niedziela, 17 października 2021

Jesienny Rajd Grybowski

Dwa razy do roku, na jesień i na wiosnę, za każdym razem trzy trasy "zaawansowana", "średnia" i "rodzinna", zawsze innymi trasami, a wszystko to wkoło Grybowa. Doprawdy Grybowska Grupa Rowerowa robi niesamowitą pracę. Nie wystarczy tyko tej trasy zaplanować na mapie, trzeba ją jeszcze przejechać i to kilka razy w kilka osób, tak by prowadzący mogli się zmieniać, by zamykający nie błądzili gdy np. komuś zdarzy się kapeć i zostanie z tyłu. To także pozyskiwanie sponsorów i sama organizacja imprezy. Oznaczeń, lokali, poczęstunku... prezentów!  PIWA!!!!! Olbrzymia praca, ludzi którzy przecież mają swoje rodziny, domy, firmy (etaty) i oprócz tego także jeżdżą na rowerach, chodzą po górach... Szacun wielki dla Nich!

Ja wybieram trasę "średnią" - wolę nazywać ją "turystyczną"! Nie ze względu na unikanie wyrypu, ale po prostu te tereny są przepiękne i bardzo chcę zobaczyć jak najwięcej kościołów, kapliczek czy malowniczych krajobrazów, a błoto i paryje mogą być przy okazji ale nie jako główna atrakcja.

W tym roku ekipa Korby jest wzmocniona Bartoszem z Mielca. Pakujemy się na dwa auta i jedziemy. Na miejscu jak zwykle przejeżdżam zjazd do Ptaszkowej i jak zwykle nie mogę trafić na właściwą drogę do Centrum Sportów Zimowych, ale potem już jest OK.

Rozpakowywanie i przygotowania zajmują na kilka minut, potem już siadamy na rowery i w ramach rozgrzewki kręcimy na górę na plac startowy (oj jest podjazd, jest!) tam podpisanie listy startowej, pobranie pakietu startowego, numerka do loterii i... czekamy na start.


pierwsza rusza grupa na trasę zaawansowaną, maja przed sobą 60 km błota, lasów, korzeni...

Powodzenia.

Korbiarze też są w tej grupie

Siłą rzeczy już zdjęć startu swojej grupy nie robiłem ;) Ale wyglądało to całkiem podobnie, tylko ludzi było ciut więcej.




Kaplica pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa na Podchełmiu





I co nie warto było się wybrać z grupą "średnią"? Jadąc z "wyrypiarzami" nawet gdybyśmy obok tej kaplicy przejeżdżali, nie miał bym czasu na zwiedzanie i fotografie.



Podchełmie - kulminacja wzniesienia.



Gródek - kościół pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa


Tam, pod Chełmem byliśmy jeszcze niedawno






Tu czekał nas dłuższy postój - raz że był mały wypadek w czasie zjazdu, a dwa że jakiś chłopak złapał gumę i zostałem z nim i jego matką by mu ją zakleić - swoją drogą ciut to nierozważne wybierać się w trasę bezzapasowej dętki.

A potem gonimy resztę, znaczy gonilibyśmy, gdyby nie to że mama i chłopak stale z tyłu zostawali, a ja nie chciałem ich ponaglać. Więc jechaliśmy sobie w tempie nieśpiesznym, licząc że reszta grupy na nas poczeka.

Krowa na ganku...

Piękny kościół w Szalowej

Kościół św. Michała Archanioła

Niestety, z racji na odpust, nie czekają tu na nas, więc nie mam okazji zobaczyć go wewnątrz, co jest oczywiście do nadrobienia.

Za to czekają w Wilczyskach

Kościół św. Stanisława Biskupa i Męczennika









Kościół pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny, wybudowany w 1520










W sumie to fajnie jest mieć niezłą kondycję i umieć się obywać bez posiłków, w czasie gdy inni odpoczywają, ja sobie zwiedzam.


A potem już tylko tryumfalny wjazd na metę, z tym że ja sobie zrobiłem jeszcze kółko i solidny podjazd, tak aby wjechać dokładnie na miejsce z którego startowaliśmy. 
A czekały już na nas poczęstunki, kiełbasa z grilla, kwaśnica, i PIWOOOO o tak dla takich rzeczy warto się męczyć. 

A trasa wyglądała tak:


Tak. To "ślepaczek" - fotę zrobiłem dla Ani i Cioteńki, co by się nie martwiły że po alkoholowym będę prowadził. Ale "prawdziwe" też było i od niego zacząłem. A potem jeszcze dwie godziny imprezy, więc najczulszy alkomat nie wykazał by mi więcej niż ułamek promila.

Widok z tarasu OSZ
Impreza super, naprawdę super. jak zwykle podczas loterii nic nie wygrałem - ale to już tradycja więc, żalu nie mam ;) Kiełbaski zjadłem dwie, pewna świetna dziewczyna z Nowego Sącza dała mi swoją. 
Niestety trzeba wracać. Ale to jeszcze nie koniec dnia.

Bo tak całkiem niezobowiązująco spotykamy się jeszcze w Oberży pod Grzybem w Piotrkowicach.

Na kawie i podsumowaniu dnia. Wzbudzamy co nieco sensacji, zarówno ubiorem jak i zwyczajami. Pora do domów, na odpoczynek i konserwację sprzętu. Trzeba też przygotować się do pracy, wszak nie samymi imprezami rowerowymi człowiek żyje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz