Taka fajna sprawa - jakiś czas temu pisałem o tym jak Korba rekonesansowe przejazdy robiła. Pamiętacie? Jeśli nie to Wam przypominam żebyście sobie poszukali we wcześniejszych postach.
Więc tak się składa, że nie były to przejazdy ot tak sobie. Marek to naprawdę bardzo konkretny facet. Nic na próżno. I właśnie mam okazję brać udział w takim przedsięwzięciu. Marek na zlecenie Tarnowskiej Organizacji Turystycznej organizuje turystyczne rowerowe a ja przy okazji łapię się na fajną przygodę. Zresztą zobaczcie sami:
Fajna pętelka prawda? A przygody jeszcze fajniejsze. Zaraz Wam zdjęcia pokażę. Ale tytułem wytłumaczenia. "Szkolniki" to nie jest bynajmniej pejoratywne określenie! Spotkałem się z nim wiele razy podczas swoich praktyk, na zakładach pracy. Zatrudnieni tam robotnicy, nieco z zazdrością patrzyli na nas, jako na tych którzy najpewniej osiągną znacznie więcej od nich samych. Dlatego sam użyłem tego słowa! Wbrew powszechnej modzie nie zamierzam narzekać na "dzisiejszą młodzież" i ta wycieczka z tymi naprawdę FAJNYMI młodymi ludźmi, bardzo kumatymi, inteligentnymi, rozgarniętymi i grze-czny-mi, tylko moje zdanie potwierdza! Oni naprawdę mogą wiele! Oni nie są skażeni komuną! Nie są ogłupieni telewizją. Nie mają bagażu naszych doświadczeń i ... cholera mnie bierze że są siły i szmaciarze którzy chętnie by to fajne (bardzo patriotyczne cokolwiek by nie mówić) pokolenie przecwelic na swoją modłę! Mam nadzieję że to się nigdy nie uda! Szkolniki wymiatają!!
Marek prowadzi - ja... usiłuję zamykać! Czemu usiłuję? Bo jeden z nauczycieli też lubi jechać z tyłu a że ma grono wiernych rozmówców (nie dziwię się inteligentny facet i fajnie nawija) to ja uwijam się niczym owczarek podhalański między nimi...
Ufff - ZDJĘCIA!!!!
Za czwartym razem sukces! Wklejałem zdjęcia od góry do dołu i od dołu do góry i wte i wewte, i w tamtą i w owamtą - ale w końcu wkleiło je tak jak ja chciałem a nie idotenskrypt bloggera!
 |
Przed szkołą. Marek załatwia formalności wewnątrz budynku, a ja sobie stoję na zewnątrz i czekam aż się wszyscy zbiorą.
|
 |
tzw. "stary trakt" - czyli droga na Zalasową i Ryglice z pominięciem ruchliwej szosy przez Skrzyszów i Szynwałd
|
 |
Ryglice - dawny spichlerz dworski Ankwiczów (tak tych co córki za Adasia Mickiewicza wydać nie raczyli)
|
 |
Będzie zwiedzanie - przewodnicy już są, klucze też się znalazły.
|
 |
mówiłem że będzie zwiedzanie? I faktycznie jest tam sporo do zobaczenia!
|
 |
Bez sensu tak się maskować - ale obostrzenia działają...
|
 |
na pięterku
|
A potem idziemy na dalsze zwiedzanie. Naszym celem są Ryglice. Nie powiem chętnie zwiedzam razem z uczniami i nauczycielami. Co nieco wiem, ale... fajniej było by dowiedzieć się więcej - miejscowym przewodnikom nie dorównam, ale na pewno po tej wizycie moja wiedza zwiększyła się wydatnie.
 |
Pałac Ankwiczów z połowy XVIIw. Ale przebudowany gruntownie przez Zarembów i wtedy (najprawdopodobniej) barokowa forma została zastąpiona klasycystyczną. |
|
 |
św. Katarzyna - kościół w/g projektu (no kto by się spodziewał ;) ) Sas-Zubrzyckiego, wybudowany przez księdza, Jakuba Wyrwę (mega zaradny człowiek z niego był) - oficjalnie mamy tu elementy neoromańskie i neorenesansowe - ja jeszcze widzę neobarok a całość to neogotyk w wersji "hurreeklektyzmu" - koniecznie trzeba to zobaczyć na własne oczy!
|
 |
We wnętrzach sporo sprzętów ze starego kościoła (przeniesiony do Kowalowej - obiecuję że w przyszłym sezonie tam się kopnę i Wam pokażę)
|
 |
ołtarz boczny "Ecce Homo" - 1600 rok! Szacuneczek mości Państwo!
|
Czas na nas - przewodnikowi zostało go już niewiele, ot tyle by zaprowadzić nas na cmentarz (jak zwykle kopalnia wiedzy) i tam jeszcze kilka minut co nieco poopowiadać. Aż dziw - jak tam wiele ciekawostek.
 |
trójgraniasta "piramida"... jak na razie nic więcej o niej nie ustaliłem, ale nie tracę nadziei że ustalę.
No i fajnie - teraz idziemy na cmentarz z pierwszowojenny. Przewodnik już wrócił do swoich innych zajęć, a nas zaczyna dręczyć ssanie w żołądkach. W planach jest wyżera ale dopiero w Tuchowie.
|
 |
Cmentarz Wojenny nr.167 Ryglice.
|
A więcej zdjęć nie będzie, bateria w aparacie powiedziała finito i resztki miliamperów trzymałem już tylko aby zarejestrować trasę i móc pokazać Wam mapkę.
W Tuchowie zajeżdżamy pod Czardasza (faaajna pizza) - rozpuszczamy chłopaków na miasto, niech sobie pospacerują, coś kupią, czegoś napiją... odpoczną. A my z Markiem zamawiamy i czekamy... czekamyyy... czekamyyyyyy ... Aż w końcu... przychodzą do nas młodzi i chcieli by jechać! A my czekamyyyyy! Długo - ale było warto. Bo pizza naprawdę pyszna, a i telefon mi pozwolono podładować - więc spokojnie już nagram trasę... tyle że nadal bez zdjęć - bo 10% to ciut za mało by się aplikacja foto odpaliła.
I tak pękło 80 km. szkolniki dumne z siebie mogą być. Nauczyciele także zdali egzamin na 5 z plusem. Szkoda że w Tarnowie tylko ta jedna szkoła zdecydowała się na wysyłanie uczniów na rowerowe wycieczki prowadzone przez Marka. Wielka szkoda. Ale może jeszcze do przyszłego sezonu zmądrzeją. Korba będzie jeździła dalej.