sobota, 27 lutego 2021

wtorek, 9 lutego 2021

Trójstyk

Czym jest trójstyk? Czy możliwy jest czwórstyk? Ba a pięćstyk czy jeszczewiecejstyk?  Rzeknie ktoś mały duchem: "próżne dywagacje faceta który nie ma co robić" i... nie będzie miał racji! Otóż ja mam co robić, mam tak cholernie dużo do zrobienia ("Panie! Taką normę narzucili że niema kiedy taczek załadować") że po prostu siedzę siedzę sobie przy kawie i rozważam. O tym że nie są to czcze dumania, niech świadczy fakt, że właśnie wymyśliłem Klub Zdobywców Trójstyków - Odznaki lokalne (za pojedynczy trójstyk) odznaki za zdobycie wszystkich trójsyków granicznych w Polsce (brązowa), odznaka za zdobycie wszystkich trójstyków wojewódzkich (srebrna), oraz International Trójstyk Chellenge - za co najmniej trzy trójstyki poza granicami Polski (złota)! I co Wy na to?!
A co do czwórstyków - teoretycznie możliwe, występują wyłącznie tam gdzie jakiś kretyn z linijką wyznaczał granice państw, stanów czy województw. Czyli głównie w Afryce (znaczy tak dokładnie to go nie ma, ale jest omc trójstyk) i USA, ciekawe jak w Australii? - Ale nie mam dobrej mapy a na Googlach to  nie fason sprawdzać.
Żadne więcejstyki nie występują - prawdopodobnie z przyczyn praktycznych - choć... jest coś takiego jak sektory - czyli prawnie nieuregulowane i zasadniczo nikt się do tego nie przyznaje ale... to takie strefy wpływów na kształt parasola, z wierzchołkiem na biegunie północnym...czyli taki "odcholerystyk" - w sumie za zdobycie należała by się odznaka brylantowa ;)

No dobrze, po rozkminialiśmy temat całkowicie abstrakcyjny, to przejdźmy do konkretów. A konkrety to pobudka o drugiej w nocy! Teoretyczne, pracując wiele lat na zmiany, wyleźć z wyra o drugiej w nocy, nie powinno być dla mnie bólem... jaaasne, prawdopodobnie potrafię się pozbierać o wiele szybciej niż 99% ludzi, ale to nie znaczy że bezboleśnie!  Więc wstaję o tej drugiej, piję kawę, zakąszam magusiami (inwentarz żywy nawet nie udaje że mi towarzyszy, a jedynie wykorzystuje wygrzane miejsce pod kołdrą by tam się zagrzebać), robię drugą, nakładam kotom psiego żarcia a psu kociego (i tak się żywią w ten sposób to po co utrzymywać fikcję?)  znów garść magusiów i jako tako dochodzę do siebie. Wdziewam ciuchy przygotowane wieczorem i... Piotr już jest!

Jedziemy, po drodze zabieramy Jacka i Mariusza.
Przed nami kilka ładnych godzin drogi, umajamy je sobie nalewkami i nawet dają się znieść. Tym razem odbywa się bez kontroli ze strony pograniczników. Lądujemy na parkingu przy Małej Rawce a potem już z buta idziemy w dół pod Wielką Rawkę.

Jak widzicie całkiem zgrabna pętelka z kutasikiem, a może kutasik z pętelką? Ciekawa kwestia, a jakie są wasze zdania na ten temat?

Podejście nie jest wymagające... początkowo. Z drugiej strony fajnie jest tak przechodzić ze strefy "zielonej" do strefy "szarej" potem, "srebrzystej" a na końcu całkowicie "białej". Na przełamaniu stref "srebrzystej" z "białą" ubieramy już raczki (ci którzy je mają) zdecydowanie inna zabawa. Każdy krok jest... jednym krokiem a nie krokiem minus uślizgnięcie. To ważne i pochłania znacznie mniej sił. Trzeba tylko pamiętać by nogi podnosić ciut wyżej. Wkrótce ostatecznie wychodzimy ponad strefę lasu.

Rzeczyca - wejście na szlak i parking. Tyle że my zaparkowaliśmy "u góry" pod Małą Rawką i dalej asfaltem - pomysł autorski Piotra i muszę przyznać że genialny w swej prostocie. O piątej rano, tą drogą jechały trzy samochody, po południu ruch był już naprawdę duży. Za to sam marsz lekką trasą, stanowił fajną rozgrzewkę przed zasadniczym elementem przygody. 

