Hans siedział w swym gabinecie pogrążony w rozmyślaniach, był zły. Zły? A może rozgoryczony? Sam nie umiał nazwać myśli które nim targały. Ale cóż takiego się stało? Wszak jego pozycja jest nienaruszona, nikt niczego nie śmie mu zarzucać, jednak po cichu szepczą, za plecami, w oczy ten i ów czapkujący mu z wyprzedzeniem szlachciura słowa nie piśnie, strachem spętany, ale z dala od oczu obgada. Tak, Hans wie że boli ich tytuł arystokratyczny, oni wszak rodowi są, a on swój tytuł kupił na dworze w Wiedniu. I co z tego że rodowi?!
Jan polemizuje z własnymi myślami.
Cóż z tego że oni rodowi, skoro swoje klejnoty u Żydów zastawili za garniec wódki i spłatę długów karcianych? Cóż z tego że on swój tytuł kupił? Ciężko nań pracował, jego ojciec gdy browar stawiał i on sam gdy przejął przedsiębiorstwo pięćdziesiąt lat później!
Nuworysz! - słowo jak klątwa, milisekundowym tikiem skaziło przystojną twarz Jana. Boli, to słowo boli, inne też bolą, niemało tych słów, które często słyszy gdzieś tam po kątach, szeptem wypowiadanych.
Głupie myśli znów wracają tak trudno je odpędzić.
Mają za złe. Czego? Tego że dorobił się pieniędzy, że ma koneksje, duże posiadłości, że ma posłuch? O tak tego się boją, Tu ich boli!
Hans Albin aż drgnął w fotelu, znalazłszy odpowiedź na dręczącą go kwestię. Dotychczas mógł dziedzic wszystko, a chłopi się go słuchali, czasem już nie zdzierżywszy raban podnosili i kraj krwią spływał, ale potem znów pokornie wracali do swych domostw a panowie nadal rządzili - wszak taki był porządek rzeczy! A tu nagle on nuworysz, pokazuje że można inaczej, że dawnych panów dziedziców, szlachciurów, już nie trzeba się słuchać, oni odchodzą. To on, nie oni, buduje dla swych pracowników domy, zapewnia opiekę medyczną, on stawia szkołę dla ich dzieci i kościół i mnóstwo innych rzeczy robi za które są mu wdzięczni. Tak to prawda mieszka w Pałacu, ale i jego pracownikom nie dzieje się krzywda, a przecież wielu z nich pamięta jeszcze jak było drzewiej po wsiach, ten głód na przednówku, te choroby, to bolesne "chamie" rzucane przez dziedzica gdy któryś dopominał się swoich praw. O! Tak, tych ludzi może być pewny, staną za nim murem. To jego ludzie!
Ciary przeszły Baronowi po plecach, myśl jak pękający pęcherzyk powietrza na moment go oszołomiła. Tak, oni są jego ludźmi, pracownikami, nie poddanymi, ale cóż to zmienia, skoro związani z nim na dobre i na złe?! Gdzie by mogli pójść, co z sobą zrobić, gdyby wielka maszyna browaru nagle stanęła?! Był za tych ludzi odpowiedzialny. Był jednym z nich. Pierwszym, bo talentem i pracowitością wyniesionym spośród tłumu, ale właśnie spośród. Nie rościł sobie mitycznych praw do nadprzyrodzonego pochodzenia od Sarmatów. Był Austriakiem... A kim jest? Kim jestem teraz? W jakim języku myśli? W jakim przeklina? Z jaką nacją chce wiązać przyszłość swoją i swoich dzieci?
Gdy Freiherr Hans Götz zasiadał w fotelu była późna noc, poranek powitał
Barona Jana Albina Goetza - Okocimskiego, przedsiębiorcę, filantropa, działacza społecznego i konserwatystę który za kilka lat rozpocznie karierę parlamentarną jako Polak, polski patriota i przewodniczący Koła Polskiego w Wiedniu.
Marzenka nie czuła się zbyt dobrze - poprosiła żebym ją podwiózł do pracy do Brzeska. Czemu nie? Żonie się nie odmawia a poza tym to przecież fajna okazja do spaceru po okolicach Brzeska, które choć bliskie, mam stosunkowo mało poznane.
