środa, 4 października 2017

Znaki na murach

Tym postem spe4łniam wreszcie dana jakiś czas temu obietnice. Zawsze nie było czasu, albo okazji, albo było wiele innych tematów. Tymczasem znaki na murach, to wdzięczne obiekty do fotozbieractwa, a także całkiem niegłupie świadectwa historii. Niestety mają tę wadę ze praktycznie poza znakami geodezyjnymi, nie są prawnie chronione i nie słyszałem nigdy by jakikolwiek miejski, wiejski, wojewódzki, gminny czy całkiem dziecinny konserwator zabytków ujął się za nimi i wymusił by w ramach remontu budynków ich nie likwidowano, lub nie zakrywano.
Dlatego giną i niszczeją w szybkim tempie.

Poniżej kilka z moich zbiorów.
Prawdę powiedziawszy niewiele umiem o nich napisać. Kwerenda w necie nie przyniosła jakiś rewelacyjnych odkryć. Być może znajdzie się ktoś kto zna temat lepiej, wtedy chętnie to przeczytam w komentarzu. Wiem tylko że z prezentowanych poniżej prócz znaku geodezyjnego przetrwał do dziś już tylko bodajże jeden, a kolejny przestał być czytelny.
Wszystkie znaki pochodzą z terenu Tarnowa. 

Chmielewski i Wójcicki spółka komandytowa lwów.
Prawdopodobnie Tablica Orientacyjna zasuwy o prześwicie 10'5 cala.
Jak łatwo się domyślić - przedwojenna, dlatego brak mi pewności czy dobrze odczytuję.

 Reper - geodezyjny znak niwelacyjny. 
To jedyna grupa znaków chronionych gdyż zgodnie z art. 48 ust. 1 pkt 3 pgik niszczenie znaków geodezyjnych, ich uszkodzenie lub przemieszczenie, albo niezawiadomienie adekwatnych organów o zniszczonym znaku jest wykroczeniem, za które grozi kara grzywny do 5 tys. złotych.
Wysokość i położenie tych znaków zostały już kiedyś skrupulatnie zapisane i teraz geodeta dokonujący pomiarów może swobodnie na nich bazować. Wystarczy ustawić na nich łatę mierniczą (ktoś musi trzymać) i za pomocą stosownego urządzenia możemy odczytać wysokość w miejscu z którego na ową łatę patrzymy.

 
 Tabliczka ubezpieczeniowa. Moim zdaniem nader dobry pomysł. Zwłaszcza dla strażaków. Obiekt ubezpieczony będą pieniądze za akcję, nieubezpieczony... trudno dbamy tylko by nie rozniosło się dalej ;-)

 Pamiątka po mojej starej dzielnicy.

 Znów przedwojenna Tablica orientacyjna - tym razem Hydrant. 

 I numery "dzielnicowe" - obecnie już się takich nigdzie nie montuje - domy i posesje mają swoje numery zgodne z przebiegiem ulicy. 

I to w zasadzie wszystko co wiem na ten temat. Szalenie mało - wybaczcie.

15 komentarzy:

  1. Przyznam, że do tej pory jakoś nie rejestrowałem ich obecności, ale pewnie wynika to z faktu, że nic nie wiedziałem. A tak z czystszy, ludzkiej ciekawości. Twoja kolekcja, to tylko te zdjęcia, czy namacalne przedmioty? Pytam oczywiście tylko o te niechronione :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie posiadam materialnie owych tabliczek... Ale mam kilka dachówek np. z Konstancji!

      Te chronione było by ciężko pozyskać, są cholernie głęboko wmurowywane...

      Usuń
    2. To tak, jak ze kamiennymi słupkami drogowymi w naszych lasach. Niby ledwo to stoi, a w rzeczywistości wkopane na półtora metra:)))

      Usuń
  2. No proszę. Kolega Ed kolekcjonuje fotograficznie pokrywy włazów kanalizacyjnych, a tu kolejna szalona kolekcja. Też mi się podoba. Bo ja to skromnie - strachy na wróble zbieram.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i strachów co nieco mam, musiał bym przekopać archiwum bo nie prowadzę dla nuchn osobnego miejsca. Studzienki są super, pierwsze ciekawe to widziałem w Węgierskiej Górce (sami sobie odlewali, bo tam stosowny zakład był - za PRL wręcz fanaberia)
      Jak by kolega Ed był zainteresowany np zabytkową unikatową rynną (poniekąd temat pokrewny) to w Tarnowie przy Poczcie Głównej...

      Usuń
    2. Rynna pokrewna, ale to nie to samo. ;)

      Usuń
  3. Chyba jestem mało spostrzegawczy, nie zauważyłem takich znaków w pobliżu mojego miejsca zamieszkania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na nowe fasady nie ma co patrzeć, ale na stare zaniedbane, sypiące się... O tam to mozna wiele ciekawych rzeczy znaleźć

      Usuń
  4. Witam Beskidnika:-)
    U nas można jeszcze dodatkowo spotkać na niektórych domach stare tabliczki z nr-em domu i nazwą miejscowości, kiedy to w roku 1977 ktoś wpadł na szatański pomysł zmian dawnych nazw w płd-wsch. Polsce; mijam taki dom w Młodowicach, ma tabliczkę Walterów:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!!!
      koniecznie zrób zdjęcia tych tabliczek, wkrótce znikną i będzie szkoda.

      Usuń
  5. Numery dzielnicowe! Wydaje mi się, że w Brnie się je stosuje, ponieważ każdy budynek ma dwa numery. A ja się zastanawiałam po co? I jakoś nie przyszło mi do głowy, żeby poszperać w Internecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak w wielu starszych miastach takie spotykamy - w Krakowie także.

      Usuń
  6. Wiesz co, w tym moim durnym mieście to większośc tego "co stare" albo rozkradli albo zniszczyli. Z trudem wyszukuję takie ciekawostki i chyba zrobię podobny post.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też - został tylko reper i ta tabliczka ubezpieczeniowa, ale już nieczytelna.

      Usuń