poniedziałek, 21 maja 2018

Wały


Nie nie jest to post o polityce!

Wałem nazywany jest podłużny garb terenu, właśnie wał przypominający, z definicji wygląda to tak że po obu stronach wału jest obniżenie terenu. Czym zatem  różni się wał od grani? Poza graniami skalistymi, w zasadzie różnica polega na punkcie widzenia - jeśli podłużne wyniesienie terenu biegnie wzdłuż naszej drogi to jest to grań, a jeśli w poprzek... wał. ;-) Geomorfolodzy mogą mieć na ten temat setkę odmiennych zdań i zasypać nas definicjami, co jednak nie zmienia faktu iż ogólnie rzecz biorąc moja definicja jest prosta i zrozumiała. 

Zatem mamy wały - na południe od Tarnowa są dwa - Wał Rychwałdzki i Wał Lichwiński - stanowią w sumie jedno pasmo wałów, ale ze względów administracyjnych podzielono je tak a nie inaczej.    

Zbudowane są z łupków, pokryte warstewką ziemi i poza jako tako płaskimi kawałkami, porasta je las. W trakcie I wojny światowej dwa razy były świadkami i polem krwawych bitew. Pobliskie wzniesienie, zostało nazwane "głową cukru" (Zuckerhut nie mylić z Zuckerbergiem ;-) ). Wcześniej nosiło polską nazwę "Gródek" i prawdopodobnie była tam jakaś ogrodzona osada, bo takie toponimy mało kiedy są  nieadekwatne. Szaleństwo wojny przetaczało się tędy w 1914 roku - gdy wojska Austro-Węgierskie bohatersko i rozpaczliwie próbowały kosztem ogromnej daniny krwi zatrzymać rosyjską ofensywę zwaną "Walcem Parowym", a drugi raz gdy w maju 1915 roku same rozpoczęły operację Gorlicko-Tarnowską by odrzucić "Carskich" daleko na wschód, poza granice Galicji. Do dziś zostały tu na okrutną pamiątkę cmentarze kryjące szczątki poległych i okopy (powoli zarastające, ale wciąż jeszcze pomimo ponad stu lat czytelne). 

Ja wybrałem się tam, w celu skonfrontowania opowieści kolegi z pracy o atrakcjach agroturystycznej Chaty pod Wałem z moimi wyobrażeniami, aby sprawdzić czy w kamieniołomach wciąż są traszki oraz by odnaleźć "Diabelski Kamień". Powiedzmy odniosłem połowiczny sukces... Traszki są w kamieniołomie. A reszty dowiecie się z tekstu.


 

Zobacz trasę w Traseo

Mapka nieco edytowana, bo po pierwsze primo sprzęt mi nawala, znaczy bateria i wyłączył się tak w okolicach 4/5 trasy, a primo drugie GPS wariował jak pijana ciotka w Pradze i odchyłki od rzeczywistości miał rzędu kilkudziesięciu metrów ("jedź prosto" powiedział uroczy głos z nawigacji, "nie widziałeś człowieku tej skarpy?" zapytał św. Piotr).

Do tego wilgotność w granicach 125% (z trendem wznoszącym) bo było po deszczach a wyszło piękne beskidzkie słońce i las zaczął parować niczym puszcza amazońska na Borneo. Ale dałem radę... a byłby zapomniał, kij trekkingowy też mi się rozkleił i rączkę musiałem trzymać w ręce...A aparat fotograficzny wziąłem, tyle że karta pamięci została w komputerze...

Ale że harcerz nie pęka, zresztą popatrzcie sami:


Ukryte na skraju lasu miejsce pamięci. Pokazywał mi je Dziadek, gdy jeszcze było oznakowane ledwie kamykiem i to bez inskrypcji. 
Potem kamień zmieniono, dodano napisy, pojawił się krzyż, na końcu gmina oznakowała to miejsce tabliczkami. 
Nie będę opisywał zawartości tablic - są dobrze czytelne na zdjęciach.
  
Polecam tylko zapoznać się z historią Sęka, zapamiętać ją i powtórzyć tym którzy bezrefleksyjnie głoszą tezę o skrytobójczych zamachach dokonywanych przez "wyklętych" i "walczących z otwartą przyłbicą UBekach" - świetnie zadaje kłam tej propagandowej narracji. 

Zdumienie budzą te "regularne działania partyzanckie" - dla ludzi którzy liznęli teorii wojskowości (czyli np. ochotniczo zostali wcieleni do LWP w celu wypełnienia zaszczytnego obowiązku czyszczenia schodów sznurówkami) brzmi to mniej więcej tak jak ciężarowe cinquecento... niby można sobie wyobrazić, ale już na skraju onirii.