Parkuję nieopodal marzenkowej pracy i dalej tuptam na nogach - trasę mam mniej więcej przemyślaną, ale z możliwością modyfikacji - bo wszak jestem przed nocną zmianą (czeli trzeba się zdrzemnąć chwilę) a nie wiem ile zajmie mi oglądanie poszczególnych miejsc.
Zobacz trasę w Traseo
BRZESKO
Na początek Stary Cmentarz. W zasadzie to cmentarz parafii św. Jakuba, ale z racji wieku, którego po prawdzie dokładnie nie znamy a rozpiętość dat wynosi około 30 lat, zwany jest Starym i zapewne nic tego nie zmieni. Cmentarz jest bardzo chaotyczny, czemu trudno się dziwić - bo przez dwa stulecia użytkowana niejedno się wydarzyło i niejeden koncept wprowadzenia ładu skonał pod razami nieubłaganej konieczności.
Miejsce jednak bardzo warte zobaczenia.
Choćby z racji takich ciekawostek jak ta w stylu madziarskim (późnobarokowym, ale w duchu madziarskim) kaplica grobowa.
Główne wejście - dla mnie wyjście, bo wchodziłem jak na stalkera przystało wejściem od tyłu.
Miejsce pamięci narodowej - podejrzewam iż powstało tak samo jak niesławny pomnik grunwaldzko II wojniany w Tarnowie - czyli poprzez zniszczenie iluś tam nagrobków. Nie wiem czy były cenne - ale że komuna nie liczyła się z takimi rzeczami to jest pewne.
Obecnie jednak upamiętnia się tu nie tylko tych którzy twórcy tego miejsca pierwotnie chcieli.
Kawałeczek dalej - w budynku chyba mającym związek z cmentarzem taka wnęka. Biskupi to rzecz jasna Stanisław i Wojciech.
Ten tarnowski mamy już z Marzenką prawie w 100% zaliczony - w Łysej Górze byłem, Marzenkę zabiorę - ale to Brzesko - tu Marzenka powinna zabrać mnie. A Wam polecam - wpadnijcie do nas na rynek do IT weźcie mapkę, pobierzcie apkę na telefon i zwiedzajcie - naprawdę warto. a jak Wam będzie mało - to zagadajcie do mnie pokażę jeszcze kilka miejsc w Tarnowie i okolicach.
Rynek brzeski, spora połać placu na którą chyba brak pomysłu. Osobiście uważam że rynki powstały nie po to by być wielkimi kamiennymi placami w centrach miast, ale jako centra HANDLOWE.
Czy to razi czyjeś pięknodusze estetyczną błoną zarośnięte ślepka czy też nie - ale rynki powinny żyć! W dzień handlem, nocą zabawą. Po to powstawały!
OKOCIM
Droga na Okocim nie jest trudna - wystarczy tylko iść na południe byle jaką uliczką. Ja postanowiłem odnaleźć i trzymać się szlaku czerwonego. Zasadniczo ów szlak jest... nie wiem wprawdzie gdzie, ale zakładam że jest - w sumie odnalazłem może trzy znaki i żadnego szlakowskazu. Brawa!
Szedłem jednak wzdłuż jego przebiegu (z modyfikacjami mojego autorstwa), co nie jest trudne w epoce GPSów. A trzeba przyznać że trasa wyznaczona jest atrakcyjnie!
Kapliczka maryjna
Neogotyckie wieże browarne - pojęcia nie mam do czego mogły służyć. Podejrzewam iż pełniły jakieś funkcje wartownicze, ale głównie chodziło o kwestie reprezentacyjne.
Oczywiście komuna musiała zdewastować koncepcję lokując tu (lub przebudowując istniejący budynek) kwadraciaka administracyjno socjalnego.
Browar otwarty.
i znów historyczna zabudowa.
Pomnik Barona Jana Albina Goetz - Okocimskiego
Podejrzewam iż gdyby Pan Jan zmartwychwstał i skosztował tego co koncern Carlsberg sprzedaje pod jego (bądź co bądź) marką to gorzko by zapłakał, na powrót zapadł się pod ziemie, ale wcześniej zrobił wszystko by winni takiej "prywatyzacji" na długo mieli zapewniony państwowy wikt i opierunek...
