wtorek, 9 lutego 2021

Trójstyk

Czym jest trójstyk? Czy możliwy jest czwórstyk? Ba a pięćstyk czy jeszczewiecejstyk?  Rzeknie ktoś mały duchem: "próżne dywagacje faceta który nie ma co robić" i... nie będzie miał racji! Otóż ja mam co robić, mam tak cholernie dużo do zrobienia ("Panie! Taką normę narzucili że niema kiedy taczek załadować") że po prostu siedzę siedzę sobie przy kawie i rozważam. O tym że nie są to czcze dumania, niech świadczy fakt, że właśnie wymyśliłem Klub Zdobywców Trójstyków - Odznaki lokalne (za pojedynczy trójstyk) odznaki za zdobycie wszystkich trójsyków granicznych w Polsce (brązowa), odznaka za zdobycie wszystkich trójstyków wojewódzkich (srebrna), oraz International Trójstyk Chellenge - za co najmniej trzy trójstyki poza granicami Polski (złota)! I co Wy na to?!
A co do czwórstyków - teoretycznie możliwe, występują wyłącznie tam gdzie jakiś kretyn z linijką wyznaczał granice państw, stanów czy województw. Czyli głównie w Afryce (znaczy tak dokładnie to go nie ma, ale jest omc trójstyk) i USA, ciekawe jak w Australii? - Ale nie mam dobrej mapy a na Googlach to  nie fason sprawdzać.
Żadne więcejstyki nie występują - prawdopodobnie z przyczyn praktycznych - choć... jest coś takiego jak sektory - czyli prawnie nieuregulowane i zasadniczo nikt się do tego nie przyznaje ale... to takie strefy wpływów na kształt parasola, z wierzchołkiem na biegunie północnym...czyli taki "odcholerystyk" - w sumie za zdobycie należała by się odznaka brylantowa ;)

No dobrze, po rozkminialiśmy temat całkowicie abstrakcyjny, to przejdźmy do konkretów. A konkrety to pobudka o drugiej w nocy! Teoretyczne, pracując wiele lat na zmiany, wyleźć z wyra o drugiej w nocy, nie powinno być dla mnie bólem... jaaasne, prawdopodobnie potrafię się pozbierać o wiele szybciej niż 99% ludzi, ale to nie znaczy że bezboleśnie!  Więc wstaję o tej drugiej, piję kawę, zakąszam magusiami (inwentarz żywy nawet nie udaje że mi towarzyszy, a jedynie wykorzystuje wygrzane miejsce pod kołdrą by tam się zagrzebać), robię drugą, nakładam kotom psiego żarcia a psu kociego (i tak się żywią w ten sposób to po co utrzymywać fikcję?)  znów garść magusiów i jako tako dochodzę do siebie. Wdziewam ciuchy przygotowane wieczorem i... Piotr już jest!

Jedziemy, po drodze zabieramy Jacka i Mariusza.
Przed nami kilka ładnych godzin drogi, umajamy je sobie nalewkami i nawet dają się znieść. Tym razem odbywa się bez kontroli ze strony pograniczników. Lądujemy na parkingu przy Małej Rawce a potem już z buta idziemy w dół pod Wielką Rawkę.

Jak widzicie całkiem zgrabna pętelka z kutasikiem, a może kutasik z pętelką? Ciekawa kwestia, a jakie są wasze zdania na ten temat?

Podejście nie jest wymagające... początkowo. Z drugiej strony fajnie jest tak przechodzić ze strefy "zielonej" do strefy "szarej" potem, "srebrzystej" a na końcu całkowicie "białej". Na przełamaniu stref "srebrzystej" z "białą" ubieramy już raczki (ci którzy je mają) zdecydowanie inna zabawa. Każdy krok jest... jednym krokiem a nie krokiem minus uślizgnięcie. To ważne i pochłania znacznie mniej sił. Trzeba tylko pamiętać by nogi podnosić ciut wyżej. Wkrótce ostatecznie wychodzimy ponad strefę lasu.

Rzeczyca - wejście na szlak i parking. Tyle że my zaparkowaliśmy "u góry" pod Małą Rawką i dalej asfaltem - pomysł autorski Piotra i muszę przyznać że genialny w swej prostocie. O piątej rano, tą drogą jechały trzy samochody, po południu ruch był już naprawdę duży. Za to sam marsz lekką trasą, stanowił fajną rozgrzewkę przed zasadniczym elementem przygody. 

