło Biedry, ale stamtąd drogą techniczną wzdłuż obwodnicy musiałem iść z buta. Sam marsz nic, ale mając na sobie (nie wierzcie w to co napisane na plecaku do przenoszenia kajaka!) dwudziestokilowy garb (jeszcze mój własny osobisty plecak, też tam doczepiłem) w pełnym słońcu, można się zapocić, do tego limit czasowy krótki a margines błędu żaden.
Wszystkie zdjęcia które poniżej pokażę powstały albo z narażeniem życia, albo w warunkach skrajnej głupoty i nieodpowiedzialności.
Prawie jak Amazonka...
No dobrze, jeden z dopływów Amazonki, ten w którym ryby śpiewają z tęsknoty za szerokimi wodami (rzecz jasna w wykonaniu Mroza) ;)
uroczo...
Ale chwilę wcześniej płynąłem tyłem, tak mnie zmotało.
Kobiecość w najczystszej postaci.
Na zdjęciach tego nie widać, ale tam są tysiące ważek, motyli, much (o dziwo komary nie tną), to wszystko karmi się tym co rzeka im oferuje, a samo staje się karmą dla mnóstwa ptactwa nadbrzeżnego.
A propos wiecie co robi kaczka gdy się zagapi i trudno jej odlecieć a czuje się zagrożona?
Nurkuje - znika pod wodą i pojawia się albo wiele metrów dalej, albo tkwi tam przez długi czas!
Most drogowy w ciągu ul. Krakowskiej.
Tam wre życie, a tu...
też wre, tyle że inne.
Kolonia jaskółek brzegówek
zero komarów, w ogóle zero owadów
idylla dla entomofoba
I niedługo lasek sobie popłynie...
Mało takich lasków przepadło przez kobiety?
Most kolejowy na trasie Wiedeń Lwów.
Przyznam że tego odcinka bałem się najbardziej, znając go z widzenia, bo często przez most przechodzę lub przejeżdżam na rowerze.
Tymczasem, owszem było szybko, dynamicznie ale poza tym bez żadnych przygód.
Most w ciągu ulicy Mościckiego.
Filar, starego mostu, pięknego nitowanego z trawers stalowych... Mógł być atrakcyjny dla miłośników techniki zabytek - głupota zwyciężyła...
Na tym filarze zdobywałem pierwsze szlify bulderingu od tej wylizanej przez wodę strony wejść jest straszliwie trudno, ale z drugiej albo od tyłu już spokojnie człowiek sobie radzi.
Samotny żółty czepek...
Kto wie, może kiedyś napiszą o mnie książkę? ;)
Wózek z Biedry...
skąd wiem? bo podpłynąłem..
Chciał bym Wam co nieco o tych rurach napisać, jednak otrzymałem srogie upomnienie...
Nieudane zdjęcie?
Owszem
właśnie zaczęło mnie obracać...
Aparat "myśli" pół sekundy, Biała nie myśli.... Biała obraca!
I to już koniec... Przede mną kładka na Białej do... Białej! Tak! Tam po prawej stronie to podtarnowska wieś Biała. Tam dobijam, pakuję sprzęt i dalej już na nogach, do pracy... jakiś kilometr, bo cóż z tego że zakład na wyciągnięcie ręki, skoro brama z czytnikiem hen daleko?
30 sekund przed gwizdkiem... Ale wypiłem z marszu trzy mineralne (chwała ci klimatyzacjo - celowo trzymam kilka butelek w biurku) i dopiero wtedy odzyskałem możliwość mówienia.
ps. Żebyście widzieli gały wartownika jak wieczorem kajak niosłem do autobusu... Bezcenne! za całą resztę zapłaciłem kartą Visa ;)
Na zdjęciach rzeka wygląda na całkiem spokojną, ale po przeczytaniu opisu stwierdzam, że takie rzeczy to nie dla mnie. Wolę maszerowanie niż wiosłowanie.
OdpowiedzUsuńMogłem robić zdjęcia tylko w momentach (krótkich) gdy było w miarę spokojne.
UsuńAle przygoda świetna.
Witaj Macieju.
OdpowiedzUsuńŁoj tam, łoj tam. Nie takie ekstremalne spływy kajakowe na w życiu towarzyszyła.
