Mówisz Dunajec w kontekście rowerów i praktycznie każdy choć trochę związany z rowerami bez zastanowienia wymieni Velo Czorsztyn czy Velo Dunajec i oczywiście będzie miał rację, bo to piękne malownicze świetnie przygotowane szlaki. Ale Dunajec to także całe mnóstwo dróg i ścieżek praktycznie nieznanych. Na szczęście od kilku lat promuje się EnoVelo (szlak winnic dla nieobeznanych), w zeszłym roku Marek przy pomocy kilku osób z Korby tyczył "szlak śliwkowy, ale to wciąż nie obejmuje wszystkich wartych rowerowego wysiłku miejsc.
Dunajec jest naturalną granicą, pasm pogórzy Wiśnickiego i Ciężkowickiego i choć geomorfologicznie specjalnie się nie różnią, to zawsze jednak fajniej brzmi "szlak dwóch pogórzy" ;)
W ogóle do tej akcji przygotowywaliśmy się praktycznie pół roku! Nie nie chodziło o poznanie trasy, bo tę znamy od lat, ale o... to jednak w swoim czasie.
Sobotnie zorze budzą mnie ze snu... szybciej niż budzik! Mycie, karmienie inwentarza (dwa koty, dwa psy - w tym jeden pies to "dzikus", drugi wyjada kotom, kotka wpierw musi na pole zrobić siku po nocy, a kot żre swoją i jej porcję wespół z psem - więc to wszystko wymaga solidnego logistycznego zorganizowanie, kiedy kogo na taras wyrzucić, tak aby inny mógł sobie pojeść), parzenie kawy i... jazda do Ani. U Ani pakowanie jej betów i roweru, powrót do Tarnowa, szybkie zakupy w Decathlonie (kurtki mnie się pokończyły) i Auchan (drobiazgi potrzebne na... o tym oczywiście później) - potem do Marka zabrać jego rzeczy (toboły reszty już leżą u mnie na holu - Mikołaj je dowiezie o określonej godzinie) u Marka kawa i jeszcze tytułem premii udało się odwiedzić pole żonkilowe! Jest dobrze.
Odpalamy z Anią na Plac Kościuszki, tam już czeka Marek, szybki objazd Parku Strzeleckiego i śmigamy po resztę teamu Agatę, Wojtka i Bartka.
Park Strzelecki - Mauzoleum Bema |
Razem z nimi przez Mościce i Buczynę (mały trening terenowy - przyda się na następny dzień) - do Janowic (pałac) - przez Zakliczyn i wreszcie popas w Zawadzie Lanckorońskiej.
Jest kawa na tarasie i jest... spacer do zachodzącego słońca. Spacer tym wartościowszy że cała góra u podnóża której przycupnęła Zawada Lanckorońska to dawny gród wczesnosłowiański, podzielony na dwa obiekty "Zamczysko" i "Mieścisko".
A na miejscu...gra muzyka jest IMPREZA! Ognisko płonie, papu się grzeje, piwo się leje bo oto Stachu obchodzi 50-te urodziny!!!! Jest co obchodzić!
Siedzimy do głębokiej nocy, miejsce jest naprawdę świetne - zadbane, wypielęgnowane, pomyślane o wszystkim. Jak by kogoś interesowało (a polecam ze szczerego serca i jako wolontariusz, bo nikt mi za reklamę nie płaci, to wystarczy u Wuja Googla wpisać "agroturystyka Zawada Lanckorońska" i Oferta Anny Różak powinna pojawić się jako pierwsza)
Na samym środeczku, pomiędzy garbami pogórza Wiśnickiego zobaczycie... Tatry. |
Grupa dzieli się w Zbylitowskiej Górze, Agata, Wojtek i Bartek jadą w kierunku Mościć. Ania, Marek, Kuba i ja zawadzamy jeszcze o klasztor Sercanek, a potem już grzecznie do domków. Jeszcze tylko kawa i po spakowaniu części sprzętów Ani (kobiece roztargnienie czy kobieca przemyślność? ;) ) odwożę Ją do domu...