Deszczochron przy szlaku na Wielką Rawkę. Niby fajnie że jest, ale drażnią mnie tego typu budowle gdyż nie dają żadnego schronienia przed wiatrem! Osoby projektujące takie cosie boją się by nikt tu nie biwakował? Spoko! Jak będę szedł z myślą o biwaku, to sobie wezmę tarpa, namiot lub coś w ten deseń. Tu chodzi by usiąść napić się kieliszka chleba naszego powszedniego z pigwą lub wiśnią i nie wystawiać się od razu na silne uderzenia wiatru.

Od prawej - Jacek - Mariusz - Piotr i ja

Jak widać przeszliśmy już strefy "zieloną" i "szarą", jesteśmy w "srebrzystej"

Wał fenowy nad Małą Rawką - później zobaczycie go z drugiej strony

Jak by ktoś miał wątpliwości czemu strefa "srebrzysta"



Powoli wkraczamy w strefę "białą"


Oczywiście niech Was nie zmyli charakter naszej wędrówki - to bardzo ważne naukowe badania. Kolejny raz udowodniliśmy że małe stada żubrów pojawiają się daleko ponad granicą tysiąca metrów nad poziomem morza...



Nie oddam!!!!



Trójstyk - Polska - Ukraina - Słowacja


Taka drobna uwaga - wprawdzie wędrując wzdłuż granicy z krainą nie widuje się już uzbrojonych w kałachy żołnierzy, ale i tak do przyjaznych stosunków daleko - spójrzcie, na mapy - nie ma wspólnych szlaków! Kończy się nasz, kilka kilometrów odstępu i dopiero mamy ukraiński. Co innego z Czechami lub Słowację - bez problemu płynnie można przeskakiwać ze szlaku na szlak.


Droga z Trójstyku na Wielką Rawkę

Skały na Wielkiej Rawce

Taka fala wiatrem i szronem gnana

Trzej panowie z wielkim... ;)





Po drugiej stronie doliny z chmur wystają małe fragmenty Caryńskiej

No cóż, nasz przygoda ponad chmurami się kończy, zauważyliście że przygoda i piwo mają tak samo - zawsze kończą się zbyt wcześnie i zawsze pozostaje ochota na kilka łyków więcej... 

Z Malej Rawki schodzimy szybko i sprawnie - nie wszyscy... po drodze mijając osoby które zaczęły schodzić na długo przed nami, ale nie mając raczków mitrężyły mnóstwo czasu na oblodzonym szlaku. Najfajniejsze były takie trzy młode dziewczyny, na Malej Rawce, stwierdziły że także mają takie same raczki, tylko w plecakach,nie zakładały bo nie widziały że już trzeba...

Tu już można raczki zdjąć - choć na zmarzniętym błocie też mogą się jeszcze przydać.


Bacówka pod Małą Rawką - przytulne, klimatyczne wnętrze, jednak prawie całkowicie niedostępne.

Tak się zastanawiam czy deblieksperci podpowiadający rządowi takie restrykcje mają świadomość że zapewne więcej osób zachoruje z powodu przemarznięcia i choroby te przyniosą ze sobą więcej powikłań, niż mogło by się tu zarazić covidem z ciężkim przebiegiem?

Myślę że część nie ma o tym pojęcia, część woli  ie myśleć, a inni pławią się w świetle ekranów telewizyjnych, starannie wykorzystując swoje pięć minut "wielkości", dumni i szczęśliwi że wreszcie ktoś ich w ogóle słucha (taka klątwa dyplomu - mam dyplom, mam habilitację, doktorat, profesurę... a cały świat zamiast padać na kolana przed głębią i wyżyną mojego poziomu, po prostu mnie zlewa, nazywając "jajogowym" - no to wreszcie mam okazję do zemsty!!!!)






Jesteśmy w strefie "zielonej" ciut wyżej widać "szarą", potem "srebrzystą" chowającą się w chmurach a nad nimi jest już strefa "biała".