Barbara została podzielona na dwa oddziały Regina I i Regina II. Regina I to byli ci którzy mogli wrócić do w miarę legalnego życia, bo nie zostali namierzeni przez Niemców (rolnicy, i ludzie z małych ośrodków, którymi mało kto się interesował), Reginę II tworzyli "spaleni" - głównie harcerze z Mościć, bo ich nieobecność została szybko odkryta, a po pierwszych ofiarach po stronie partyzantów Niemcy błyskawicznie wytypowali z jakiego środowiska wywodzą się najwaleczniejsi - oczywiście z Szarych Szeregów - więc brak młodego mężczyzny na miejscu zamieszkania był natychmiastowo odnotowywany. Chłopcy z Reginy II znaleźli potem zagładę w lasku Dąbry pomiędzy Ostruszą a Rzepiennikiem Strzyżewskim, niedobitków Niemcy zamordowali w obozach koncentracyjnych...

Kawalątek dalej, dosłownie kilka kroków  i stajemy przed masztem.
  

Te maszty, obok wież kościelnych to doskonałe punkty orientacyjne. Są widoczne z daleka i świetnie pozwalają rozeznać się w terenie, a jak ktoś zna metody triangulacyjne, to i odległości sobie oszacuje. 

Taki zakątek przydrożny, z oznaczenie drogi ku Chatce pod Wałem. 

A potem kilkanaście metrów w bok od szlaku, zobaczyć można sporych rozmiarów cmentarz z czasów I Wojny.
Cmentarz nr. 187


krótka epitafijna płyta i autoportret...
Miał zaledwie 20 lat... Wyobrażacie sobie naszą stratę, że Malczewski ginie od jakieś przypadkowej kuli w wieku 20 Lat? 
Z drugiej strony ile wspaniałych artystycznych, twórczych istnień straciliśmy w szeregu powstań, z hekatombą warszawską na ostatku?

Ale droga wzywa...
I wkrótce spotykam rozstaje, akurat problemu z nawigacją nie mam, znam tereny świetnie... no prawie świetnie. Wiem że trzeba iść w prawo, za Wał.  

I faktycznie wkrótce doczłapuję do Chatki Pod Wałem, która wszakże ma jeden feler... jest zamknięta. Głucho i dobitnie. W sumie się nie dziwię, to w końcu agroturystyka a nie schronisko, czy bacówka. Choć myślę że przekształcenie tego obiektu w bacówkę właśnie znacznie ożywiło by życie turystyczne tych okolic.  

A tak to wygląda od drogi. Może nie imponuje zagospodarowaniem, ale na pewno jest przyjemnie i spokojnie. 
Choć fajnie było by sobie wpaść na kawusię, szarlotkę i wbić pieczątkę...
Ale nic - idę szukać owego Diabelskiego kamienia 
schodzę szukam kierunkowskazu, włażę w las
znajduję czosnek niedźwiedzi  (choć pewnie Stanisław stwierdzi że to co innego i będzie miał jak zwykle rację)

i malownicze uroczyska,

i miejscowego biesa, który na moje oko podkradał drewno, a komary się go nie imały, gdyż oddech jego siarką przepełniony, niczym wyziewy z czeluści piekielnych, wypalał im zmysły, jeśli nieszczęsne zbliżyły się nadto...
A ówże miejsce mi wskazał tajemne, zaroślami pokryte, szlabanem zastawione...
Tablicę magiczną posiadające...

Ale kamienia wskazać nie umiał...
Widać diabli wyższej szarży go przysiadły i onże wsiowy bies nic na to poradzić nie mógł.

Orlica pospolita... jak mniemam...


I kawałek młodego lasu...
Ale kamienia NIE MA !!!!!! 

Za to wdrapuje się pod sam przekaźnik
Przekaźnik jak przekaźnik...

Ale te widoki...

Ino przejżystość mglisto, to nie widać tego na co so widoki! 
haj! 

A tu widać że gdyby było widać to na co są widoki, to były by było na co popatrzeć... 

Za to okopy widać wciąż po stu latach z okładem. 

A tam, daleko, łoj daleko, taki blady, w dulinie przysiadły, to nosz Tarnów, ino co go na tym zdjenciu, okropnie do d..y widać, bo aparat żem mioł, ale bez karty, to żem robił phabletem, a on aparat także do d..y mo, i jeszcza ta mgło, no to już za wiele tych d.p na roz!
 
A Aura wyraźnie parcia na szkło dziś nie miała...
Ten przekaźnik co go widać, to jest ten na zdjęciu z początku postu, jak widać droga prosta tyle że trzeba iść za droga, bo na zdjęciu nie widać, że na prosto, to przez pola, paryje (by się dało) i ogrody (a to by mogło być nerwowo).