Powoli mijam teren browaru.
Ale za to trafiam na mega urokliwe, secesyjne ale w duchu już modernistycznym, przemysłowym kamieniczki. Zapewne były tu siedziby kadry kierowniczej browaru. Obiekt śliczny, pięknie się rujnujący (przekąs), ale to i tak lepsze niż śmierć z ręki chciwego dewelopera (ludzie nie bądźcie idiotami! - nie kupujcie domów deweloperskich, są szyte na "uniwersalną" miarę, czyli nikomu nie pasują do końca i dwa razy za drogie w stosunku do wartości)
A to ta sama willa od drugiej strony - śliczna, na fasadzie elementy neoklasycystyczne - czyżby więc nie secesja a eklektyzm?
Tu (kwestia kilkudziesięciu metrów w poziomie i kilkunastu w pionie - jak się domyślacie ostre podejście) za to dworek (też z czasów Goetza) śliczny neoklasycystyczny - obecnie siedziba SANEPIDU.
Kawałek dalej i znacznie wyżej ulicą Okocimską mijamy uroczą kapliczkę św. Franciszka.
A to już pobocza (no powiedzmy że zboczyłem kilkanaście metrów od szosy) ul. Goetzów Okocimskich.
Ale tak z ręką na sercu - ilu znacie zboczeńców co mają takie widoki?
Tam w dole to ho, ho, ho... równinka jak stół aż do samej Wisły, a potem do Gór Świętokrzyskich...
Mówcie co chcecie - wędrowiec ma świat u swoich stóp.
Jesienna Luna
STARY OKOCIM
Podejście faktycznie wywołujące zasapkę, za drogą było by pewnie lżej, ale szedłem ten kawałek wiedziony znakami Camino.
Jego imieniem i z jego fundacji.
Śliczna, eklektyczna budowla - wybaczcie że nie ma innego zdjęcia - ale pod słońce nie widać nic, a ze słońcem wszystko przepalone. Ten jeden kadr wyszedł jako tako. Wybieram się tam z kolegami kiedyś, to pewnie uda się zrobić lepsze.
Cmentarz z widokami, z jednej strony na wieczność a z drugiej na przepiękne Pogórze Wiśnickie i majaczący w oddali Beskid Wyspowy.
Cmentarz przykościelny
No właśnie... był zakaz pochówków przykościelnych?
Był
Ale kto bogatemu zabroni? Szansa że w Wiedniu pochwalą gorliwca jest żadna, a robić sobie wroga tu na miejscu może tylko całkiem samotny człowiek w ostatnim stadium choroby wieńcowej.
Kościół św. Trójcy
Neogotyk w stylu "jankeskim" Znajdziecie takie na amerykańskich filmach.
Ale bryła miła oku, proporcjonalna i świetnie się komponująca z tym wzgórzem.
Widoki spod kościoła - Całe Pogórze Wiśnickie i w oddali Beskid Wyspowy. na zdjęciach tego nie widać - ale widziałem (być może oczami duszy) Gorce i zarys Tatr.
I jeszcze kuku przez dziurkę od klucza - ostatnio staje się to już tradycją tego bloga ;-)
Herb i dewiza Goetzów Okocimskich
Pracą i Prawdą
A tu Luna Jesienno sakralna ;-)
A potem zataczam cholernie spore koło - przepięknymi terenami, schodząc do szosy łączącej Brzesko z Nowym Sączem i dalej już jej poboczem - kilkadziesiąt minut marszu i kilka chwil wyrzutu adrenaliny z powodu inteligencji kierujących.
Pałac Goetzów - nie część reprezentacyjno mieszkalna ale użytkowa.
Chyba była to wozownia, po wojnie zamieniona na mieszkania pracownicze a w głównym hangarze urządzono salę gimnastyczną - zresztą nie wiem czy aby nie jest to tradycja jeszcze z czasów Jana Albina.
Rzecz jasna wchodzenie do środka jest zabronione... Jak tylko obrobię materiał to zobaczycie filmik z UrbExu w tym miejscu ;-)
Niestety za tym podejściem nie udało mi się go odnaleźć.