Parking pod Mala Rawką. Płacimy i pakujemy się do auta - buty zdjęte wdzięcznym aromatem owiewają wnętrze samochodu, a my zaczynamy z nim walczyć za pomocą nalewki. Działa skutecznie - po trzeciej kolejce jesteśmy znieczuleni na większość zapachów ;) Jedynie biedny Piotr znosi katusze za kierownicą. 


Kolejna przygoda, dobiegła kresu. Na drugi dzień rankiem do pracy, więc tylko najniezbędniejsze prace przy sprzęcie, kąpiel, piwko, papierosek i... spanko. 



































27 komentarzy:

  1. Witaj Macieju.
    Fajna trasa, ale już nie na moje zdrowie i kindycję.
    No i te zimowe styki. Wolę dżojstyki.
    Pozdrawiam.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem fajna i faktycznie ciężka. ale co się człowiek tam nabył to jego

      Usuń
  2. Pobudka w środku nocy, żeby potem się jeszcze bardziej zmęczyć wędrówką. Co też te góry robią z człowiekiem :D Naprawdę fajna wycieczka. Bieszczady zima wyglądają zupełnie inaczej niż latem. Chętnie bym sobie powędrowała po tamtejszych terenach, a nie ukrywam, fanką Bieszczad nie jestem, ale Twoje zdjęcia są cudne i aż chce się wyjść na szlak pomimo zimowej aury.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto się przejść - takie pokryte szadzią tereny to tylko w Biesach i w Karkonoszach (nie wszędzie)- inne góry są albo za wysokie, albo za niskie, albo stoją "w cieniu" innych gór.

      Usuń
  3. Aż sprawdziłam jak to ze stykami jest. Pomysł ze zdobywaniem jest przedni, tylko czy chętni będą. Zazdroszczę Wam Panowie tych zimowych przygód. Ja Rawkę tylko w deszczu zdobywałam a później mokrusieńka do Wetliny po szosie dreptałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami i pechowo bywa, nie raz Biesy się w deszczu oglądało.
      Na pewno - tylko trzeba by akcję rozkręcić.

      Usuń
  4. Muszę się pochwalić, dwa lata temu byliśmy na trójstyku Czechy, Słowacja, Polska. Pierwszy już zdobyty, ale dojście do niego zupełna łatwizna, tyle że to taka ciekawostka. Pozdrawiam i podziwiam, że chciało się zimą. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciało się, zawsze się chce. Tu w sumie dojście też nie jest jakąś tragedią. Za to widoki wspaniałe.

      Usuń
  5. Zimowo, ale kolorowo i do tego z przytupem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluje Wam Macieju odwagi i checi. Wiata bez zabezpieczenia przed wiatrem faktycznie troche bez wiekszego sensu. Trasa przeurocza dla oka. Uwielbiam takie relacje. Pozdrawiam serdecznie Ciebie Anie i Wasza ekipe. Bywaj zdrow. Korono - Pierd.... owi sie nie poddamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teoretycznie deszczochron... Ale i tak można to było inaczej rozwiązać.

      Usuń
  7. Widzę, że znów odwiedziłeś BdPN.Co do wiat-deszczochronów to masz rację - przewiewne są - taki projekt powstał kilkanaście lat temu z zamysłem aby zniechęcić ludzi do nocowania. Ale istotnie nie zabezpieczają, ani przed wiatrem ani przed zacinającym wiatrem. Myślę, że dość łatwo byłoby to skorygować deskując dwie strony nawietrzne. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze nie raz odwiedzę...
      Zazwyczaj jak idę z myślą o "popasie w takiej wiatce, to zabieram ze sobą plandekę turystyczną i ją po prostu rozwieszam - świetnie działa. Ale to jak muszę dbać o kobiety i dzieci, jak idę z samymi mężczyznami to niech też pomyślą jak o siebie zadbać ;)

      Na pewno zniechęcanie do noclegów było przyczyną takiej a nie innej konstrukcji, pytanie brzmi czy to aż tak ważne? Nie znam dobrze warunków przyrodniczych ale chyba na Rawkach czy przełęczy GOPRowców nie ma aż tak częstych odwiedzin rzadkich gatunków, by zniechęcanie do noclegów było niezbędne. Oczywiście chętnie poznam zdanie przeciwne.

