Góra św. Marcina wąwozami stoi... tyle że daleko im do urokliwych wąwozów lessowych Kazimierza Dolnego czy przepięknych kanionów z Pienin i Jury. Te nasze, wypłukiwane we fliszu karpackim, pokryte grubą warstwą błota (iłów i humusu), śliskie, mokre, zazwyczaj zimne, prowadzące gdzieś w paryje albo młaki, nie ściągają nam na głowy rzesz turystów spragnionych romantycznych spacerów.
A jednak są...
To tak jak z Himalajami - no są, i nic tego nie zmieni (poza erozją) - więc od czasu do czasu trzeba tam po prostu iść.
No to poszedłem, przy okazji chciałem obczaić lokal który był budowany w Skrzyszowie od pewnego czasu - w zasadzie jedyne co mogę o nim powiedzieć to to że jest duży... Za rok mają tam zrobić studniówkę dla Mikołaja i jego rocznika... genialny pomysł! Dwa kilometry do przystanku, wkoło paryje, oraniska albo... wąwozy na "Marcince"...
Cudów żadnych ani planowania nie było - ot po prostu, kije w dłonie, Aura, plecak, buty... idę.
Zobacz trasę w Traseo
Jak widać żadne cuda - ale spacerek fajny! Naprawdę fajny. Zobaczcie sami:
Jak widać żadne cuda - ale spacerek fajny! Naprawdę fajny. Zobaczcie sami:
Za jakiś czas będzie tu kolejna paryja, wolno przyrasta, teren ma wiele odpływów, więc erozja postępuje wolno... ale postępuje nieubłaganie. I paryja będzie.
Aura to takie dziwne stworzenie - maniacko wchodzi w kadr, ale cholernie nie lubi być fotografowana...
Widok na Tarnów
Takie domki... Nie wiem czy ptactwo jest zachwycone, ale ludzkie oko się cieszy.
Kolejna z kapliczek - nie wiem kto jest montuje, ale trzymam za niego kciuki i modlę się o powodzenie bo to naprawdę świetna robota.
Tu oczywiście błogosławiony Ojciec Pio.
I taki wąwóz...
I kolejny
i coś zielonego... ciekawe co to za paprotka?
O i jeszcze jeden wąwóz!
który prowadzi na ów lokal cokolwiek duży...
przeszklony, nowoczesny i w ogóle...
Można się schlać i iść spać...
w sumie powinno mnie to cieszyć...
nie cieszy... pewnie muszę się schlać i iść spać żeby zaczęło.
Widoki mają jednak niegłupie. Prawie cały Tarnów.
I jeszcze jeden rzut oka na kolosa.
A potem długi marsz (tow. Mao wybaczcie) do głównej drogi przez Skrzyszów. Co gorsza, poza górnym odcinkiem, przez pola, zabudowa jest zwarta ogrodzeniami i raczej nie ma szans przeniknięcia na boki.
No ale w końcu dotarłem.
I taki urokliwy dworek - dziś zaniedbana ruderka, ale na prywatnej posesji - szkoda jej.
Przez znaczną część drogi towarzyszyła mi pustułka - nie wiem może miała ochotę upolować Aurę?
A potem niebaczny na los żony Lota odwracam się i patrzę na to koło czego byłem chwilę temu... I nadal nie wiem czy mi się to podoba...
Ale to mi się podoba...
I widok na Tarnów z Harcerskiej, tuż obok Parku Biegowego "Marcinka" też mi się podoba.
Ufff. Na dziś tyle, ale działo się sporo i mam kolejne dwie mega wycieczki rowerowe do opisania - na szczęście w pracy ciut luźniejszy czas, więc może się wyrobię przed weekendem ... bo w weekend nowe przygody mają być...
Milutkie paryje, a paprotka zwyczajna (Polypodium vulgare) niegdyś chroniona
OdpowiedzUsuńDzięki - oj milutkie i takie swojskie ;)
UsuńTo koniecznie opisz wycieczki zaległe przed weekendem, skoro masz takie plany odnośnie spania, żeby Ci się podobało...:) Jak nie zdążysz i zaśniesz to dopiero będą zaległości!:) Dworek naprawdę uroczy, pięknie zaniedbany...
