Cokolwiek nie chronologicznie mi się te posty wrzuca - ale to z faktu wynika takiego że... się pomyliłem. Ot tak po prostu, bez żadnych podtekstów.
No więc był, tradycyjny, dobrze zorganizowany, z pokaźną pomocą Decathlonu i do tego w szczytnym fajnym celu, bo wychowankowie Warsztatów Terapii Zajęciowej na Woli Rzędzińskiej mieli fajną przygodę, a w dodatku dostali prezenty. Część rowerzystów też dostała - ale to tylko ci którzy byli grzeczni ;)
Start jak zwykle spod Decathlonu na Błoniach, a ja jak zwykle prawie na ostatnią chwilę - no kurza twarz sam nie wiem jak to się dzieje, ale mam problem, nie ne z prokrastynacją ale z ...kotami! Bo już rower wyjęty, apki uruchomione i nagle pojawia się Mas-kotka. widzę że chce wejść, no ale przecież kocia duma nie pozwoli jej wejść gdy jest zapraszana! Co to, to nie! Ona będzie przechadzała się wzdłuż domu i stroiła miny. Więc muszę zostawić drzwi otwarte i poczekać aż sama zadecyduje iż nadszedł czas właściwy by raczyła wejść. Jednak gdy już wejdzie, to muszę i ja wejść na powrót i dać jej coś do jedzenia,bo na pewno głodna. Zostawić ot tak karmy jej nie mogę, bo przecież zaraz Aura i pozostałe koty by wyżarły. Normalnie akcja logistyczna na miarę prac herkulesowych. Jednego karmisz innego trzymasz na rękach, a psa odganiasz nogą... Ale w końcu się udało i mogłem ruszać. Ale tak jak pisałem wyżej dojechałem na styk. Całe szczęście nie byłem w tym jedyny.
A tu już spora gromadka rowerzystów z naszego miasta. Dużo Bikersów, dwie ekipy Sokołów (sportowy i turystyczny), oczywiście Korbiarze i trochę sympatyków.
Sporo zdjęć znajdziecie na stronach Tarnów Nasze Miasto
A ja trochę swoich marnychfotek wrzucę:
Prezes Bikersów - Piotr |
Ela z Korby |
W czasie przejazdu zdjęć nie robiłem, bo przystanków nie było, a żeby robić w czasie jazdy było zbyt gęsto na ścieżkach.
A to już Plac Kazimierza |
I najprawdziwszy rowerowy Mikołaj! |
A potem... Kawusia w Aidzie. Lata tam nie byłem. Wszystko się zmieniło poza nazwą - inny wystrój, inny układ pomieszczeń, ale fajnie - muszę tam Anię zaprosić.
No ładnie tam i klimatycznie... A sam przejazd? I to by było na tyle...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
|
Fajna akcja. U mnie w okolicy był mikołajkowy przejazd samochodami terenowymi, też fajny pomysł, ale nie wiem, czy miał wymiar charytatywny.
OdpowiedzUsuńJednak samochody nie dają takiego poczucia bliskości i okazji do pogawędek jak rowery.
UsuńKapitalny pomysł - Mikołaj na rowerach. Dobrze, że śniegu akurat nie sypnęło. :)
OdpowiedzUsuńBywały i w śniegu przejazdy, choć nie mikołajkowe
Usuń