Patrząc na zdjęcia odnoszę wrażenie, że nieco koloryzujesz. Ale taka to już mentalność kajakarzy.
Sam bym się wybrał na taki spływ.
Pozdrawiam i zapraszam.
Michał
Niestety do mojego jesteś za ciężki. Kupowałem go z myślą o Marzence.
UsuńA zdjęcia robiłem tylko na odcinkach w miarę spokojnych, na pozostałych była walka by się kajak nie wywrócił.
Rzeka na całej długości na Twoich zdjęciach wygląda pięknie, malowniczo. Jednak krajobrazy na trzech pierwszych wyglądają zjawiskowo. Chociaż uwielbiam wszelakie rejsy po rzekach, to nie zdecydowałabym się na spływ kajakiem po Białej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Bo Biała jest piękna, ale... jak na kobietę przystało im piękniejsza tym bardziej trzeba uważać ;)
UsuńSpływu to nie moja bajka. Zdecydowanie wolę wędrówki po stałym terenie
OdpowiedzUsuńJa w sumie też, zwłaszcza z krajoznawczego punktu widzenia, ale od pierwszego razu pokochałem też kajaki.
UsuńWolę wędrówki, ale jeżeli popatrzmy na Twoje zdjęcia zdjęcia to stwierdzam - rzeczka spokojna, widoki piękne. Jednym słowem warto spróbować. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach spokojna, bo wtedy gdy było "gorąco" to aparatu do rąk nie brałem.
UsuńA myślę że kilka plenerów byś nad brzegami Białej znalazła
Są piękne miejsca w Polsce, o których niewiele się wie. Może kiedyś uda mi się do niej dojechać. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
Usuń"Cicha woda brzegi rwie, nie wiesz nawet jak i gdzie" Beskidnick walczy bohatersko z nurtem Białej 😃 Zazdroszczę Ci bardzo tej pasji jaką jest pływanie kajakiem.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że dawno mnie nie było. Życzę Tobie i twojej Żonie dużo zdrowia. Mam nadzieję że wszystko u niej dobrze, a przynajmniej lepiej jak było. Całej Twojej Rodzinie.
U Marzenki... bez zmian. Kajak kupiłem z myślą o niej i bardzo mi jej brakowało gdy płynąłem. Na szczęście na spokojniejsze wody mogę Ją zabierać.
UsuńSuper sprawa taki spływ, kilka mam też na swoim koncie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiesamowite przygody, prawda?
UsuńA mam pomysł na spływ do Bałtyku, ale to wymaga dłuższego czasu, na który teraz nie mogę sobie pozwolić.
Dotyczy mojego wpisu o kościele w Świerzawie. Takie małe uzupełnienie.
OdpowiedzUsuńMacieju.
Raz w roku, w Święto Wniebowstąpienia Pańskiego, odbywa się ewangelickie nabożeństwo ze spowiedzią i Komunią Świętą. Dzieje się tak dzięki współpracy Parafii Ewangelickiej przy Kościele Pokoju w Jaworze z Gminą Świerzawa.
Pozdrawiam.
Michał
Super, da Bóg będę na nim. Jestem dogmatycznym ;) ekumenistą.
Usuńno to było ekstra! A Wątkiem nie myslałeś spróbować?, ale chyba za płytki.
OdpowiedzUsuńMyślałem... Ale nim da się spłynąć tylko ostatni odcinek, wcześniej jest kilka progów, albo wysepki w nurcie i ogólnie płycizna straszna. Już prędzej gumiaki i przejść go na piechotę.
Usuńa W Skrzyszowie na tym nowym, malowniczym jeziorze zaporowym? Co prawda nie wolno się tam kąpać, ale kajakiem z daleka od zapory, kto tam zobaczy. A kajak masz w kolorach maskujących, czy raczej w jaskrawych?
UsuńZdecydowanie jaskrawy, ale to nie problem. Pływanie kajakiem to nie kąpiel. Natomiast znacznie bardziej ciągnie mnie na Wisłok i zaporę pod Pilznem
UsuńŚwiat z perspektywy kajaka to jest to. :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się!
UsuńByłam nad Białą w tym roku, w Ciężkowicach:-)
OdpowiedzUsuńJeden z bardziej malowniczych odcinków.
