środa, 22 listopada 2017

Kim byli?

Śmierć. Egalizatorka większa niż mityczny Prokrust i popaprany Robespierre razem wzięci. Że co? Że nie ma takiego słowa? - oto już jest! Egalizatorka - osoba zajmująca się wyrównywaniem ludzi, w odróżnieniu od egalitarystki - czyli osoby uznającej taką ideologię za swoją.

Zatem, Śmierć wszystkich nas wyrównuje. Nie ma uproś, nie ma "kup se". Wszak jednak jest pamięć, o tych którzy odeszli, ale także pamięć i poważanie względem tych którzy pozostali. A cóż więcej splendoru przydaje niż znakomici przodkowie? Jest jeszcze duma z wykonywanego zawodu, z osiągniętej pozycji społecznej, których upamiętnienie jest przykazywane spadkobiercom. Dla tegoż nawet jeśli Śmierć nie patrzy na urzędy, nawet jeśli przed Bogiem staniemy nadzy i obdarci z zaszczytów, to tu na ziemi, na cmentarzach odnajdujemy mnóstwo zapisów o zawodach, stanowiskach, urzędach. Dla tych co odchodzą jakaś namiastka istnienia - dla nas kopalnia wiedzy.

Zapraszam na krótki spacer po Cmentarzu Starym w Tarnowie, poczytajmy kim byli, nim stali się wiecznością.

Oczywiście zdecydowana większość osób pochowanych, nie chwali się swym zawodem, pracą czy stanowiskiem, słusznie czy nie, uważając je za niewarte wspomnienia. W/g moich spostrzeżeń na cmentarzach dominują pośród wspominanych zawodów trzy: żołnierz, nauczyciel i prawnik! Bez wątpienia cieszące się wybitnym społecznym uznaniem. Ale pojawiają się też inne, stosunkowo wielu jest inżynierów (w XIXw miało to sens - bo byli to ludzie na miarę Cyrus'a Smith'a  - obecnie - gdy tytuł inżynierski znaczy mniej niż dawniej technik z dyplomem, a społeczna wartość inżyniera zbliżona jest do wartości Adasia Miauczyńskiego, już raczej nikt skrótu inż. na grobowcu nie umieszcza), spotkać można kupców, rzemieślników, finansistów. Zresztą zobaczcie sami, jak ktoś zna inne - chętnie przeczytam w komentarzu lub na czyimś blogu.   
 

Wybór miejsc jest oczywiście całkiem przypadkowy - po prostu spacerowałem.


 Zapomniałem o duchownych - ale oni mają zawsze Ks. przed nazwiskiem więc przestałem to traktować jako zawód, pewnie mylnie, bo dla wielu sutanna to zwykła odzież robocza i trudno mówić w ich przypadku o powołaniu. Z drugiej strony mnóstwo księży (pastorów) to osoby z ogromnym, oddaniem pełniące swoją posługę i na pewno to co napisałem zdanie wyżej, było by dla nich ogromnie krzywdzące. Jest też wielu kapłanów - którzy realizują się nie tylko na poletku kościelnym, ale pełnią funkcje polityczne czy... finansowe!    
Jak Ks. Prałat Józef Martusiewicz


 Tadeusz Poraj Rożański
prokurator


Wincenty Kirschner
komisarz policji


Franz Ritter von Czaderski  
Kapitan 57 regimentu piechoty 
(ten "Ritter" - to na moje oko odnośnik do szlacheckiego pochodzenia pana hauptmanna, które widać nie dość było respektowane w szeregach armii cesarsko - królewskiej) 


 Aleksander Ślepowron Gutowski
żołnierz i właściciel ziemski.


 Kamil Baum
(nie umiem rozeznać znaczenia tego znaku "w przybliżeniu", między imieniem a nazwiskiem.
chodziło o żydowskie pochodzenie tu pochowanego?)  
z zawodu kupiec.

Errata - spójrzcie na komentarz Anonima, wiele tłumaczy co do Baumów

Właśnie - "z zawodu kupiec"  - czy w przypadku kupców możemy mówić o zawodzie? Dziś gdy kupców już nie ma, a na ich miejsce pojawili się mniej lub bardziej marni handlowcy, gdy etos i styl życia został zastąpiony korporacjonizmem i wyścigiem szczurów na pewno tak. Ale  w odniesieniu do tych co odeszli sto lat temu? 
Chyba jednak nie, kupiec to nie zawód - to funkcja społeczna, tak jak  "obywatel".


Srebro Marcin
Mistrz krawiecki - rzemieślnik, może pracownik firmy krawieckiej, może mistrz w Zakładach Krawieckich? Ze skromności płyty nagrobnej można wnieść że "cienko krajał".