Kuku przez okienko. Przepompownia wody, nie znalazłem urządzeń grzewczych, więc pewnie ciepło szło rurociągami z kotłowni Browaru.
A tu szukałem cmentarza - alem nie znalazł... no trudno nie żałuję.
I dziedziniec przed budynkiem - ustawiony w rodzaj podkowy - bardzo ciekawe założenie. Stylistycznie nawiązujące do rezydencji.
No tak nie wytrzymałem
Zgadnijcie gdzie jestem?
czarnobylskie klimaty...
No ale z tego będzie filmik - tylko nie wiem kiedy rozkminię program do obróbki video.
A potem hyc przez okno i zmierzam trotuarem w kierunku centrum.
Po drodze jeszcze taka neobarokowa brama na teren posiadłości Goetzów.
BRZESKO
Po raz wtóry.
św. Jan Nepomucen - figura wotywna na dziesięciolecie powodzi tysiąclecia.
1997 rok - rok nie tylko Powodzi - właśnie w tym roku poznałem Marzenkę.
No ale to już zupełnie inna historia...
Dlaczego w tym durnym kraju pozwala się na niszczenie takich miejsc, budowli, itp.?! Gdzie indziej umieją zadbać i jeszcze na tym solidnie zarobić. No, żesz ... PS: Na Podlasiu też był taki Jegomość http://www.konflikty.pl/historia/1815-1918/rzeczpospolita-sztabinska-utopia-na-ziemiach-polskich/
OdpowiedzUsuńsam pałac wrócił do spadkobierców, będzie o tym kolejny post. Tu mamy zabudowania gospodarcze. W pobliżu są jeszcze inne obiekty, jeden jest zamieszkały, w jednym urządzono hotel. Tylko ten niszczeje, ale może to się zmieni.
UsuńW Krakowie był np. Jerzmanowski. W tych czasach nie brakowało przedsiębiorców i filantropów.
Mam nadzieję, że spadkobiercy śmierdzą groszem, gdyż różnie z tym bywa:)
UsuńWygląda na to że śmierdzą...
UsuńTo OK:)
UsuńA ten początkowy tekst kursywą? Zdradzisz źródło? ;-)
OdpowiedzUsuńsam pisałem.
UsuńTak przypuszczałem - jest potencjał :-)
UsuńDlaczego wpis bez tytułu? A może ja go nie potrafię zauważyć?
OdpowiedzUsuńObie mapy w porządku, ale zdaje mi się, że satelitarna daje więcej szczegółów.
Lektura jak zwykle bardzo interesująca.
Przeoczenie, ale już poprawiłem.
Usuńczyli dawać satelitarne, Ok.
Od razu lepiej.
UsuńWiele razy przejeżdżałam przez Brzesko, Okocim. Raz jadać z Poręby Spytkowskiej dotarłam w okolice szkoły z Twojego zdjęcia. Widzę, że w swojej bibliotece masz książkę "Ku pamięci potomków Jana Gotza-Okocimskiego. Ja ją kupiłam dwa lata temu w Krakowie.
OdpowiedzUsuńCiągle sobie obiecuję, że odświeżę wspomnienia i odwiedzę Tarnów. To miasto ma tak wiele do zaoferowania i w tarnowskim IT mają faktycznie podejście do turystów:)
Niestety, nie mam tej pozycji, a szkoda, może da się nadrobić.
UsuńA do Tarnowa, uporczywie zapraszam ;)
Sądzę, że ta wieża przy fabryce, to po nic. W Łodzi w tym czasie wszystkie fabryki stawiali na wzór średniowiecznej architektury obronnej. Taka moda.
OdpowiedzUsuńŚwietna historia, ale piwa Okocim i tak się nie napiję. Bo piwem to raczej nie jest (poza nazwą). Cóż , wszystkie koncerny na świecie takie g... produkują, na szczęście jest konkurencja małych browarów...
Dokładnie, była moda na neogotyk. w Tarnowie mamy nawet stajnię w podobny sposób zdobioną.
UsuńTakże co do "piwa" się zgodzimy, szkoda, bo pamiętam je gdy było pierwszej klasy.