A potem szukanie kamieniołomu.
I znowu wtopa. Miał być skręt w lewo, bo tak pamiętam, był! A jakże tyle że nie ten, za wcześnie, ale Gipies pokazuje że tu!.- No to skręcam, a tam nic! Wracam, rozglądam się, dalej kicha!  Włażę w paryję, w zielsko, błocko i pomiędzy kleszcze. Nadal NIC!!!
Dzielna Aura mi towarzyszy, ale prycha i chrząka wieloznacznie - nie pasują jej takie tereny.
Wygrzebujemy się na drogę i ... idą kawałek dalej w stronę Gromnika, a tam... Siurpryza!!!
Otóż i jest kamieniołom, łupkami znaczony!
 
O tak właśnie wygląda! Zarasta, ale wciąż czytelny.
Największe skamieniałe drzewa ktoś sobie zabrał na ozdobę posesji.  
Ale i tak jest ciekawie. 

Teren kamieniołomu został zarównany ciężkim sprzętem, ostało się więc tylko jedno oczko wodne, ale jest, a w nim i żaby i tropione przeze mnie traszki. Że nie widać na zdjęciu? Żabę widać, a traszki tez tylko na dnie w mule zagrzebane to i w oczy się nie rzucają, pewnie innym aparatem były by zdjęcia lepsze, ale... 

Wychodzę poza teren kamieniołomu i namierzam znane mi mniejsze kawałki skamieniałych dębów.

Te są, nawet widać słoje i zarys kory
Znaczy rzecz jasna nie na tych zdjęciach - ale jak kto ciekaw, to ugadujemy się i śmigamy tam razem.
A potem ostatni punkt. W planach było więcej, ale sprzęt mi padł (Larki nie słyną z super wytrzymałych baterii - minął okres gwarancji, zresztą nawet nie wiem, czy na baterię także jest gwarancja, i mój phablet rozładowuje się w mgnieniu bitów). Trudno, podarują sobie jeszcze jeden odcinek - zapamiętany - trafimy tam jeszcze kiedyś.  
na koniec cmentarz wojenny nr.186
Skryty w lesie, pogrążony w ciszy, z dala od dróg. Kiedyś był otwarty, z widokiem na Beskidy i Tatry, kiedyś... sto lat temu. Teraz zarósł. Może to i dobrze? Może tym co tu leżą widoków nie trzeba, bo piękniejsze mają?

I las krzyży, ktoś to miejsce pamięta, krzyże są odnowione, teren zadbany. 

A ja wracam na ścieżkę, i potem ta samą droga do samochodu zaparkowanego w Lichwinie pod sklepem ABC. 
No cóż, na dziś tyle, do zobaczenia na szlaku.

30 komentarzy:

  1. Rzekomy czosnek to konwalia dwulistna😁

    OdpowiedzUsuń
  2. I błąd zrobiłem sam ;-) nie konwalia tylko konwalijka dwulistna

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, nawet kamień ukradną w tym kraju... Rozwaliło mnie pierwsze zdanie :) :) :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamieniołom prywatny, teren został oznakowany dawno temu, ale ochroną go nie objęto, więc byc może ktoś po prostu kupił od właściciela.
      Rozglądałem się po okolicy, ale u nikogo tych pni nie wypatrzyłem, a spore były.

      Usuń
  4. tak konwalia... ciekawa wycieczka ...wyrypów nie ma...i przy kapliczce
    usiąść można i pacierzyk odmówić:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba, usiąść można w kilku miejscach, ale to faktycznie jest urokliwe.

      Usuń
  5. W życiu nie widziałem skamieniałego drzewa. Gdyby Ci się kiedyś chciało tam wrócić, to poproszę o nieco lepsze fotki:) PS. ... i rączkę musiałem trzymać w ręce ... A gdzie na Panią Przyrodę chciałbyś ją trzymać :))) PS.2. Autoportret więcej, niż zacny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy wolał bym trzymać rękę na rączce niż rączkę w ręce...

      O 11 z minutami wsiadasz w TLK na dworcu głównym i przed 11 w nocy jesteś w Tarnowie, idziemy na piwo, potem grzecznie spać, a rano odpalamy samochód i śmigamy po skamieniałych drzewach, całe pnie są koło Hotelu pod Dębem, a potem zobaczyć na te ułomki z Wału...

      Wrócić, wrócę, bo muszę ten cholerny kamyk namierzyć. A zdjęcia na pewno będą lepsze.

      Usuń
    2. Maciek! Ja już o 11.05 miałbym pierwszy atak ADHD i klaustrofobii! Napiłbym się z Tobą z największą przyjemnością, ale 12 godzin w wagonie, to dla mnie samobójstwo bez afektu! Poczekam na zdjęcia i Wasz przyjazd na pn-wsch!