Sam po powrocie przysypiam pod prysznicem...
Witaj Macieju.
OdpowiedzUsuńCiekawa i pouczająca wędrówka rowerowa.
W swojej naiwności łudziłem się, że będzie to wędrówka Dunajcem na rowerach wodnych.
Pozdrawiam.
Michał
Spływy były zeszłego roku - w tym też będą Michale, i oczywiście zaproszenia dla Ciebie i Twoich bliskich na spływ jest cały czas aktualne. Na pontonie znajdzie się miejsce dla 8 osób, gwarantuję fajną przygodę i bezpieczeństwo.
UsuńRowery wodne na Dunajcu to była by głupota, to zbyt szybka rzeka z mnóstwem bystrzy - ponton lub kajak. Na rowerkach to można po Rożnowie.
Widzę, że kolejna udana wyprawa zaliczona. A teraz pewnie jeszcze więcej się trafi takich fajnych wycieczek, skoro coraz cieplej. Jak zwykle oczarowało mnie zdjęcie z zachodem słońca, ale cała fotorelacja super - czy to np. otwierające wpis zdjęcie Ani wśród żonkili czy fotki z widokiem na odwiedzony przez Waszą ekipę gród. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńA to tylko mój prymitywny BlackView - świetny aparat jak dla mnie, nie tłucze się nawet po upadku ze skał, czy z roweru przy sporej prędkości, można wrzucić do wody i też mu nic nie będzie, ale niestety zdjęcia to dno w porównaniu z tymi jakie wychodzą aparatem Ani.
UsuńA co do zachodu - niestety nie zdążyliśmy na miejsce z którego robiłem ogólny rzut Melsztyna na drugi dzień - to była by bomba. Ale nic straconego, może jeszcze kiedyś się uda.
Czy żonkilowe pole to uprawy czy naturalne?
OdpowiedzUsuńOj! coś smutny Wasz kumpel Stachu, kiedy musiał zdmuchnąć te 50 świeczek:-) przekaż mu, że to nic strasznego, każdy wiek ma swój urok, a ważny młody duch, wiek ciała się nie liczy:-) super wyprawa; pozdrawiam.
Kiedyś uprawa, od kilku lat dziczeje - taka mala tajemnica Tarnowa, nawet wielu miejscowych nie wie gdzie to jest.
UsuńOn jest taki... wewnętrznie roześmiany... ale tak naprawdę to jego Tato był w bardzo ciężkim stanie w szpitalu, więc i jego radość była taka... średnia. Ale zdumiewasz mnie swoją przenikliwością - znasz się na ludziach!
Kiedyś robiłam koleżance zdjęcie z tortem ozdobionym pięćdziesiątką. Zapytałam, czy się nie krępuje tak okazywać wiek. Ta mądra i przewidująca osoba odpowiedziała - za dwadzieścia lat to będzie dowód na to, jaka byłam młoda w wieku pięćdziesięciu lat.
OdpowiedzUsuńDokładnie - T7m bardziej że klasę kobiety poznaje się nie po zgrabnej pupie w wieku lat 20 (bo to każda ma), ale po kurzych łapkach w wieku lat pięćdziesięciu, bo te mają tylko te które umieją się mądrze uśmiechać.
UsuńNie próżnujesz, ciągle w drodze. Czy ty w ogóle masz czas na sen?
OdpowiedzUsuńMam... głównie w pracy ;)
UsuńDaliście popalić, ale zdecydujcie się wreszcie, czy jesteście rowerowi czy surwiwalowi. Pozdrawiam, mój rower jeszcze stoi w piwnicy w tym roku nie ruszany. Eh, Covid!
OdpowiedzUsuńJesteśmy przede wszystkim przygodowi - żadna przygoda nie jest nam obca.
Usuń