poniedziałek, 16 maja 2022

Takie sobie przed pracą kręcenie.

Bynajmniej nie oznacza to że już koniec większych przygód rowerem czy pieszo... co to to nie... Ale z przygodami jest jak z miłością, czasem są uniesienia, czasem po prostu zwyczajne życie, które jest równie fajne jak te uniesienia, tylko trzeba umieć tę fajność dostrzec i pielęgnować. No więc sobie tak chwilowo bez uniesień jadę rowerkiem do pracy.

Jadę na zasadach Einstein oczami trepa. Znacie ten kawał? Otóż poborowy chcąc zawstydzić przełożonego w wojsku zadał mu pytanie "co to jest czasoprzestrzeń?" Na co tamten na zimno, wydał poborowemu saperkę i rozkazał - "czasoprzestrzeń to jest wtedy jak zaczynacie kopać stąd i kopiecie w tamtym kierunku do zachodu słońca". Wbrew pozorom wic, który miał obnażać głupotę trepów w LWP (oczywistą zresztą) wcale nie jest taki głupi. Sam się nim kieruję, mam tyle a tyle czasu przed drugą zmianą więc dzielę go na połowy i jadę "w jakimś kierunku", potrzebuję tyle samo czasu by być w pracy plus pół godziny, by kupić sobie coś do jedzenia. Jeśli TAM jadę dwie godziny, to Z POWROTEM potrzebuję dwóch i półgodziny. Proste i zawsze skuteczne.

Czyli tak, ogarniam inwentarz, koty, psa, synów, zrobię to co muszę zrobić i czmych na koło.
Oczywiście staram się zawsze wykręcić albo jakąś nową trasę, albo choćby kilka nowych ścieżek, albo całkiem nową kombinację tych już znanych, zdumiewające, ale stale mi się udaje.

Myślę że to jest jak z nauką, laik myśli że wie wszystko co mu potrzeba, a im bardziej człowiek się zagłębia w jakiś temat, tym bardziej wie ile nie wie, przekładając to na język włóczęgostwa, im więcej się chodzi/jeździ, tym większą ma się świadomość, jak wiele ścieżek i dróg jeszcze zostało do przebycia. 

Z drugiej strony gdyby tych ścieżek i dróg zabrakło, to co by zostało? Już chyba tylko ułożyć sobie resztę życia na torach ;) 


piękny wąwóz między Ładną a Skrzyszowem, niestety wyasfaltowany, stracił i spor ze swej głębokości i mnóstwo z uroku... no cóż terror samochodziarzy trwa.

dzika ścieżka doprowadziła mnie na tyły cmentarza w Skrzyszowie


Takie miejsce pamięci, dobre i to.


Jeden z dwóch najbardziej przes...nych odcinków czerwonego szlaku wkoło Tarnowa, choć jeśli o mnie idzie ma numer jeden!


Wygląda na to że przepędzili stąd TIRówki, a było tu czasami gęsto od tego "kwiatu"

No to dziś jedzone tu nie będzie...

"Gazy"...

Szczawik zajęczy... kto zje ten zajęczy, lecz C witaminy ma tyle co dwie cytryny

Jeziorko leśne

Niestety zasyfione przez lokalsów, trochę pozbierałem puszek i plastików, ale na szkło już nie miałem w sakwach miejsca.

Bobrzing!


Ciut cywilizacji - nie na długo wszak, bo bezdroża kuszą

 W międzyczasie sobie jeszcze do Marzenki na cmentarz zajrzałem, na modlitwę i trochę kwiatów polnych jej zostawić

knieć błotna

Pola Wolańskie

Cusik się tam ściemnia

Nawet fest się ściemnia - a co mi tam, najwyżej zmoknę.