OdpowiedzUsuńAno się zabieram, a ty jeszcze zaległe wpisy do przeczytania... biada mi ;)
UsuńNajbardziej spodobały mi się te zdjęcia, gdzie jest najmniej śladów cywilizacji. Przez niektóre fotki nie mogłam odegnać od siebie wrażenia, że to fotorelacja z wyprawy postapokaliptycznego stalkera i jego psiego towarzysza (taki motyw z psem też się czasem pojawia w tego typu historiach). Zdjęcie z zapuszczonym, acz klimatycznym dworkiem również fajnie wpisuje się w takową konwencję. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńW pewny sensie... to tereny z filmu "dwadzieścia lat po upadku cywilizacji" - serio, jeszcze dwadzieścia lat temu było praktycznie w całości uprawiane. dziś leżą odłogiem i zarastają.
UsuńNo to tym bardziej był tam stosowny klimat, jeśli ludzie użytkowali wcześniej te tereny. A co do samego dworku, też żałuję, że stoi taki zapuszczony i obecny właściciel nic z nim nie robi. Z jednej strony, skoro to prywatna posesja, ogrodzenie powinno powstrzymać ewentualnych wandali. Z drugiej, zawsze jest ryzyko, że i tak ktoś o złych zamiarach znajdzie swój sposób, by dostać się do środka i narobić większych szkód.
UsuńTuż obok jest dom właściciela - raczej nikt nie wejdzie.
UsuńŚwietnie opisałeś całą wycieczkę i ten dokładny jej plan. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńDzięki.
UsuńWspaniała wycieczka. To dobrze, że się na nią zdecydowałeś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Po prostu wyszedłem, ja tak mam, jak planuję, zbieram się, kombinuję, to nic z tego nie wychodzi - a jak po prostu wychodzę z domu to jest super.
UsuńTeż tak mam. I ze spacerami, i z shoppingiem. Jak jadę na zakupy z konkretnym planem kupna czegoś konkretnego to nigdy niczego nie ma a gdy wejdę do sklepu na spontanie, to wszystko nie dość, że super to jeszcze fajnie w tym wyglądam :). Jaki z tego morał? Planowanie jest bez sensu :)
Usuń"mylić się wciąż oto wiano
Usuńjakie nam losy przydały
robimy plany co rano
głupstwa robimy dzień cały"
Volter ;)
Aura jest po prostu sobą i jak większość kobiet nie lubi focenia bez odpowiedniego makijażu i uczesania, a także jeszcze wiele innych spraw.
OdpowiedzUsuńTo samo miałem z Perełką. Łatek jako "gość" zupełnie inaczej na obiektyw reaguje (hahaha)
Fajnie... i nawet rozumiem Twoje rozterki co do budynku... ale z czasem to minie. Wszystkiego dobrego.
Co racja to racja ;)
UsuńLubię wąwozy, stare wiejskie trakty, które teraz zarastają nieużywane, znać, że kiedyś było tu życie; ale skoro pola nieużytkiem stoją, to i drogi w wąwozach zarastają; a ktoby tam na studniówce widoki podziwiał, bawić się będą młodzi:-)
OdpowiedzUsuńNa studniówce pewnie nie, ale rankiem... dl otrzeźwienia ;)
UsuńAleż cudny jest las brzozowy na trzecim zdjęciu i na dodatek widok na Tarnów. Wymęczyłeś Aurorę tym jedenastokilometrowym marszem, odsypiała go w domu?
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam, że w czasie tej pieszej wycieczki ustrzeliłeś zimozieloną Paproć leśną.
Serdecznie pozdrawiam:)
Aura po prostu zaległa na dywanie - ale specjalnie zmęczona nie była, robiliśmy jak była młodsza i po trzydzieści kilometrów, więć jeszcze co nieco jej zostało.
UsuńFaktycznie nie są to wąwozy takie jak koło Kazimierza co nie znaczy, że są nieciekawe. Piękne, dynamiczne niebo miałeś podczas robienia zdjęć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOwszem są ciekawe - ale niestety nie tak malownicze i ... turystów nie przyciągają.
