(A na nagrobku epitafiologa takie epitafium:
Całe życie w epitafia wpatrzony
Zaniedbywał, domu, dziatek, żony
Na koniec kostucha o łeb go skróciła
A nas do wywieszenia tej tablicy zmusiła...
;-D)
no dobrze bez jaj, bo temat do zadumy skłaniający.
Na tarnowskim Starym Cmentarzu epitafiów nie brakuje (znalazłem nawet jedną perełkę - ale z tego będzie osobny post, bo jeszcze kilka rzeczy muszę się dowiedzieć, a wujo Gugiel jest w tym konkretnym przypadku bardzo mało pomocny) - są różne, od najtańszych, "maszynowo" powielanych wierszydeł, na poziomie średnio rozgarniętego grafomana (czyli moim), poprzez utwory dużo bardziej autentyczne, aż po treny może nie na poziomie Kochanowskiego, ale na pewno niosące ogromny ładunek uczuć przy wsparciu sporej dozy talentu.
Niektóre zdjęcia zostawiam bez opisu, bo epitafia są doskonale czytelne, inne przepisuje, mi było łatwiej odnotować z natury niż Wam wyznawać się ze zdjęć.
Na progu życia los nieubłagany
zabrał nam Ciebie Michasiu kochany
A serca nasze co dla Ciebie biły
przykuł na zawsze do twojej mogiły.
Dwa epitafia praktycznie jednobrzmiące, podejrzewam iż "ryte" przez ówczesnych kamieniarzy z szablonu, tak jak dziś z szablonu robi się kiczowate obrazki na chińskim granicie.
Wszystko co najdroższego
W tym grobie się mieści
Śmierć Cię Matuś droga zabrała
Nie wzięła jednak boleści
Także stosunkowo często spotykana rymowanka - na tyle prosta, że sam bym takich naklepał pęczek, a potem spieniężał rodzinie zmarłego...
Tu też nagrobek dziecka - w ogóle zauważyłem iż epitafiów, w formie wierszowanej (lubo zgoła pięknego wiersza, bo i takie znajdziecie) na dziecięcych mogiłach, tudzież miejscach pochówku ludzi młodych, jest zdecydowanie więcej niż u osób starszych - tam zazwyczaj znajdziemy odwołanie do Boga, jakąś krótką wzmiankę i dorobku i w zasadzie tyle, choć oczywiście są też i wyjątki.
Z Wyroku Pana z światem się rozstali
Wyroku tego i my nie ujdziemy
Lecz dozwól Panie bym Cię ubłagali
By kiedyś gdy się znów razem
zejdziemy
Zechciałeś przyjąć nas do swojej
chwały
I by twe względy nas nie rozłączały
Robi się coraz ładniej.
Na koniec trzy epitafia z grobu nieszczęsnej rodziny Sekundów.
Zamożna, rodzina, kilku pracowników sądowych wysokiej rangi, a dzieci umierały młodo.
Śpij spokojnie w welony i mirty spowita
Niby anioł co dobrą straż dzierży
nad nami
A kiedy promień słońca nad Tobą
zaświta
Jasnością czystej duszy zabłyśnij jak
skrami
Niechaj Ci wiatry szumne smutną wieść
przywiodą
Że cały dom bez Ciebie dziką pustką
wieje
Z zimnej cichej mogiły świeć swą
duszą młodą
Jak słońce co wokół radość,
szczęście sieje
Śpisz cicho nasza szczebiotko złocista
Marzysz tu pośród swej maleńkiej
groty
do snu ci szumi ta trawa falista
Bezdenny ból nasz i nieme tęsknoty
Spij słodko cudna nasza pieszczoto
Niech do Cię słońca promienie
przypłyną
niechaj zanucą piosenkę rzewną złotą
Luli słodziutko złocista dziecino
Umarły Twoje pieśni
Już z martwych nie powstaną.
Wszystko co człowiek sercem tworzy,
Co widzi w kształtach, śniąć, że
nie sni
jest tylko łodzią z mgły na zorzy
Na bystrej fali pianą
Smutek rozgryza serca nasze
J próżne łamią nas żale!
I tyle listopadowej zadumy, warto zwolnić, pospacerować po cmentarzach, pomyśleć o śmierci, o tych co odeszli, o tych co odejdą, o nas samych - o tym że świat będzie istniał bez nas, równie dobrze, barwnie i dźwięcznie jak istnieje z nami (w przypadku niektórych s...synów - lepiej, barwniej i dźwięczniej) i zamiast wpadać z tergo powodu w przygnębienie, wdziać kubrak, kalosze i ruszyć w ten świat by się nim nacieszyć, i by on nacieszył się nami, nim przyjdzie mu być gdy nas już nie będzie.
Następne wpisy już znowu w rajdowych klimatach.