Deszczochron przy szlaku na Wielką Rawkę. Niby fajnie że jest, ale drażnią mnie tego typu budowle gdyż nie dają żadnego schronienia przed wiatrem! Osoby projektujące takie cosie boją się by nikt tu nie biwakował? Spoko! Jak będę szedł z myślą o biwaku, to sobie wezmę tarpa, namiot lub coś w ten deseń. Tu chodzi by usiąść napić się kieliszka chleba naszego powszedniego z pigwą lub wiśnią i nie wystawiać się od razu na silne uderzenia wiatru.

Od prawej - Jacek - Mariusz - Piotr i ja

Jak widać przeszliśmy już strefy "zieloną" i "szarą", jesteśmy w "srebrzystej"

Wał fenowy nad Małą Rawką - później zobaczycie go z drugiej strony

Jak by ktoś miał wątpliwości czemu strefa "srebrzysta"



Powoli wkraczamy w strefę "białą"


Oczywiście niech Was nie zmyli charakter naszej wędrówki - to bardzo ważne naukowe badania. Kolejny raz udowodniliśmy że małe stada żubrów pojawiają się daleko ponad granicą tysiąca metrów nad poziomem morza...



Nie oddam!!!!



Trójstyk - Polska - Ukraina - Słowacja


Taka drobna uwaga - wprawdzie wędrując wzdłuż granicy z krainą nie widuje się już uzbrojonych w kałachy żołnierzy, ale i tak do przyjaznych stosunków daleko - spójrzcie, na mapy - nie ma wspólnych szlaków! Kończy się nasz, kilka kilometrów odstępu i dopiero mamy ukraiński. Co innego z Czechami lub Słowację - bez problemu płynnie można przeskakiwać ze szlaku na szlak.


Droga z Trójstyku na Wielką Rawkę

Skały na Wielkiej Rawce

Taka fala wiatrem i szronem gnana

Trzej panowie z wielkim... ;)





Po drugiej stronie doliny z chmur wystają małe fragmenty Caryńskiej

No cóż, nasz przygoda ponad chmurami się kończy, zauważyliście że przygoda i piwo mają tak samo - zawsze kończą się zbyt wcześnie i zawsze pozostaje ochota na kilka łyków więcej... 

Z Malej Rawki schodzimy szybko i sprawnie - nie wszyscy... po drodze mijając osoby które zaczęły schodzić na długo przed nami, ale nie mając raczków mitrężyły mnóstwo czasu na oblodzonym szlaku. Najfajniejsze były takie trzy młode dziewczyny, na Malej Rawce, stwierdziły że także mają takie same raczki, tylko w plecakach,nie zakładały bo nie widziały że już trzeba...

Tu już można raczki zdjąć - choć na zmarzniętym błocie też mogą się jeszcze przydać.


Bacówka pod Małą Rawką - przytulne, klimatyczne wnętrze, jednak prawie całkowicie niedostępne.

Tak się zastanawiam czy deblieksperci podpowiadający rządowi takie restrykcje mają świadomość że zapewne więcej osób zachoruje z powodu przemarznięcia i choroby te przyniosą ze sobą więcej powikłań, niż mogło by się tu zarazić covidem z ciężkim przebiegiem?

Myślę że część nie ma o tym pojęcia, część woli  ie myśleć, a inni pławią się w świetle ekranów telewizyjnych, starannie wykorzystując swoje pięć minut "wielkości", dumni i szczęśliwi że wreszcie ktoś ich w ogóle słucha (taka klątwa dyplomu - mam dyplom, mam habilitację, doktorat, profesurę... a cały świat zamiast padać na kolana przed głębią i wyżyną mojego poziomu, po prostu mnie zlewa, nazywając "jajogowym" - no to wreszcie mam okazję do zemsty!!!!)






Jesteśmy w strefie "zielonej" ciut wyżej widać "szarą", potem "srebrzystą" chowającą się w chmurach a nad nimi jest już strefa "biała".



Parking pod Mala Rawką. Płacimy i pakujemy się do auta - buty zdjęte wdzięcznym aromatem owiewają wnętrze samochodu, a my zaczynamy z nim walczyć za pomocą nalewki. Działa skutecznie - po trzeciej kolejce jesteśmy znieczuleni na większość zapachów ;) Jedynie biedny Piotr znosi katusze za kierownicą. 