 Jan Józef Czapliński
RYGORYZANT medycyny! 
Konia z rzędem temu kto zna to słowo bez wypytywania wuja Googla! 
Ja nie znałem. Was zmuszał do wysiłku nie będę.
Otóż za czasów zaborczych nie istniało pojęcie doktorant - ale istniał wymóg by zawody medyczne, prawnicze i techniczne wykonywane były przez osoby wyżej kształcone niż zwykli magistrzy. 
Otóż owi rygoryzanci (rygorozanci) - byli to ludzie którzy w trakcie dodatkowych studiów przygotowywali się do trzech bardzo trudnych egzaminów uczelnianych (co dawało im prawo wykonywania zawodu i tytuł doktora)
 
 Grób Wójcików.
Nie będę opisywał.
belferiada na 50%
Zobaczcie serię fotografii poniżej. 









  Inż Władysław Pokas
Zginał na posterunku pracy, podczas budowy huty w Częstochowie.
Zasłużony Budowniczy Polski
Złoty Krzyż Zasługi
Order Sztandaru Pracy I Klasy.
Na końcu skromny napis
"bądź wole Twoja" 
(Twoja czyli czyja - I Sekretarza, samego Stalina - który wtedy jeszcze żył, zmarłego wola? - a może chodzi o wolę Boga?) - Tak wiem złośliwy jestem... może po prostu nie imponują mi życiorysy i osiągnięcia "budowniczych PRLu"? 
  

 Pomnik lotnika
nawet nie odpisałem nazwiska - zginął gdzieś pod Wierzchosławicami w katastrofie lotniczej.
Czy to ma być stylizowany krzyż? 

 Antoni Buhn
 CK kontroler pocztowy.

 Janina Sather z Zająców
Harcmistrzyni, w Tarnowskim ZHP postać bardzo znana, wręcz legendarna. Mój syn Mikołaj regularnie bierze udział w zaciąganych przy jej grobie wartach. (z czego oczywiście ojcowskie serce - ogromna dumę czerpie). 

 
Michał Iwaniec
mistrz cukierniczy.

 Grób Fistków
Przemysłowcy czasów PRL - pewnie przy swoich zdolnościach i pracowitości w normalnym państwie osiągnęli by poziom właśnie przemysłowców - zwłaszcza że to cały ród. W socjalizmie - musieli poprzestać na pozycji rzemieślników - choć pracowało u nich wiele osób, mój dziadek dorabiał po godzinach, mój ojciec i ... ja w przerwach wakacyjnych (dlatego znam fach hutnika).


 Roman Kos
pracownik ubezpieczeń

Józef Rożałowski
C.K. nadzorca Poczt i Telegrafów.

Na dziś tyle, zatoczyłem pętlę po cmentarzu, na pewno nie wyczerpałem tematu, znalazłem pomysły na kilka następnych wpisów - czy będą w tym roku, czy w następnym (jak Bóg da dożyć), nie wiem, ale się postaram.

25 komentarzy:

  1. ... mistrz blacharski ...
    Jednemu ze znajomych napisali na tabliczce PROF. co wywoływało święte oburzenie u moich teściów, jaki on profesor? zwykły nauczyciel z liceum:-) no cóż, zostanie dla potomnych jako profesor:-)
    Z kolei pradziadek męża ma napisane ... em. pocztowy ... tak sobie to tłumaczymy, emisariusz, posłaniec, dostarczyciel, bunia z dumą oppowiadała, że był na posadzie rządowej; to było coś:-) ... pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. otóż to - dawniej to było coś! Bardzo mi odpowiada świat z tamtej epoki, pokładany, solidny z szacunkiem do samego siebie. Między innymi właśnie dlatego ten post napisałem.

      Usuń
  2. Cóż, ja zwykła nauczycielka, uważam, że teraz to już nie jest zawód na nagrobek. Ale dawniej jeden z szanowanych.
    Ale cała opowieść bardzo interesująca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadal nawet na młodych tablicach słowa: Nauczycielka, Nauczyciel, Wychowawca i podobne pojawiają się często.. i słusznie.

      Usuń
    2. Masz rację.
      Ostatnio rozmawiałam z pracownicą banku, która tak serdecznie wspominała swoje nauczycielki ze szkoły podstawowej, że, gdy którąś z nich spotkam, to im opowiem. Bo i za życia należy się nauczycielowi(oczywiście dobremu)okazanie wdzięczności.

      Usuń
    3. Oczywiście - bo choć cała zgraja łachmyt usiłuje z nauczyciela zrobić "urzędnika edukacji", tak jak z lekarzy zrobiono "urzędników zdrowia", to na szczęście etos Wychowawcy (celowo z wielkiej litery) jest silniejszy.