Jebanany odpoczynek

Ale to fajne! Lubię taką grozę w powietrzu

Taką też lubię... uciaptałem się po łokcie, miejscami wyżej


Prywatna stadninka

Ciekawy kopiec (górka) z ciekawym krzyżem a na krzyżu napis "Wieczne Odpoczywanie Racz Im Dać Panie" - czyżby jakaś mogiła z czasów wojennych? Nigdy o takiej nie słyszałem, trzeba będzie sprawę przebadać. (I przebadane, krzyż stoi na kopcu, a kopiec to dawny żydowski cmentarz choleryczny. Krzyż ustawiono w latach 80-ych XXw. aby zapobiec rozkopywaniu terenu przez lokalsów - nie nie chodziło o kosztowności, ale o piasek którego tam dużo)


I na koniec wielki dąb na środku drogi... Faaajny!

A potem już prosto do pracy,bo czas się kończył, a chciałem jeszcze do "Mrówki" zaglądnąć, zapytać o kilka rzeczy.
W sumie, niewielka, ale fajna rowerowa przygoda. Ps. deszcz zaczął padać za piętnaście czwarta, czyli łaskawy był i dla tych co do pracy jechali i dla tych co z pracy wracali.

A dla mnie to wcale nie koniec rowerowych wyrypów, ale o tym w następnym poście.

15 komentarzy:

  1. Za Tobą to trudno nadążyć,wypad za wypadem albo wycieczka rowerowa. Czytałem do końca z ciekawością czy Cię zmoczyło czy dotarłeś na sucho do pracy ale doczytałem, że się upiekło. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak nie opisuje wszystkich przygód, bo bym musiał codziennie coś pisać ;)

      A faktycznie, faktycznie bogu dzięki w tym roku uchodzi mi i ujeżdża na sucho ;)

      Usuń
  2. A może ten dziki i nieokiełzany, tirowy "kwiat" chowa się czasami na tyłach zajazdu. :) Zdjęcia jak zwykle bardzo fajne. I to pomimo faktu, że niebo wygląda na niektórych iście burzowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam ich też nie było, chyba zostały przepędzone skutecznie.

      Usuń
  3. Fajne jest takie włóczęgostwo. Chociaż mi przed pracą nie chciałoby się, ale weekendowo, dlaczego nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed dniówką to tak maks 13 do 15 km mogę przejechać, bo inaczej trzeba by wstawać o jakiś ekstremalnych porach, ale przed drugą zmianą... młodszy syn w liceum, starszy studiuje, psa i koty nakarmię to mogę ruszać, szkoda siedzieć samemu w domu.
      Tym bardziej że mam stricte siedzącą pracę (regulaminowo 7,30 godziny przed monitorami komputerów) to z bolącymi nogami lżej się siedzi ;)

      Usuń
  4. W naszej grupie funkcjonuje inny wojskowy dowcip. Jest o kapralu, który w zastępstwie pułkownika prowadził szkolenie. Świetnie sobie radził, a jak nie znał odpowiedzi na pytania kursantów odpowiadał wymijająco "od...cie się ode mnie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też fajny, ale nie pasował by mi do narracji ;)

      Usuń
    2. Świetnie się przydaje kierownikowi trasy w trudnych sytuacjach na szlaku. Zawsze można odpowiedzieć na wszelkie pretensje wymijająco.

      Usuń
  5. Coraz ładniej na trasach, kolorowo i optymistyczniej. Cieszę się, że tak dobrze ogarniasz codzienną rzeczywistość. Facetom to wcale tak często się nie zdarza. Wiem z obserwacji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam wyboru, nie jestem superprzystojnym milionerem, więc kandydatki na żony nie pchają się do mnie drzwiami i oknami.... czyli muszę radzić sobie sam z pomocą Mikołaja (świetnie gotuje) i automatycznego sprzętu domowego. ;)

      A na trasach jest pięknie, naprawdę pięknie

      Usuń
    2. Duży punkt za poczucie humoru!!!

      Usuń
    3. No cóż, jak kiedyś śpiewano u Olgi Lipińskiej: "ciesz się z tego co masz, albo przynajmniej śmiej..." ;)

      Usuń
  6. Ciekawe trasy wyznaczasz i w dodatku udostępniasz je dla innych. Podziwiam Twoją żywotność i super organizację dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie nie tyle "wyznaczam" co same się zapisują, ja tylko jadę gdzie mnie oczy poprowadzą.

      Usuń