UsuńPiękne są krajobrazy w Twoich okolicach. Te góry, pagórki, wąwozy... U mnie takich widoków brakuje. A te kapliczki na drzewach są cudne. Szkoda, że niektóre miejsca są zaniedbane, tak jak ten uroczy dworek. W moich okolicach też niestety są dworki i pałace, które popadają w ruinę.
OdpowiedzUsuńOwszem - to piękne tereny, a Góra św. Marcina to dopiero początek - im dalej na południe tym piękniej. Zapraszam kiedyś przy okazji.
UsuńAura bywa kapryśna. Tobie się widocznie taka trafiła. :)
OdpowiedzUsuńZaś wąwóz nie musi być duży, wystarczy, że jest. U nas takich sporo.
Ale wy macie lessowe - a tu iły!
Usuńa Aura potrafi być męcząca - kiedyś miałem tak ślicznie pozująca traszkę górską w kamieniołomie... no ale wlazła do wody i mi płaza wystraszyła! Normalnie do wody nie wejdzie... myślę że to zazdrość ;)
Witaj macieju.
OdpowiedzUsuńU ciebie nie można się nudzić.
Pozdrawiam.
Michał
dzięki
UsuńFajne jest to Traseo, można prześledzić i Ciebie i trasę :). A Aura jest dzielna, masz w niej wierną towarzyszkę. Aczkolwiek ciężko mi sobie Ciebie wyobrazić jak się upijasz i odsypiasz, ale pewnie i podczas libacji Aura trwałaby przy Tobie wierna jak pies.
OdpowiedzUsuńPodzielam Twoją pasję i do roweru, i do spacerów więc zawsze z entuzjazmem reaguję na każdy opisujący takie przygody wpis. Fajne masz tam tereny i dobrze, że masz tego świadomość i korzystasz regularnie z tych dobrodziejstw.
Czasami się zdarzy wypić - ale nie lubię być pijany - co najwyżej na rauszu. Aura tak - trwa przy człowieku nawet jeśli to wcale nie jest potrzebne ;).
Usuńteraz już pewnie poszła na górę do sypialni i grzeje wyro - jak uslyszy że idę - to wskoczy do kojca i udaje że nie wie skąd wygniecenia na pościeli ;)
A tereny piękne - wkrótce wrzucę trzy wypady rowerowe!
Marzy mi się taki urozmaicony teren, tak dla odmiany, chociaż las uwielbiam.
OdpowiedzUsuńA pustułka chyba miała nadzieję, że jakiegoś gryzonia wypłoszycie :-)
No i Aura jest bardzo dzielna; u naszego Foxa zauważam już zmęczenie po długim spacerze.
Fakt pod względem różnorodności - Płaskowyż Tarnowski mało ma sobie równych. Dla każdego coś fajnego i na piechotę, i na rower i na lotnie, balony, czy kajaki! Zapraszam.
UsuńI nawet slonko sie pojawiło
OdpowiedzUsuńSprzyja wariatom ;)
UsuńJa niestety muszę złapać kondycję nim zacznę chodzić po górach w mojej okolicy. A Uetliberg wart zobaczenia
OdpowiedzUsuńZacznij od chodzenia, potem szybki marsz a na końcu Nordic Walking - przyjdzie sama bez napinki. A Szwajcaria i jej góry... marzenie! W zeszłym roku znajomi z Ostrowca Świętokrzyskiego pojechali tam na rowerach - więc i mnie kusi.
UsuńZ roweru na kijki się przerzuciłeś... chwilowa zmiana dobrze człowiekowi dobrze. Ciekawie się spaceruje w takim otoczeniu. Pozdrawiam Maćku
OdpowiedzUsuńJa zawsze byłem piechurem - pierwsze moje wpisy to w 100% piesze wypady. Na rower przerzuciłem się dopiero gdy w zasięgu kilku godzin marszu zabrakło już terenów do eksploracji. Bo wcześniej jeździłem ale raczej sportowo niż krajoznawczo.
UsuńTeż mam podobny niewielki wąwóz koło domu na Kaszubach i za każdym razem, gdy tamtędy spaceruję, zachwycam się tym cudem natury. Niby nic takiego, a jednak jakieś wrażenie wywiera.
OdpowiedzUsuńtaka fajnotka ;) wąwozy mają coś w sobie... i to nie koniecznie zawsze błoto ;)
Usuń