Witaj Macieju.
OdpowiedzUsuńPokazujesz i opisujesz ciekawe miejsca, w których ja z racji wieku już nie będę.
A szkoda.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Czemuż? Tam można spokojnie podjechać samochodem.
UsuńNiestety, wiele znanych marek oferuje dzisiaj wyroby niewiele mające wspólnego z tymi sprzedawanymi przed przemianami. To dotyczy nie tylko piwa. Także słodycze, wędliny czy przetwory tylko z nazwy przypominają te produkowane dawniej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Niestety, masz rację. Takie czasy, masówka. Winni po trosze są i klienci, wybierając najtańsze oferty.
UsuńPiszesz, czy cytujesz jakaś książkę, bo poszperałem trochę w necie i Hans Albin to prawdziwa postać.
OdpowiedzUsuńPiszę. Oczywiście, postać jak najbardziej autentyczna. Ale imię Albin przyjął po matce, dopiero jak ostatecznie spolszczył nazwisko.
UsuńByłam kiedyś w okolicach Brzeska i Okocimia, dawno temu.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odświeżenie wspomnień :)
Zawsze do usług ;)
UsuńTa willa otulona bluszczem to zdecydowanie moje klimaty!
OdpowiedzUsuńWidzę, że teraz spacer dla odmiany - no tak, ile można na rowerze :).
A wiesz, że ja nawet nie wiedziałam że jest taka miejscowość Okocim - piwo owszem, aczkolwiek zbytnią fanką tego trunku nie jestem.
Fajnego weekendu.
A zdjęcie i tak nie oddaje pełni uroku.
UsuńZasadniczo nadal jestem głównie perpedesiarzem ale akurat tak się ułożyło (zakochałem się w dwóch pedałach z Decathlonu ;) ) że w tym roku chyba jednak przeważały rowerowanki.
Czyli mam w sobie coś z Krasickiego... bawiąc uczę ;)
Przepiękny i bardzo pouczający spacer.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością za Tobą szłam...
Serdecznie pozdrawiam
Miło mi. Do usług, postaram się dzięki takim komentarzom jeszcze bardziej.
UsuńZauroczyło mnie zdjęcie ściany budynku obleczonej bluszczem.
OdpowiedzUsuńMacham z Beskidu Wyspowego! :)
Mi też przypadł do gustu i cieszę się że go znalazłem. To ruinka, długo już nie postoi ale póki co cieszy oczy.
UsuńPozdrowienia.
Baron Jan Albin Goetz - Okocimski. O ludzi dbał, dobre piwo warzył. Dlaczego jego następcy nie biorą z niego przykładu?
OdpowiedzUsuńBo ich komuna pogoniła. A porem wprowadzono nam "kapitalizm" i zrobiło się jeszcze głupiej...
UsuńPokazujesz, że wcale nie trzeba wyjeżdżać daleko od domu, by ciekawie spędzić czas i zobaczyć przepiękne miejsca. Aczkolwiek bardzo często w naszej Polsce, są to miejsca zaniedbane i zapomniane, a przecież z potencjałem.
OdpowiedzUsuńI tam właśnie (w te miejsca zaniedbane) najchętniej kieruję swoje kroki.
UsuńWitaj Macieju!
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się dlaczego w ostatnim czasie tak mało jesteś na swoim blogu. Dopiero dzisiaj po przeczytaniu komentarza wszystko się wyjaśniło. Bardzo zmartwiłam się chorobą Twojej Ukochanej Marzenki. Chociaż na swoim blogu nie manifestowałeś wielkiej miłości, to w każdym zdaniu widziałam jak bardzo Ją kochasz. Wiem, że bardzo boli choroba najdroższej Osoby! Jednak mocno wierzę, że w Nowym Roku znikną wszystkie Wasze zmartwienia.
Życzę Wam tego z całego serca.
Jest jak powietrze, nie trzeba się rozpisywać peanami, bo jest oczywistością iż żyć się bez powietrza nie da.
UsuńMacieju dużo zdrowia dla żony!! Jesteś wspaniałym człowiekiem, mężem. Trzymajcie się.
OdpowiedzUsuńDzięki.
Usuń