niedziela, 25 marca 2018

Pola Chyszowskie

Logika kobiet jest dla mnie niezrozumiała! Ot weźmy takie mycie samochodu, czynność całkowicie bezsensowna, z racji tego iż wkrótce znów się upaprze, a tym bardziej jeśli jest to jasny samochód i brudu w zasadzie na nim nie widać - no chyba że zrobią się mazaki - dlatego zawsze powinien być równomiernie ubrudzony, to wtedy wygląda jak by był czysty, tylko w ekscentrycznym kolorze. Po zimie wszakże jest równomiernie pokryty solą - owszem trzeba uważać żeby jej nie zetrzeć na siebie, ale sól konserwuje (kto nie wierzy niech jedzie do Wieliczki), mucha nie siada, do tego zawsze można traktować karoserię jako rezerwuar soli na potrzeby gospodarskie... no generalnie same zalety! Tymczasem Marzenka staje okoniem - masz jechać na myjnię i już. A mi szkoda i czasu i pieniędzy, a głównie siebie... rzucam hasło by wyprowadzić auto w las, to może sarny wyliżą? Ale też nie daje się przekonać. Kobiety tak mają, jak się zafiksują na jakieś myśli to ich nie odkręcisz.

Więc jadę - no trudno (a te głupie feministki gadają mi o opresji ze strony mężczyzn! - niech se k... mać żony wezmą to idiotki zobaczą co to opresja!).

Więc jadę... ale... no sami wiecie, nie po to Bóg dał chłopu rozum, żeby z musu korzyści dla siebie nie wyciągnął!

Wiec jadę, a ze mną Aura i plan wypadu. Na stacji muszę wszak odczekać aż maszyna swoją procedurę wykona (kolejna przewaga starego auta nad nowym - w nowym dbasz o lakier i chlapiesz się sam na bezdotykowej - a przy starym masz to w... na uwadze, ale się tym nie przejmujesz), potem wypad, zostawiam auto na stacyjnym parkingu i w drogę - daleko się nie da - czasoprzestrzeń mocno ograniczona innymi obowiązkami, nie mniej jednak kawałek sobie człowiek połazi.

Tereny znam z czasów dziecięctwa starszego - bo niedaleko mieszkaliśmy, a tu odbywały się wypady z psami, polowe treningi karate, strzelnica procowa, poligon łuczniczy itp. Super lokacja. Wtedy zresztą to się nazywało "Pas ochronny zieleni Zakładów Azotowych im. Feliksa Dzierżyńskiego w Tarnowie" - już sama nazwa mówiła że to co się tam robiło, było zdrowe i bezpieczne ;-). Ale za to było tam ustronnie. Przez sam środek tych terenów prowadziła linia kolejowa tzw. "Szczucinka" w której zakazywano zbierania grzybów podczas jazdy, oraz kolektor ściekowy z nieodległej ubojni - na którym zawsze żer miały bociany (kilkanaście sztuk zawsze, a podczas przelotów i kilkadziesiąt) tudzież nieprzeliczone stada krukowatych. Ściek ten służył też za kąpielisko dla psa jednego z moich kolegów...

Po kilku latach, zaczęliśmy chodzić tam gdzie były dziewczyny (bo dziwne ale na polach chyszowskich, nie szło żadnej uświadczyć!), zaczęły się przemiany społeczno polityczne, "pas ochronny" został zlikwidowany, pojawiły się inwestycje, przeprowadzono tamtędy drogę, kanał po części zabudowano...

A teraz nadeszła chwila by teren sobie przypomnieć.


Zobacz trasę w Traseo

 Bardzo ciekawy krzyż figura z 1888 roku. Fundacji Marcina Kozioła, Marianny Kapusty i Marcina Solaka. 

 Na przedzie cokołu Matka Boska Bolesna

 Po zachodniej stronie cokołu św. Izydor Oracz

 Po wschodniej Św. Marcin.
W trakcie dzielenia się z biednym połową swego płaszcza.


Budynek przykoszarowy z czasów Austro-Węgier. Nie znam zastosowania, ale zakładam że skoro były tu stajnie dla koni, to pewnie pełnił rolę spichlerza i wartowni.

Podpis nie jest wymagany

Jak widać sterty śmieci na placach handlowych to ogólnoświatowe dziedzictwo ludzi spod znaku Hermesa. Nie ma znaczenia czy handlujesz na placu, czy w WTC i tak zawsze zostawiasz po sobie syf - co najwyżej różni się rodzaj śmieci, ale zawsze musi to posprzątać po tobie ktoś inny!  

Onże słynny rów ściekowy (dawniej strumień podmiejski - ale to w czasach tak zamierzchłych, że już nikt ich nie pamięta) - był czas że przechodziłem tym kanałem na drugą stronę torów i drogi - było to niedługo po wybudowaniu i jeszcze nie zdążył zarosnąć - tam jest komora w której łączą się spływy z kilku miejsc, ale teraz ani w woderach się bym tam nie zapuścił, bo szansa że znajdę coś ciekawego jest wielokrotnie niższa niż to że załapię jakąś chorobę skóry. 

Klikowa i jej kościół

Kościół pw. Niepokalanego Serca
Najświętszej Maryi Panny od zaplecza.

Klikowski cmentarz


Pomnik na cmentarzy w Klikowej


 To juz drugi pomnik poległego w czasach pokoju lotnika w Tarnowie
muszę zalogować się na forum lotniczym i podpytać speców o tamte zdarzenia. Pewnie coś wiedzą. 

