Nie ma szans bym na bieżąco nadrobił zaległości blogowe, może uda się ... kiedyś, ale pewnie już nigdy. Wybaczcie!
Nawet w tej chwili mam co tydzień a nawet częściej jakieś akcje terenowe. A do tego przecież normalne życie samotnego ojca, pracownika, gospodarza domu, opiekuna dwóch kotów i psa tudzież małej ławicy rybek...
Po prostu nie jestem w stanie tego nadrobić, a nawet na bieżąco opisywać.
Zdjęcia dla otarcia łez:
Oczywiście Google matołek wstawił je odwrotnie... trudno
Więc od ostatniego do wcześniejszych: Wyjątkowo podpisy od góry a nie pod zdjęciami.
Z Anią Małgosią i Grzegorzem na Carpatji (224 mnpm)
Z Piotrem i Jackiem w paśmie Eliaszówki
Z Anią spacer po nocnym Mielcu
Z Anią i jej przyjaciółmi z PTT Mieleckiego na Mogielicy
Rowerowy wieczorny spacer po Tarnowie - jak by kogo interesowało to tam na horyzoncie mamy Tatry
Jak widzicie lekko nie ma... pewnie dam radę co nieco opisać, ale raczej nie wszystko - dlatego proponuję zabawę w trzy typowania - te które zdobędą najwięcej głosów, na pewno zostaną opisane na blogu. Mam też konto na Insta - tak oczywiście Beskidnick i tam zapraszam, jest na bieżąco, ale siłą rzeczy opisy już bardzo zwięzłe.
Trzymajcie się twardo - ja postaram się już nie robić zaległości.
Trzymajcie się twardo - ja postaram się już nie robić zaległości.
Widać dużo się działo u Ciebie, wycieczki i rajdy. Rstes w ciągłym ruchu to dobrze nie musisz się zastanawiać (z braku czasu) nad cnasza obecną codziennością. 🥳
OdpowiedzUsuńtu w zasadzie nie ma się nad czym zastanawiać. Trzeba żyć a nie zastanawiać się.
UsuńProwadzenie bloga to nie obowiązek, myślę że życie w realu to jest priorytet. Sam publikuję posty gdy mam czas i nie przejmuję się zaległościami - blog to nie raport. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńdokładnie - ale jednak jesteś całkiem na bieżąco.
UsuńZadziwiasz aktywnością. Nie żyjesz dla bloga, tylko dla radości przebywania z ludźmi w ciekawych i pięknych miejscach.
OdpowiedzUsuńMnie prywatnie najbardziej ucieszył powrót Aury. Dawno już jej nie było na blogu.
Aura już większość czasu spędza na piętrze zagrzebana w pościeli, jeszcze na spacerek pójdzie, ale już dłuższe rajdy to było by okrucieństwo.
UsuńMam podobne odczucia i jestem pełen podziwu np. dla Pudelka, który potrafi podać wszystko na bieżąco :)
OdpowiedzUsuńOj...ile ja mam zaległości ;)
Pozdrawiam - fajne te Twoje wycieczki :)
Oj były fajne, a następne szykują się jeszcze fajniejsze.
UsuńChyba dotyka to wszystkich bloggerów, że mamy zaległości ze wszystkim. Mnie się póki co udaje czytać w miarę na bieżąco, pisać regularnie, a i tak jest jeszcze sporo do opisania... A w głowie mnóstwo pomysłów i planów.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w miarę możliwości będziesz tutaj coś publikować, bo fajnie się czyta ;) Tematów na pewno Ci nie zabraknie. Jedynie ten czas, co nie chce zwolnić.
Jestem ciekawa wycieczki na "trójstyk" granic. Sama byłam naprawdę blisko, ale wtedy Bieszczady mnie pokonały...
Pozdrawiam :)
No to zaraz specjalnie dla Ciebie napiszę Wetliny i trójstyk
UsuńWitaj Macieju.
OdpowiedzUsuńJdnym brakuje czasu na pisanie, drudzy mają go za wiele.
Ja należę do tych drugich, nie wędruję, więc nie mam co pisać.
Jeśli imprezy kulturalne, to online, nawet literacki konkurs na walentynkowe fraszki też przez internet. Szlag by trafił koronawirusa.
Pozdrawiam i kondycji życzę.
Michał
No tak jak u mnie Ciotka z Wujem (emerytowani nauczyciele)żyją głównie zdjęciami podsyłanymi im przez whatss Apa i ogródkiem.
UsuńZwolnij trochę, żeby ci serducho nie nawaliło. Odpocząć i zwolnić czasem dobra i zdrowa rzecz. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSpoko - ja muszę być w biegu - bez tego grozi mi zakrzepica i udar lub zawał
UsuńMasz zdjęcia, masz wspomnienia, nie musisz wszystkiego przelewać na klawiaturę, więc nie miej wyrzutów z tego powodu:-) prowadzenie bloga to ma być przyjemność, a nie obowiązek, i Ty wybierasz, co chcesz pokazać. Zwolnij, przecież nie musisz być wszędzie, do tego praca ... czasem przyjemnie pobyć w domowych pieleszach:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńHa chciał bym wszystko - ale czasu nie starcza - ot w ten weekend wpierw narty, potem ognicho i dzień pizzy w lesie.. Warto by opisać, ale czy dam rade? Teraz raca - potem sprzątanie i kicha. A jeszcze mi teściu samochód zepsuł...
UsuńAleż Ci zazdroszczę tylu wypraw. Nie trzeba opisywać wszystkiego na blogu, bo to przecież Ty i Twoi najbliżsi mają czerpać z tych podróży przyjemność. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZabawę mamy przednią to fakt, choć szkoda tych opisów, bo czasami sam do tego wracam jak do pamiętnika.
UsuńWszystko rozumiemy i wybaczamy. Zycie to zycie. A zdjecia rowniez milo widziane. Nie przejmuj sie niczym. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBędę się starał nadganiać na bieżąco, ale już widzę że będzie ciężko.
Usuń