piątek, 24 września 2021

Przemyśl po przemyśleniach

Dwudniówka w okolicach Przemyśla... Rany TYLKO dwudniówka, a teren, miasto, ludzie takie piękne że chciało by się dużo, dużo więcej... ale wiecie jak to jest. Masz czas nie masz pieniędzy a jak masz pieniądze to nie masz czasu. Więc z bólem serca, godzimy się na tylko dwa dni przygody, dla niektórych z nas to tylko jeden dzień, ale dla Agaty i Bartosza to nawet trzy dni! A Aneczka i ja pośrodku. Więc tak źle nie jest.

Opcja max opiewała na cała twierdzę Przemyśl i jeszcze samo miasto i kilka miejsc w okolicy, oraz ognisko wieczorem... nie powiem kuszące, ale z realizmem mało mające wspólnego, opcja minimum w ogóle nie była brana pod uwagę - idziemy na opcję max, ale z założeniem że jak coś się nie uda to nie płaczemy.

Spotkanie, rozlokowanie sprzętu i ludzi to już tylko minuty (rany pamiętam nasze pierwsze wyjazdy gdy trwało to godzinę!), odpalamy auta i jedziemy do... Mielca. No wiadomo Mielec jest po drodze do Przemyśla ;)

W Mielcu Aneczka zaprasza CAŁĄ ekipę na kawę - tajemnicą kobiet jest jak potrafią zmieścić tak liczne towarzystwo na ograniczonej przestrzeni, to już jakaś forma czarów, całkowicie wymykająca się rozumowemu, matematycznemu poznaniu.

Dalej jazda to już zabawa, jeszcze w samym Przemyślu czeka na nas dwóch Korbiarzy Paweł i Robert. Praktycznie od razu ruszamy na szlak.

Jak łatwo zauważyć, znów zerwało mi trasę, dopiero po jakimś czasie ją przywróciłem i edytowałem z pamięci spory szmat jej przebiegu, dlatego nie radzę korzystać z niej do samodzielnego przejazdu, to jedynie pogląd i pamiątka.

No to co? Idziemy oglądać zdjęcia?

Prawie cała ekipa, od prawej: Robert, Aneczka, Ela, Bartosz i Agata

Relikty dawnych murów miejskich





Zamek Przemyski


Kopiec Tatarski

Pierwszy poważny przystanek na naszej trasie. I nie powiem,warto tu stanąć i porozglądać się.

Panorama z Kopca Tatarskiego






Piwnica u stóp Kopca Tatarskiego - nie mam pojęcia do czego służyła, ale jest pewna możliwość iż była elementem fortyfikacji Twierdzy Przemyśl.

Kompleks cmentarny w pobliżu Kopca Tatarskiego - słabo znam Przemyśl, więc jeśli ktoś wie coś czego nie napisałem w opisie, to nich koniecznie wspomni o tym w komentarzach.


Kwatera rusińska






Kładka nad rzeczką - Zakładam że to Wiar, (następnego dnia też będziemy z wiarą nad Wiarem pomykali)



A potem już, tuż tuż nad granicą wpadamy w czeluście fortu Salis Soglio






Nazwa fortu to nazwisko projektującego go architekta z Włocha z pochodzenia.
Sam obiekt ciekawy, zwłaszcza dla miłośników fortyfikacji i/lub osób interesujących się I Wojną Światową

Nie podarował bym sobie gdybym do kanału nie zaglądnął


Niestety, układ przepraw i przejazdów w okół Przemyśla jest taki że nie da się zatoczyć zgrabnej pętli, trzeba wracać do miasta - co niektórzy wykorzystują na przerwę obiadową. Mi trochę szkoda czasu, no ale cóż działamy w zespole.

Więc wykorzystuję ten czas do rekonesansu na i przy dworcu kolejowym


Piękny przykład harmonijnego połączenia klasycystycznego układu, barokowych zdobień z secesyjną lekkością formy.
 
A potem dalsze kręcenie - jedziemy do Arboretum w Bolestraszycach, a tuż obok jest jeszcze jeden fort który chcemy zwiedzić.


Ania, Marek i ja

Rzeźby plenerowe





Moc jest za mną!






Poczytajcie tabliczki










Nie powiem, dobrze nam w tym Arboretum.
 
Część z nas już wraca, ale Aneczka, Marek i Ja jedziemy jeszcze na fort nr XIII San Rideau (czyli reduta Sanu). To tu dokonano dość makabrycznego odkrycia - ale o tym za moment.

Widzicie tę niepokojącą postać we wnętrzu dziury jaka powstała po wysadzeniu części fortu?
Było ich dwóch, jeńców, aresztantów? W każdym razie dwóch. Gdy uciekający z Przemyśla Rosjanie wysadzali forty (znaczy to z fortów czego nie zdołały wysadzić kilka miesięcy wcześniej kapitulujące wojska austro-węgierskie) w podziemiach włąsnie tego pozostawiono dwóch ludzi. Byli tu uwięzieni przez wiele miesięcy, w ciemności, ale za to ze sporymi zapasami pozostawionymi w pośpiechu w magazynach. ... Gdy przystąpiono do uprzątania terenu, już po wojnie, odnaleziono jednego z biedaków - jeszcze żywego, ale już w stadium skrajnego szaleństwa.







Teraz czekał nas szybki powrót do Przemyśla, tak by Marka bezpiecznie ulokować w pociągu, a jego rower, w bebechach T5. Co się stało. Agata z Bartoszem, poszli na mszę, a my z Anią z racji tego że nie było sensu wpychać się do świątyni w połowie mszy, jeszcze na krótki spacer po Przemyślu. 

Nie ma to jak dobry haust ;)



Takich widoków ani Rzym by się nie powstydził

Przemyski Rynek









Jedziemy z Agatą i Bartoszem na kwaterę  - jest dość blisko centrum, wiec po kąpieli i przebraniu ciuchów, wsiadamy do samochodu Bartosza i jedziemy jeszcze raz do centrum na wieczorny spacer.





Zmierzcha - ulice powoli pustoszeją, po zabawie na rynku nie ma już śladu - ale pomimo zmęczenia (jestem prosto po nocnej zmianie) nie chcemy jeszcze spać.





To w planach na przyszłość.



I wyszedł nam całkiem fajny spacer, ale pora już a kwaterę - rankiem zabieramy się za kolejną trasę - ae to już temat na osobny post.

2 komentarze:

  1. Witaj Macieju.
    Fajna trasa i super zdjęcia.
    W Przemyślu byłem parę razy, miałem tam przesiadkę.
    Trochę zwiedzałem miasto, ale kiedy to było
    Pozdrawiam.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto wracać do takich miejsc, nas już tam ciągnie na powrót.

      Usuń