      Usuń
    2. W sumie z tym nocowaniem we wiatach to chyba była troska nieco na wyrost bo nie ma zbyt wielu osób, które w ten sposób łamią regulamin (moim zdaniem). Zakaz nocnych wędrówek (i nocowania tylko w wyznaczonych miejscach) wprowadzony jest przede wszystkim dla ochrony dużych ssaków roślinożernych i drapieżnych, dla których to okres żerowania i aktywności. Jelenie, sarny, niedźwiedzie, wilki i rysie są praktycznie wszędzie. Poza tym kwestie sanitacji i bezpieczeństwa ludzi. We wiacie ubikacji nie masz. Po ostatnim "szczytowym" sezonie przykro mówić, ale szlaki są dosłownie "zasr..." Dobrze, że dużo śniegu to spłucze. Jak znajdziesz chwilę obejrzyj filmik proszę klik

      Usuń
    3. Dobry materiał, dzięki za podsunięcie. Racja jest po stronie BdPN. Tym bardziej że nie brak zdjęć nocnych z Tarnicy, czy wschodów słońca z Caryńskiej. Więc dysponując zamkniętymi wiatami pewnie ilość "romantyków" znacznie by się powiększyła.

      Usuń
  8. Co do czwórstyków to ciocia Wikipedia wymienia dwa miejsca idealnych czwórstyków https://en.wikipedia.org/wiki/Quadripoint
    Botswana – Namibia – Zambia – Zimbabwe - tutaj wygląda jakby Namibia na siłę chciała się stykać
    Ten drugi Kamerun – Czad – Nigeria-UK już historyczny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w rzeczy samej, ale bazowałem na polskiej Wiki.

      Usuń
  9. Widzę że opanowałeś utrwalanie różnorodnej stylistyki w treści: opis innym stylem, podpis pod zdęciami innym, Mi przy takiej próbie zawsze co najmniej jeden podpis wyskakiwał inaczej niż go edytowałem. Nie byłem na Krzemieńcu, chociaż byłem blisko, tylko nie miałem... pozwolenia. Wtedy jeszcze były wymagane. Fajny pomysł z tymi trójstykami, ale na pewno nie ma takiej oferty na rynku? mam zaliczony jeden: Rosja, Litwa, Polska. Byłem blisko Polska, Litwa, Białoruś, jakbym wiedział, że dostanę za to od Ciebie odznakę, tobym się "kopsnął" przy okazji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jest oferta - tylko jeszcze muszę kwestie formalne przeskoczyć ;)

      Usuń
  10. I taka powinna być zima. A panowie dzielnie jej wyzwaniom sprostali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba... żebyś widziała nasz panie jak dawały radę na Lubaniu... A panowie mieli ze sobą dość stymulantów, by nawet Syberii dać radę ;)

      Usuń
  11. Fajna wycieczka. Bieszczady to dla mnie wciąż teren niepoznany. Bardzo nad tym boleję jednak odległość jaka mnie dzieli od tego pasma wciąż zniechęca mnie do wyjazdu. Raczki bardzo przydatna rzecz. Ostatnio sam się o tym przekonałem. O restrykcjach covidowych w schroniskach nie będę się wypowiadał bo musiałbym użyć słów powszechnie uznanych za niecenzuralne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak dla mnie z racji odległości trudno dostępne są Sudety. Poniżej kilku dni bez sensu się wybierać, a na tyle trudno mi jest sobie zgrać wszystkie terminy.

      Usuń
  12. Pamiętam, że byłam tam latem z 2,5 - letnią wtedy Mileną. W połowie drogi zasnęła na rękach, to był już trzeci dzień w Bieszczadach. Był rok 2016 - koniec czerwca i pod Rawkami było tyle samo samochodów. Teraz latem odbywają się tam jakieś dantejskie sceny... Dlatego nawet tam nie jedziemy :(
    Pozazdrościć wędrówki w takich pięknych okolicznościach przyrody! Ale pewnie też nieźle wiało ;)

    Pozdrawiam,

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, latem tam jest cyrk i szaleństwo. Też parę razy to zauważyłem, ale pewnie nocny przyjazd i wczesnoranne wyjście rozwiązało by ten problem, Zimą w sumie był luz.

      Usuń
  13. Marzy mi się łażenie po Słowacji. Pikna to kraina. Muszę kiedyś zrealizować me plany.

    OdpowiedzUsuń