      Usuń
  3. Zaczynam się zastanawiać, czy moje powołanie (tak to kiedyś odbierałem) do pracy w energetyce, konkretnie w ruchu, 6 lat w pogotowiu i już 29 jako dyspozytor warte jest takiej uwagi. Teraz jak idę z małżonką na grób teścia mijam na samym środku cmentarza słup linii 400KV. Zazwyczaj mówię do małżonki. Kup mi kwaterę pod tym słupem. Od razu będzie pomnik za darmo. Sarkazm ktoś powie. Mi się jednak wydaje, że mojej pracy nikt nie doceniał i chyba nie doceni po śmierci. Ot. Robiłem coś tam. Po mnie przyjdą następni. Nie ma ludzi niezastąpionych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie tak samo! Ot robię co do mnie należy, ludzie mają prąd w domach, mają ciepło itp. ale to nie są "pomnikowe" osiągnięcia - i chyba musimy się z tym pogodzić ;-)
      (choć nagrobek wieloletniego pracownika ZE też znalazłem ;-) )
      ps. sarkazm to choroba zawodowa energetyków.

      Usuń
  4. Wychodzi na to że jedne zawody mają wielką rangę, drugie można marginalizować. A przecież wszystkie są ważne. Tak praca lekarza, jak i górnika czy kierowcy. Nie w tym rzecz, kto jaki zawód wykonywał, ale jak. Inaczej to mamy tylko marny zapis na cmentarnej płycie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jak pisałem - żołnierzy mnóstwo, nauczyciele i prawnicy, nieco urzędników (ale to głównie z C.K. czasów), pojedyncze przypadki zawodów "fizycznych".
      Owszem ważne jest jak ktoś żył i jak pracował, ale ważny jest też prestiż rodziny, bo poza nielicznymi przykładami, to ona zawiaduje pochówkiem i tablicami.

      Usuń
  5. Bardzo interesujące są te nagrobki, na których jest wymieniony zawód zmarłej osoby. Na przykład: Urzędniczka - zapewne miał wtedy ten zawód dużą rangę. Ciekawie jest chodzić ścieżkami i po prostu oglądać nagrobki.
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cmentarze to otwarta księga sięgająca dwustu lat wstecz - zawsze warto taka przeglądać.

      Usuń
  6. Nie mogę przejść obojętnie obok starych cmentarzy i takich wiekowych nagrobków. Teraz dzięki internetowi można śledzić dzieje danej osoby.
    Jednak w obecnych czasach śmieszy mnie informacja na nagrobku: tu spoczywa magister inżynier albo wicedyrektor...
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałem - dawniej inżynier był kimś na miarę herosa epoki industrialnej, dziś to tylko pracownik średniego szczebla.
      A "wicedyrektor" ? śmiech i farsa - w ciągu półrocza potrafi się zmienić dziesięciu wicedyrektorów - świat stał się jednorazowy, jemy z jednorazowych opakowań, pijemy z jednorazowych kubków, pełnimy jednorazowe funkcje. Starą porcelanową filiżankę, nawet gdy poszczerbiona i pękniętą odłożę z pietyzmem na półkę, a jednorazowy kubek ląduje w śmieciach nie wart, wspomnienia... jak jednorazowy "wicedyrektor".
      Z drugiej strony znam dyrektorów, kierowników itp osoby o których jeszcze dwadzieścia lat po odejściu na emeryturę krążą wśród znających je osób i załogi legendy i wspomnienia.

      Usuń
  7. Dzięki potomnym pozostaną na długo w pamięci i to jest piękne. Dzięki za pokazanie tegoż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wielu wypadkach to już jedynie tylko puste tytuły, dwie wojny przerwały nic pamięci.

      Usuń
  8. Na szczęście coraz większą popularność zdobywa kremacja, dzięki której odpada dylemat, czy dawać tego inż., czy nie. Tak na marginesie, na nagrobku mojej Babci widnieje informacja o tym, że była nauczycielką:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a na urnach myślisz się inż, dok, dyr itp. nie daje?
      Szacun dla babci!

      Usuń
    2. Szczerze mówiąc tego akurat nie wiem, gdyż w życiu widziałem tylko jedną, a i to z daleka:) PS. Co to (kto to?) jest ten dok?

      Usuń
    3. no doktor... myślałem akurat o kimś kto miał ksywkę na pewnym forum właśnie Dok i pewnie bezwiednie wpisałem.

      Usuń
  9. Nagrobki i w ogóle cmentarze mają coś w sobie to zmusza to konsternacji. Są przygnębiające, ale bardzo klimatyczne. Jednak chyba nikt nie lubi iść na cmentarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Darujcie sobie ten spam, bo wam firmę w mediach społecznościowych na cacy obsmaruję.

      Usuń
  10. Żwawiej chłopie. Wpisz coś więcej.

    OdpowiedzUsuń
  11. Baumowie to polska, staroszlachecka Rodzina herbu BEM z terenów północno-wschodnich, z okolic Suwałk. Kamil Baum, zasłużony dla miasta Tarnowa, Zakopanego i Krakowa prowadził przedsiębiorstwo drukarskie, miał składy papieru i materiałów do druku, jako pierwszy na terenach Polski wydawał pocztówki z widokami m.in. Tatr pod firmą 'Kamil Baum - Tarnów' i 'Bazar Zakopiański'. Odsyłam do biogramu dostępnego w sieci i audycji radia Kraków /wywiad z historykiem p. Mieczysławem Czosnyką/.

    OdpowiedzUsuń