Zatem zajeżdżamy i meldujemy się u drużynowego.
Akurat wraz z właścicielem ośrodka oglądają pobojowisko jakie po sobie zostawiły dzieci gdy ich rodzice urządzili sobie pijacki "wieczór integracyjny" - wyobraźcie sobie że wytłukły kamieniami złote rybki w oczku wodnym! Ale mniejsza o debili.
Schodzimy na pole namiotowe, Mikołaj w swoim żywiole, Miłosz nietomny ze zmęczenia i atrakcji jakie dla nich były przygotowane. ustalamy ile czasu zajmie im spakowanie sprzętu i .. idziemy na szarlotkę i kawę i kwas chlebowy do Schroniska Dobrych Myśli.
Kawusia i kwas są szybko, ale szarlotka w piekarniku, dlatego brakło jej na tym zdjęciu - ale była pyszna.
Potem rzecz jasna my zjeżdżamy, oni schodzą i ... wpadłem na pomysł żeby Marzenkę porwać jeszcze do Kąśnej (i tak w pobliżu przejeżdżaliśmy), do dworku Paderewskiego - ot tak na krótki spacerek po parku.
Nie będzie żadnych krajoznawczych opisów, miejsce jest znane, komu nie to podsyłam link.
A oto inkryminowany harcerski szpej, zastanawiam się czy myśmy też tyle ze sobą nosili?
O, się wzruszyłam. Toż ja tam nie dalej jak rok temu spacerowałam. Szkoda, że nie zajrzeliście do wnętrz, mogłabym wiedzieć, czy jest czego żałować.
OdpowiedzUsuńJest.
UsuńWitaj Macieju.
OdpowiedzUsuńFajny szlak i nie mo tak harcerskie wspomnienia. No i ten kwas chlebowy, lubię go. Jednak taki super piłem zimą w Moskwie.
Pozdrawiam.
Michał
Ten ma certyfikaty lokalności i jest naprawdę wyśmienity.
UsuńOch, rozmarzyłam się. Porwałeś swoją dziewczynę w urocze miejsce. Byłam, widziałam. Miejsce niezwykle urocze.
OdpowiedzUsuńA co do szpeja, myśmy swoje pinkle nosili a oni nie musza tachać bo autko im to wozi.
Pozdrawiam serdecznie:)
Widziałaś te "kotły czarownic" na zdjęciu? Żeliwo i to grube, dorosły facet ma co dźwigać. To zresztą młodszoharcerze byli, teraz Mikołaj jedzie w Beskid Żywiecki na obóz wędrowny i tam im nikt już szpeja woził nie będzie.
UsuńI dlatego nie dziwię się, że Marzenka jeszcze Cię chce:))) PS. Szpej (nie znałem słowa) wypasiony ponad miarę. A przynajmniej tyle mogę napisać, gdy wspomnę swój … szpej:))
OdpowiedzUsuńU Marzenki to kwestia przyzwyczajenia i wygody ;)
UsuńSzpej to prawie to samo co "ciarachy", albo wspomniane przez Łucję "pinkle" - straciłeś kontakt z młodzieżą ;)
Podejżewam iż bazuje na niemieckim i jidysz (znaczy jidysz bazuje na niemieckim, a my potem mamy w polszczyźnie takie słowa jak siksa czy szamanie).
Szpej był konkretny, bo i wymogi biwaku konkretne.
Aha:))) Chyba nigdy go nie miałem, tzn. jeżeli chodzi o młodzież młodszą. Aha.
UsuńRok temu odwiedziłem dworek Paderewskiego. Nawet planowaliśmy tam nocleg, ale akurat nie było miejsc. Fajne miejsce do spaceru we dwoje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo urocze, ładnie korespondujące z urodą Marzenki.
Usuń... i znowu pokazałeś miejsce, którego nie znam. Dzięki.
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą.
UsuńTydzień poślubny w dworku w Kąśnej z małżonką spędzałem 🙂 Jakiś czas temu 😏
OdpowiedzUsuńWow! Robi wrażenie.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńBylam kilka lat temu, piekne miejsce.
OdpowiedzUsuńZgadza się
Usuń