I wracamy...
 A przed nami jeszcze jedna przygoda - pokonanie ścieku hopsem z psem. I se nie myślcie! to nie tak jak tu na zdjęciu, Aura stanie, bo lekka, pode mną się ten brzeg ugina i zatapia w czymś co na pewno nie jest wodą...
Nie ma wyjścia (odwrót nie wchodzi w grę!) - aparat, tablet, i dokumenty przekładam do plecaka i upycham obok nich kurtkę, żeby nie fiurgały luzem, plecak dopinam wszelkimi możliwymi zapięciami, udeptuję okoliczne chaszcze, biorę trzy kroki rozpędu i ... skok na miarę Stocha to nie był, ale wylądowałem na drugim brzegu wbijając się czubkami butów i kijkami w mulistą skarpę, trochę się obsunęła, ale utrzymała mój niespodziewany ciężar, potem wystarczyło już tylko wygramolić się na wierzch nasypu... ufff.


 A Aura zrobiła hop i patrzyła się na mnie z niedowierzaniem - błogosławiona nieświadomość...  gdybyś Ty marna istoto wiedziała co tym rowem płynie, to byś miała takiego samego stracha jak ja!

No nic , wszystko co piękne kiedyś się kończy - mi pozostaje jeszcze odcineczek przez młodnik i kawałek polami a potem znów jestem na Mościckiego, Aura pakuje sie do samochodu, ja też i jedziemy do domu...

A w domu Marzenka nadal to samo...
Byłeś na myjni?
Byłem!, Nie widać jak się świeci?
A w środku odkurzyłeś?
Kochanie to myjnia nie odkurzacz!
No to idź odkurz samochód w środku!

I tym sposobem pogromca przestrzeni i rowów ściekowych, został zepchnięty do podrzędnej roli operatora maszyny ssącej...



18 komentarzy:

  1. Wyprawa w tereny znane z dzieciństwa bywa zaskakująca.
    Ostatnio wybrałam się na grzyby (dla bezpieczeństwa z kompasem). A jak już wyszłam z lasu na drogę, to kompletnie nie wiedziałam, gdzie jestem. Niedaleko domu swojego byłam, na drodze, którą w dziecięctwie wędrowałam do szkoły.
    Z tym, że na mojej drodze żadnych rowów z paskudztwem nie ma. Cieszę się, że udało się te przeszkodę pokonać. Z tym, że Aura na pewno była świadoma niebezpieczeństwa. Węch ją ostrzegł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bywa bywa... Pamiętam jak podczas studniówki zabłądziłem z kolegą w szkole i patrząc przez okno zastanawialiśmy się na która stronę wychodzą okna, bo my widzimy las, a tam z żadnej lasu nie ma!?!

      Ale najbardziej to pamiętam piwnice, których potwornie się bałem, a jak dotarłem do nich po latach, to szukałem tych ukrytych korytarzy, bo przecież ona była ogromna a potem tak nagle jakoś zmalała, skarlała, stała się... zwyczajna...
      Albo czasoprzestrzeń szwankuje, albo neurony pokazują nam inny świat niż jest w rzeczywistości ;-)

      Usuń
  2. ... ale mnie rozbawiłeś opisem... życie samo proszę Pana.
    Znów coś ciekawego pokazałeś, dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  3. A gdyby do mycia samochodu użyć wody z tego ścieku? Może skutek byłby piorunujący?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie na dobre rozstał bym się z lakierem... ;-)

      Usuń
  4. haha, mnie Mateusz zawsze wygania żeby auto umyć bo ja i rok mogłabym nie myć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem zwolennikiem myjni ekologicznej... Wyprowadzam auto na deszcz ;)

      Usuń
  5. A jak już odkurzysz samochód to wyrzuć śmieci :) :) :)
    Aura zadowolona ze spaceru, więc jakby nie było korzyść z niego była. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne... I posprzątaj kotu kuwetę itp.
      Standard.

      Usuń
  6. Oj tam oj tam...my niewiasty lubimy czystość a te wyjątkowe, takie jak pana żona, czystość czyniona rękoma innych, jak mniemam. Nie odkurzyć auta ? co to za mycie, co to za sprzątanie.
    Ładne ze spaceru obrazki i nawet ten ściek, nie brudzi całości obrazu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odkurzam, odkurzam, zwłaszcza ze mialem Aurę w kokpicie i zostawiłe sporo włosów.
      Zimno było więc i ściek nje dawał jak zwykle, a zwykle daje konkretnie ;)

      Usuń
  7. Ha! byłam dzielna, sama byłam na myjni!!!!
    Pozdrawiam:-)
    P.s. Kapliczka niezwykła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt kapliczka niezwykła, bo to pierwszy św. Izydor jakiego zarejestrowałem.

      Usuń
  8. Piękna ta kapliczka. A z myciem samochodu to tak różnie czasem samemu mnie najdzie ochota i myję.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zazwyczaj też sam myję auto, wyprowadzam je na deszcz ;)

      A kaploczka istotnie. Tam w okolicach jest jeszcze kilka, to bardzo po macoszemu traktowany przeze mnie teren

      Usuń
  9. Witaj Macieju.
    A ty ciągle w drodze. Tylko pozazdrościć.
    Uwielbiam takie kapliczki i krzyże przydrożne.
    Pozdrawiam i zapraszam.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciał bym, ale niestety są rzeczy które trzymają mnie na tyłku, ale staram się buszować najczęsciej jak się da.

    OdpowiedzUsuń