UsuńTeż chciałbym zobaczyć minę wartownika. Trenuj, a nuż pojawi się możliwość z Amazonką. Też kobieta. Ostatnio taki jeden wyraził zgodę na wielką wycinkę drzew w jej dorzeczu... oj zmniejszą się te nasze naturalne płuca.
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczna i ciekawa relacja, nie mówiąc o przygodzie. Pozdrawiam.
Amazonka była by super... ale te koszty...
UsuńA wiosłem wartownikowi nie pomachałeś na pożegnanie?
OdpowiedzUsuńJeśli sądzić na podstawie twojej miny na jednym ze zdjęć, wyprawa naprawdę serio. A relacja lekka i urzekająca dowcipem.
Wartownik robił swoją robotę, od tego jest, tyle że nie nawykły do takich okoliczności ;).
UsuńBiała? Hmmm... Czyli są w Polsce jeszcze rzeki na których mnie nie było :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam słyniemy na dwa kajaki... może się upowszechni?
UsuńSam o sobie książkę napisz :).
OdpowiedzUsuńPrzypomniałeś mi teraz moje kajakowe spływy "za młodu". Najczęściej Drawą bo spędzałam tam wakacje. Ostatni raz pływałam kajakiem dwa lata temu po Hamburgu. I chociaż wody się boję to nie czuję tego strachu w kajaku.
Nie mieści mi się w głowie, że miałabym pracować po takim spływie. Rozumiem te wszystkie endorfiny etc. ale to chyba i tak nie dla mnie.
No to Hamburg czeka na mnie! ;)
UsuńZnam kilka firm organizujących spływy, uwierz fajna sprawa.
Co prawda sama nie pływam kajakiem, lecz mimo że nie siedzę w tej tematyce, to przyjemnie mi się czytało ów dziennik z wyprawy. Ładne zdjęcia też jak najbardziej na plus. :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Spróbuj, warto. Doświadczenia i przygody całkiem inne niż podczas pieszych wędrówek, czy innych form turystyki. A dla miłośnik9w przyrody świetna okazja do obserwacji, kajaki są ciche i nie płoszą zwierzyny.
UsuńHmm, dopiero teraz przyjrzałem się uważnie tytułowi tej relacji. Zbitek słów "kobieta" i "zaznał" chyba nie jest przypadkowy. Swego czasu, gdy jeszcze byłem czynnym wędkarzem, chadzałem, czyli zaznawałem Białej podnosząc kamienie (uchylałem rąbki tajemnicy- jak to przy "zaznawaniu") i szukając pijawek na przynętę na ryby. Wtedy Biała nie była "kobietą pierwszej świerzości" i brodzenie w jej nurtach przypominało przygodę z kobietą upadłą (upadłą, bo o poślignięcie się na mazi pokrywającej kamienie było nader prawdopodobne). Teraz to inna rzeka, nawet kolega, który nadal jest czynnym wędkarzem wyciąga z niej niezłe sztuki.
OdpowiedzUsuńTrafnie, to była taka słowna gierka ;)
UsuńBiała jest coraz czystszą rzeką, do ideału jeszcze trochę brakuje, ale nie jest tak źle jak bywało wcześniej.
Wystarczyło kilka oczyszczalni i mandaty dla brudasów.
Od pewnego czasu chodzi mi po głowie kupno kajaka.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to był strzał w dziesiatkę.
UsuńBardzo przyjemna i spokojna rzeka! :D Widzę, że pływasz już na całego, tak trzymać.
OdpowiedzUsuńJasne spokojna...
UsuńOgromnie mnie rozbawiła :)))) ta historia świętego Urbanka (i zachęciła do wycieczki). A z trochę dalszych od nas nieoczywistych miejsc: wczoraj przypadkowo odkryliśmy w Śnietnicy (jadąc od Tarnowa we Florynce w lewo na Brunary)... kopiec Piłsudskiego! Tu, u nas, gdziekolwiek skręcić to coś ciekawego!
OdpowiedzUsuńkajaki to jedna z najlepszych form aktywności
OdpowiedzUsuńZgadzam się, Witaj Szczepanie. Mam nadzieję że będziesz częstym gościem.
Usuń