Kolejna przygoda, dobiegła kresu. Na drugi dzień rankiem do pracy, więc tylko najniezbędniejsze prace przy sprzęcie, kąpiel, piwko, papierosek i... spanko. 



































czwartek, 4 lutego 2021

Wyznanie klęski...

Nie ma szans bym na bieżąco nadrobił zaległości blogowe, może uda się ... kiedyś, ale pewnie już nigdy. Wybaczcie!
Nawet w tej chwili mam co tydzień a nawet częściej jakieś akcje terenowe. A do tego przecież normalne życie samotnego ojca, pracownika, gospodarza domu, opiekuna dwóch kotów i psa tudzież małej ławicy rybek...

Po prostu nie jestem w stanie tego nadrobić, a nawet na bieżąco opisywać. 

Zdjęcia dla otarcia łez:

Oczywiście Google matołek wstawił je odwrotnie... trudno

Więc od ostatniego do wcześniejszych: Wyjątkowo podpisy od góry a nie pod zdjęciami.

Z Anią Małgosią i Grzegorzem na Carpatji (224 mnpm)


 
Z Piotrem i Jackiem w paśmie Eliaszówki

 
Z Anią spacer po nocnym Mielcu
 
Przedstawiam Wam Trampa - to nasz nowy wycieczkowóz
 
Z Anią, Bartkiem, Markiem i Stachem na Lubaniu

 
Z Jarkiem i jego kolegami w Paśmie Jaworzyny z Rytra, na Halę Łabowską i powrót do Łomnicy Zdroju

 
Z Anią na Łysej i Grzywackiej w Niskim
 
Samotnie na rowerze - dłuuugi powrót z pracy
 
Z Anią - wieczorny spacer po Mielcu
 
Samotnie - rowerowy powrót z pracy śladami iluminacji świątecznych
 
Pieszy spacer szlakiem tarnowskich szopek
 
Z Anią Chełm w Beskidzie Niskim
 
Z Jackiem, Piotrem i Mariuszem w Bieszczadach - "trójstyk" i obie Rawki

 
samotnie - do Aneczki - przynajmniej raz w tygodniu...
 
Pieszo z Aurą po "Marcince".
 
Z Aneczką, Bartoszem i Miłoszem na Dąbrówce Szczepanowskiej
 
Ania, Bartosz, Miłosz i ja na Szafranówce nad Szczawnicą

 
Samotny rowerowy urbex
 
Z Anią i jej przyjaciółmi z PTT Mieleckiego na Mogielicy
 
Z Jackiem i Piotrem w Biesach - Rozsypaniec - Tarnica

 
Rowerowy wieczorny spacer po Tarnowie - jak by kogo interesowało to tam na horyzoncie mamy Tatry
 
Rowerowanki wkoło Tarnowa przed pracą
 
Powrót z pracy - jak zwykle na około

Z Anią na Jaworzu - Beskid Niski
 
Ania - Bartosz - Miłosz i ja: Dębno, Nowy Wiśnicz i Kamień Grzyb
 
Ania, Bartosz, Miłosz i ja w Porąbce Uszewskiej
 
Z Ania na Cergowej, po drodze źródło i pustelnia św. Jana

 
Samotne rowerowanie z misją odkrycia śladów widocznych na mapach lidarowych
 
Z Mikołajem i Aurą na Jamnej
 
Samotna włóczęga po polach
 
Z Aneczką rowerowy rajd po Lasach Mieleckich
 
Ania, Bartosz, Miłosz i ja na zamkach doliny Dunajca
 
Z klasą Miłosza w kolbuszowskim skansenie
 
Z Anią i Korbą w Bieszczadach na rowerowo

Jak widzicie lekko nie ma... pewnie dam radę co nieco opisać, ale raczej nie wszystko - dlatego proponuję zabawę w trzy typowania - te które zdobędą najwięcej głosów, na pewno zostaną opisane na blogu. Mam też konto na Insta - tak oczywiście Beskidnick i tam zapraszam, jest na bieżąco, ale siłą rzeczy opisy już bardzo zwięzłe.

Trzymajcie się twardo - ja postaram się już nie robić zaległości.