      Usuń
    3. Nie ma sprawy, na pewno zajedziemy, problem w tym jak ja Ci te dęby tam zatargam - w sumie to dość duże są...?

      Usuń
    4. Synów masz, jak dęby, więc dadzą radę:)

      Usuń
    5. Warte przemyślenia, w ramach przygotowań do zawodów strong menów...

      Usuń
  6. Witaj Maciej.
    Wspaniała wędrówka i te miejsca pamięci, gdzie czas się zatrzymał w miejscu.
    Skamieniałe drzewa... Coś o nich słyszałem, ale zapomniałem gdzie i od kogo. A może było o tym w filmie?
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogólnopolskiej raczej nie, ale tu się dość często w sumie zdarzają, takie na wpół skamieniałe, to stosunkowo często ze żwirowni w pradolinie Dunajca wykopują, więc mogło coś być na ich temat pokazane.

      Usuń
  7. Piękne są krajobrazy z daleka. Ja też takie właśnie ostatnio lubię fotografować.
    No i tyle ciekawostek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to piękna kraina, szkoda że było mglisto - jak mi grypa przejdzie to znów tam śmignę, może się lepsza widoczność trafi.

      Usuń
  8. Późno zajrzałam do tego wpisu i po tym, jak zobaczyłam ten Twój "czosnek niedźwiedzi" wystraszyłam się, żeś to zjadł, a przecież czy konwalia czy konwalijka to trucizna. Ale widzę Twoje komentarze, więc wnioskuję, że nie jadłeś i żyjesz.
    Uważaj na rośliny, bo lubię Twoje wpisy.
    I w pełni podzielam refleksję dotyczącą śmierci młodych ludzi. Nigdy nie wiemy, kim by byli i jakie następne pokolenia razem z nimi zginęły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasadniczo jestem podatny na grypy, na trucizny znacznie mniej (wątroba "ostrzelana" ale bez PTSD, więc się świetnie sprawuje ;) ) inna sprawa ze roślin przy szlaku raczej nie konsumuję (wyjątek to lebiodka, macierzanka i bulwy cykorii (nie mylić z cykutą) ale dopiero po uprażeniu.

      Usuń
  9. Beskidniku, chciałabym nadmienić, że robisz bardzo ładne zdjęcia krajobrazowe, a szczególnie bardzo przypadła mi do gustu Orlica Pospolita, jak mniemasz:) Piękne kadry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... sam nie wiem co powiedzieć w przypadku koszmarków rejestrowanych (bo przecież trudno nazwać walenie paluchem w ekranik - "robieniem zdjęć") za pomocą phabletu...

      Usuń
  10. Witam. To jedne z najpiękniejszych okolic na całym Pogórzu. Zarówno krajobrazowo, jak i historycznie. Panorama z miejsca widokowego ponad gospodarstwem (miałeś pecha, bo właściciel to równy chłop- wiadomo GOPROwiec i można tam spędzić miłe chwile) obejmuje Tatry, Babią, Wyspowy i spory obszar Baskidu Niskiego. Dla mnie to taka "Małopolska w pigułce", bo jak spojrzeć na północ, to wzrok sięga aż po Połaniec (można ponoć przy dobrej widoczności zobaczyć elektrownię), a to już Świętokrzyskie. Więc od Tatr po Wisłę, czyli Malopolska po lini pn-pd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się - po prostu tego dnia Duch Pogórza wyraźnie mi nie sprzyjał.

      Usuń
  11. Dzielna ta Twoja Aura i towarzyska. Relacja bardzo ciekawa jak zawsze. Bacówki czy schroniska także bywają zamknięte i tak naprawdę, to wszystko się pod tym względem wyrównuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aura to już staruszka, ale jeszcze kilka lat temu, mogła biec za rowerem nawet 25 km. Choć w terenie wciąż radzi sobie znakomicie. Jedyne czego nie cierpi i zawsze jest o to obrażona to przeprawy w bród. A charakter ma łagodny, więc nie mam obaw czy mi po drodze kłopotów nie sprawi. Jedyne w co muszę się uzbroić, to odkurzacz żeby potem sierść z samochodu usunąć.

      Usuń
  12. Ja ostatnio szukałem rezerwatu cisów, tak jak ty kamienia. I też nie znalazłem. Ale zawsze zacny pretekst do wycieczki jest :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko robota ducha danego miejsca - chce nas skłonic byśmy jeszcze raz tam zaglądnęli ;-)

      Usuń
  13. Bardzo ciekawy wpis, który pokazuje że blisko koło domu może być interesująco :)
    Pozdrawiam 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obaj mamy bardzo ciekawe okolice, więc i o materiał do wpisów łatwo.

      Usuń